Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

Minister edukacji: ocena szkół nie ma sensu

24.05.2016

Minister edukacji: ocena szkół nie ma sensu
System oceny pracy szkół przygotowany przez naukowców z UJ, który pochłonął ponad 70 mln zł zostanie wyrzucony do kosza, bo jak twierdzi minister edukacji „nie ma on większego sensu i doprowadził jedynie do rozrostu szkolnej biurokracji”.
- Polska szkoła jest uwięziona w biurokracji, a wymyśliło ją 10 osób, które chciały zarobić na projektach europejskich - oświadczyła Anna Zalewska z mównicy sejmowej, prezentując wyniki „audytu” przeprowadzonego w MEN po objęciu stanowiska. 

Chodzi o ewaluację, czyli system nadzoru pedagogicznego nad szkołami i przedszkolami, który wprowadzono w 2008 roku przeznaczając na to ponad 70 mln zł ze środków unijnych i budżetu państwa. Ministerstwo Edukacji zapowiadało wówczas, że dzięki niemu uda się zobiektywizować zewnętrzną ocenę pracy szkół. Problem w tym, że system nie został dobrze przygotowany i już kilka razy wprowadzano w nim spore modyfikacje. Nie udało się też dobrze przygotować do pracy kuratoryjnych wizytatorów. Choć w pierwszym etapie na ich szkolenia, często wyjazdowe i organizowane w drogich hotelach, poszło ok. 14 mln zł, wkrótce trzeba było zorganizować kolejne kursy, bo jak się okazało, wizytatorzy byli zbyt pobłażliwi dla szkół. W pierwszych ewaluacjach wystawiali im za wysokie oceny. W obowiązującej wówczas skali, w której placówki otrzymywały za określone działania literki od A do E, przeważały te pierwsze, choć z założenia były zarezerwowane wyłącznie dla najwybitniejszych. To zaniepokoiło nawet samych twórców systemu. - Musimy to zatrzymać i odwrócić – przyznali. -Raport, w którym pojawia się większość ocen A jest po prostu niewiarygodny. A jest poziomem mistrzowskim, który pokazuje np. że nauczyciele w danej szkole robią coś na poziomie wybitnym.

Na kolejnych szkoleniach przypomniano więc ewaluatorom o tych zasadach. Wkrótce jednak system zmodyfikowano i w ogóle zrezygnowano z wystawiania literek, na rzecz ocen opisowych.

NIK: Kontrole są mało efektywne

Kuratoryjni wizytatorzy od samego początku narzekali na nowy nadzór. Podkreślali, że jest on wyjątkowo czasochłonny. Osoby kontrolujące spędzają w szkołach kilka dni, proszą o wypełnianie ankiet, rozmawiają z nauczycielami, uczniami i rodzicami, a następnie piszą obszerny raport z kontroli i wystawiają szkole oceny. W krakowskim kuratorium obliczono nawet, że w ten sposób wizytatorzy będą pojawiać się w placówkach nie częściej niż raz na 20 lat.

- Ewaluacja nie jest wyznacznikiem pracy szkoły, nie pokazuje, jak dana placówka radzi sobie z problemami, nie pomaga w ich rozwiązaniu – twierdzi Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty.

Suchej nitki na nowym nadzorze nie zostawił również NIK, który pod koniec 2012 r. opublikował raport z kontroli. Czytamy w nim: „Nadzór pedagogiczny (…) nie był dostatecznie sprawny i efektywny. Wdrożenie w 2009 r. nowych zasad nie zostało właściwie przygotowane. W badanym okresie w niewystarczającym stopniu wykorzystywane były poszczególne formy nadzoru, a uzyskane efekty kształcenia w części szkół obniżyły się. Kontrole są mało efektywne i nie oddają rzeczywistego poziomu nauczania w szkołach. Zdziwienie budzi fakt, że na ponad 32 tysiące takich kontroli tylko w 42 przypadkach stwierdzone zostały niedostateczne efekty kształcenia i wychowania uczniów. Biorąc pod uwagę liczbę i skalę nieprawidłowości w polskim systemie edukacyjnym, zaleceń pokontrolnych powinno być znacznie więcej”. Jeden z ekspertów, który pracował nad raportem, opowiadał dziennikarzom o absurdach, jakie znajdowały się w materiałach z ewaluacji. – Był przykład 37-stronicowej oceny pracy technikum, w której nie można było wyczytać, w jakich profilach ono kształci. W żadnej ewaluacji przeprowadzonej w szkołach podstawowych, którą miałem w ręku, nie było informacji o tym, jak ta szkoła przygotowana jest do reformy obniżającej wiek szkolny.

Kłopotliwa ocena

Na ewaluacje często narzekają również dyrektorzy szkół. – Sama idea oceny pracy szkoły nie jest zła, bo służy temu, żebyśmy się dowiedzieli, jak wyglądamy w oczach innych, mam jednak zastrzeżenia do samej realizacji – mówi Witold Zapiórkowski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 6 w Nowym Targu. W tej podstawówce ewaluacja została przeprowadzona na początku tego roku i jak twierdzi dyrektor całkowicie zdezorganizowała jej pracę na kilka dni. – Na koniec dostaliśmy raport, w którym stwierdzono, że na dwanaście sprawdzanych obszarów, w dwóch nie wypadliśmy najlepiej przez co mam kłopoty w gminie. Właśnie piszę kolejny program naprawczy, bo poprzedni nie spodobał się burmistrzowi. To wszystko strata czasu, ja chcę uczyć, a nie tworzyć kolejne papiery – denerwuje się dyrektor Zapiórkowski.

Zaznacza też, że wizytatorzy oceniając szkołę w ogóle nie wzięli pod uwagę jej specyfiki i zastosowali do oceny te same narzędzia, co w innych placówkach. – Stąd nasza nie do końca dobra ocena, ale my mamy w swoim rejonie hotel socjalny i wielu uczniów z rodzin dysfunkcyjnych – tłumaczy dyrektor nowotarskiej podstawówki.

Barbara Matura, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej w Muchówce, dobrze wspomina niedawną ewaluację, być może dlatego, że jej szkoła wypadła bez zarzutu. – Proces ewaluacji to dodatkowy kłopot dla szkoły, ale nie odebraliśmy tego jako coś szczególnie uciążliwego. Co więcej, raport sporo nam powiedział o naszej pracy i na pewno posłuży nam do dalszego rozwoju – przyznaje Barbara Matura.

Jej zdaniem szkoły potrzebują jednak większego wsparcia ze strony kuratorium. – Gdybym mogła wybierać, wolałabym powrót do starego systemu, w którym wizytatorzy mieli pod opieką konkretne szkoły, znali je i wiedzieli jak im pomóc; organizowali spotkania z innymi dyrektorami, szkolenia i warsztaty. Zawsze mogliśmy poprosić o pomoc – wspomina dyrektorka szkoły w Muchówce.

Kto zarobił na ewaluacji?

Według nowego kierownictwa MEN, ewaluacja nie ma większego sensu i doprowadziła jedynie do rozrostu szkolnej biurokracji. - Wymyśliło ją 10 osób, które chciały zarobić na projektach europejskich – twierdzi Anna Zalewska.

Jednym z twórców systemu jest dr Grzegorz Mazurkiewicz, naukowiec z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nie zgadza się on z przedstawioną przez MEN diagnozą. Jego zdaniem minister powtarza zasłyszane gdzieś plotki i obiegowe opinie na ten temat; nie przygotowała się dobrze do audytu; nie sprawdziła, jak jest w rzeczywistości, a rzuca oskarżenia o korupcję pod adresem twórców systemu. W odpowiedzi na te zarzuty dr Mazurkiewicz zapowiada wystosowanie listu, w którym zamierza bronić swojego stanowiska. Z jego badań wynika, że ok. 30 proc. dyrektorów szkół, po roku od wprowadzenia ewaluacji, wykorzystało jej wyniki do poprawy jakości pracy, a to – jak zaznacza - pokazuje, że ewaluacja stwarza takie możliwości.

Sam jednak przyznaje, że nie wszystko się udało, bo twórcy systemu dostali zbyt mało czasu na jego przygotowanie i wdrożenie. Zawiedli też dyrektorzy. Podczas ewaluacji mogą oni przedstawić wizytatorowi te dokumenty, które już w szkole są, jak np. statut, czy program wychowawczy, zdaniem dr. Mazurkiewicza problem polega na tym, że wielu wydaje się, że kiedy zarzucą wizytatora papierami, lepiej wypadną w jego oczach, więc zaczyna się tworzenie zbędnej biurokracji na potrzeby ewaluacji, a to wbrew założeniom.

W rozmowie z nami dr Mazurkiewicz przyznał, że stworzony przez niego system oceny szkół być może wymaga modyfikacji, ale na pewno nie powinno się z niego rezygnować, bo oznaczałoby to wyrzucenie w błoto 70 mln złotych.

Ewaluacja jeszcze przez pięć lat

Ministerstwo edukacji jest jednak innego zdania, chce zrezygnować z ewaluacji, choć na razie nie ma takiej możliwości. - Ze względu na wymogi dotyczące programów unijnych musimy się z tym zmagać do 2021 roku. Będziemy jednak modyfikować sposób prowadzenia ewaluacji. Kuratorzy spotykają się z dyrektorami, by zmienić projekt tak, by nie trzeba było oddawać pieniędzy unijnych, a jednocześnie by szkoła została uwolniona od biurokracji – zapowiada minister edukacji.

Małopolska kurator oświaty już ma pomysł, jak to wykonać. – Od września zmniejszymy liczbę ewaluacji, nie będzie prowadzonych ewaluacji całościowych, a jedynie te problemowe, które badają pewien wycinek szkolnej rzeczywistości. Raporty z ewaluacji będą też mniej obszerne, dziś mogą liczyć ponad 30 stron. Chciałabym też powrotu do rejonów wizytacyjnych, to znaczy, żeby każdy wizytator dostał pod opiekę kilka lub kilkanaście placówek. Znając szkołę, wizytator będzie w stanie jej pomóc i udzielić wsparcia dyrektorowi, teraz nie ma takiej możliwości – mówi Barbara Nowak.
 

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

made in osostudio