Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

Zaczarowany świat bajek w Pacanowie

01.08.2013

Zaczarowany świat bajek w Pacanowie
Jeśli macie ochotę na wypad z Krakowa, który będzie dla waszych dzieci wielką frajdą, a przy okazji czegoś ich nauczy – polecam Europejskie Centrum Bajki w Pacanowie. Tu nawet dorośli są w stanie uwierzyć w czary…
Pacanów jest cudownym miejscem dla dzieciaków, bo gdy tylko zbliżymy się do jego granic, przy drogach zaczynają pojawiać się wesołe obrazki z Koziołkiem Matołkiem. Ten bohater z literatury dziecięcej jest też głównym patronem muzeum w Pacanowie, które w 100 procentach zostało stworzone z myślą o najmłodszych. 
 
My pojechaliśmy tam w deszczowy weekend i zwiedzanie muzeum zajęło nam 2,5 godziny. Zanim wpuszczono nas do sal ekspozycyjnych, musieliśmy założyć ochronne buciki z filcu. Wyglądały jak obuwie dla krasnali. Potem przyszła do naszej grupy Wróżka, która stała się naszą przewodniczką. Już w korytarzu wprowadziła nas w odpowiedni klimat.
 
- Popatrzcie dzieci do góry. Co to może być?
 
Nad naszymi głowami pokazała się gigantyczna komoda z szufladą.
 
- Wielka szafa! – krzyknęły dzieci.
 
- Szafa tak, ale wcale nie taka wielka. To wy jesteście malutcy. Popatrzcie na swoje buciki. Odkąd je założyliście, staliście się wielkości krasnoludków. Tylko tak można dostać się do świata bajek – wyjaśniła Wróżka. 
 
Do tajemniczej krainy dostaliśmy się też w niekonwencjonalny sposób, bo przez… mysią norkę. Od razu natrafiliśmy na smoka, a potem na wielką mapę świata, na której każdy – oczywiście z pomocą przemiłej Wróżki – mógł odnaleźć najbardziej charakterystyczne postacie z europejskich bajek. Polegało to na tym, że na wielkim ekranie multimedialnym, dzieci i rodzice palcem, kojarzyli bajkowe stwory i krainy. 
 
Koziołek Matołek zabrał nas też w fascynującą podróż pociągiem. Na początku wydawało się, że siadamy w zwykłej sali z siedzeniami zabytkowego taboru. Lecz już po chwili pociąg ruszył, ściany zaczęły podskakiwać, lokomotywa buchać, a za oknami przesuwały się bajkowe krajobrazy, np. Smocza Jama, Narnia czy Dziki Zachód. Koziołek strasznie szalał za sterami pociągu. Raz wciągnął nas przez przypadek pod wodę, a później…. nawet wzbiliśmy się w powietrze. 
 
Atrakcji po drodze spotkało nas tyle, że trudno je wszystkie wymienić. Nie będziemy też ich zdradzać, żeby nie psuć wrażeń. W każdym momencie tej wycieczki dzieci mogły wykazać się także znajomością bajek i książeczek dla najmłodszych. Wszystkim sprawiało to wielką frajdę i okazało się, że maluchy są bardziej oczytane i z pewnością są większymi erudytami, niż nie jeden dorosły.
 
Wizyta w tym muzeum to nie tylko świetna zabawa dla całej rodziny. To także pretekst, żeby zachęcić dziecko do czytania książek i oglądania wartościowych bajek i filmów. Bo na tej wystawie nie było ani jednej postaci ze zwariowanych kreskówek, które serwują naszym dzieciom kablówki. W Pacanowie liczył się Koziołek Matołek, Tytus Romek i A’Tomek, Królowa Śniegu, ewentualnie Shrek.
 
W muzeum jest też bardzo dobra księgarnia z cenną literaturą dla dzieci. Można też kupić gumową figurkę z ulubioną postacią z polskich bajek.
 
Gdy opuszczaliśmy muzeum, moje dzieci (sześciu i siedmiolatek) powiedziały, że to była najlepsza wycieczka w ich życiu.
 
- A wiecie skąd znałyście tyle odpowiedzi na pytania Wrózki? – spytałam z przekorą. – Stąd moi drodzy, że czytamy dużo bajek.
 
- Tak, czytanie jest mądre – przytaknęły z powagą moje maluchy, które całkiem niedawno nauczyły się czytać i właśnie samodzielnie zaczynają odkrywać świat książki. 
 
Do Pacanowa z Krakowa jedzie się około dwóch godzin. Bilety do muzeum rezerwuje się przez internet. Wymagane jest, żeby stawić się w muzeum na pół godziny przed wejściem. Inaczej można przegapić swoją Wróżkę… 
 
Marta Mazur, czytelniczka MIASTA pociech

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

made in osostudio