Tomek, siódmoklasista z Krakowa jest na zdalnym nauczaniu od połowy października. Zanim jeszcze rząd ogłosił zamknięcie szkół, w jego podstawówce wykruszyła się niemal cała kadra i dyrekcja zawiesiła zajęcia stacjonarne. Od tego czasu Tomek siedzi przed komputerem codziennie od 8 do 15.30 z niewielkimi przerwami. Przerwy ma zwykle wtedy, kiedy w planie lekcji wypada w-f. Nauczyciel od początku pandemii nie przeprowadził ani jednej lekcji ruchowej. Jeśli już łączy się z uczniami online, to tylko po to, żeby przetestować ich znajomość zasad gry w siatkówkę, czy koszykówkę. Czasem prześle jakiś filmik z youtube lub wspomni o konieczności wychodzenia na spacery. Problem w tym, że kiedy Tomek i jego koledzy skończą zajęcia i odrobią lekcje na wychodzenie z domu jest już za późno, a do samodzielnego ćwiczenia w pokoju trudno jest się zmobilizować.
I tak, dzień po dniu, uczniowie na zdalnym nauczaniu tracą zdrowie.
Na jednej z rodzicielskich grup facebookowych zrozpaczona matka pisze: “Mój syn ma 13 lat, odkąd przyszła ta cała pandemia i weszło nauczanie zdalne nie radzę sobie z nim, całe dnie spędza przy komputerze lub xboxie, w ogóle się nie rusza. Ma tylko 146 cm wzrostu, a jego waga mnie przeraziła, dziś rano kazałam mu się zważyć. Sama nie mam figury modelki, ale żeby dziecko w tym wieku ważyło prawie 70 kg ?”
Zakaz ćwiczeń na wuefie!
Dlaczego wuefiści nie wywiązują się ze swoich obowiązków?Jolanta Gajęcka, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 w Krakowie: - W mojej szkole pracują wuefiści, którzy łączą się z uczniami i zgodnie z planem prowadzą gimnastykę, zwykle trwa ona 20 minut i zawiera ćwiczenia rozluźniające. Ale są też tacy, którzy zamiast ćwiczyć, wykładają dzieciom teorię. Tłumaczą przy tym, że boją się o bezpieczeństwo uczniów, o to, że odniosą oni podczas ćwiczeń kontuzję, a właściwie nie wiadomo kto miałby za to odpowiadać. Ta kwestia rzeczywiście nie jest uregulowana, ale nie zgadzam się z takim podejściem. Nie mogę zmusić nauczycieli do prowadzenia zajęć ruchowych, ale mogę apelować i zrobię to. Do protokołu najbliższej rady pedagogicznej wpiszę, żeby przygotowali zestawy ćwiczeń rozluźniających i ćwiczyli razem z dziećmi przynajmniej przez 20 minut .
Problem nie jest odosobniony. Jakiś czas temu w mediach społecznościowych nauczycielka zapytała “czy istnieją jakieś regulacje prawne, jeśli dziecku z klasy 3 SP, podczas zajęć zdalnych z w-f coś się stanie?”
Okazało się, że wielu nauczycieli z obawy przed tym po prostu zawiesiło prowadzenie lekcji.
“My wysyłamy propozycje aktywności. W wiadomości dajemy dopisek „Wykonuj ćwiczenia w obecności rodzica, pamiętaj o przygotowaniu bezpiecznej przestrzeni do ćwiczeń”. Tak na wszelki” - odpowiedziała jedna z nauczycielek.
Inna przyznała, że w jej szkole “jest zakaz ćwiczenia na wfie (oczywiście zdalnym). Można zalecić ćwiczenia do wykonania pod opieką osoby dorosłej”.
“Nam nie wolno zlecać ćwiczeń, bo dziecko nie może ich wykonywać bez opieki dorosłego” - dodał ktoś inny.
“Ja robię z dziećmi różne quizy sportowe oglądają razem ze mną na udostępnionym ekranie filmy z przepisami np. piłki siatkowej. Następnie omawiamy itd. Nie ćwiczą na lekcjach” - przyznała kolejna nauczycielka.
Kto odpowiada za bezpieczeństwo uczniów?
Jerzy Kubieniec, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących Integracyjnych nr 3 w Krakowie zapewnia, że jego wuefiści zawsze starają się prowadzić online lekcje ruchowe. - Do tej pory tylko dwoje rodziców zgłosiło, że dziecko ma kiepskie warunki do ćwiczeń w domu, więc uczuliłem nauczycieli na kwestie BHP. Nie mieliśmy jeszcze żadnego wypadku na lekcjach online, a od początku września do połowy października, kiedy wf odbywał się na sali gimnastycznej mieliśmy cztery takie przypadki - zaznacza Jerzy Kubieniec.Dyrektor przyznaje, że nie wie kto ponosi odpowiedzialność, gdyby dziecku coś się stało w czasie zdalnych zajęć i nie dotyczy to tylko wychowania fizycznego, ale każdej innej lekcji. - Tego chyba nikt nie wie, bo nie jest to usankcjonowane żadnymi przepisami - zauważa dyrektor Kubieniec.
Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w rozmowie z nami przyznaje, że do ZNP również docierają sygnały, że lekcje wf nie zawsze wyglądają tak jak powinny, a nauczyciele zamiast ćwiczyć z dziećmi wykładają teorię, ale - jak podkreśla szef związku - odpowiedzialny za to jest dyrektor szkoły. - To on bierze dodatek funkcyjny między innymi po to, żeby zarządzać swoją kadrą i to on wskazuje, jak ma wyglądać zdalna edukacja w jego szkole. Nie widzę przeszkód, żeby lekcje wychowania fizycznego odbywały się on-line w warunkach domowych, sam obserwowałem wczoraj zdalne zajęcia z judo organizowane w jednej z warszawskich podstawówek, dzieci były zachwycone taką formą aktywności - mówi Broniarz.
A co z kwestiami bezpieczeństwa? - To bardzo dobre pytanie, ale powinno na nie odpowiedzieć ministerstwo edukacji lub kuratorium oświaty - zaznacza Broniarz.
Zadaliśmy te pytania zarówno w resorcie edukacji, jak i w małopolskim kuratorium oświaty. Na odpowiedź czekamy.
STANOWISKO MINISTERSTWA EDUKACJI NARODOWEJ W SPRAWIE ZDALNYCH LEKCJI WYCHOWANIA FIZYCZNEGO