Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

ZNP ogłasza włoski protest w szkołach. Dzieci nie pojadą na wycieczki?

29.04.2019

ZNP ogłasza włoski protest w szkołach. Dzieci nie pojadą na wycieczki?
Związek Nauczycielstwa Polskiego zachęca nauczycieli do prowadzenia protestu włoskiego. “Pracujemy tylko tyle, ile zobowiązują nas do tego przepisy prawa oświatowego i tylko w oparciu o to, co znajduje się w miejscu naszej pracy i co zapewnia nam pracodawca" - napisali przedstawiciele związku w apelu do swoich członków.

Zawieszamy strajk, ale nie protest! Trwa spór zbiorowy! przypomina związek nauczycielstwa Polskiego i rekomenduje włoski protest. Co konkretnie to oznacza? Jak podaje Słownik Języka Polskiego PWN strajk włoski to strajk, w czasie którego pracownicy nie porzucają pracy, lecz pracują mało wydajnie. Obszerniejszą definicją można znaleźć w Wikipedii, gdzie czytamy, że jest to "forma protestu polegająca na wykonywaniu przez pracowników obowiązków służbowych w sposób skrajnie drobiazgowy, co powoduje blokadę działania zakładu. A przykładem może być strajk celników, którzy strajkują po włosku kontrolują dokładnie każdy samochód, powodując wielokilometrową kolejkę pojazdów oczekujących na odprawę".

Choć protest, do którego zachęca ZNP nie ma wiele wspólnego z tą definicją, to jednak gdyby nauczyciele podeszli do sprawy poważnie, rzeczywiście mogliby spowodować “blokadę działania zakładu”.

Jak, zdaniem związkowców, miałby wyglądać taki protest w praktyce szkolnej? - Uczymy 18 godzin tygodniowo bez żadnych dodatkowych akcji typu wycieczki, akademie, teatrzyki itp. - mówi Sławomir Broniarz, szef ZNP.

Jak zaznacza, nauczyciele wiele czynności wykonują w domu, bo nie mają w szkołach odpowiednich warunków i nie chodzi tylko o sprawdzanie kartkówek, ale również przygotowanie pomocy dydaktycznych, czy drukowanie materiałów. - Nauczyciele są do tego zmuszani przez system, w szkołach brakuje komputerów, drukarek, nawet papieru, dlatego chcąc dobrze przygotować się do lekcji nauczyciele muszą korzystać z prywatnego sprzętu. Czas z tym skończyć. Podobne jak z wyjazdami na wycieczki, czy przygotowywaniem różnego rodzaju akademii - zaznacza szef związku.

A nauczyciele na portalach społecznościowych dodają: "koniec odbierania telefonów od rodziców po pracy"; "Żadnych wycieczek, rad szkoleniowych, dokształcania, żadnych zawodów, niepłatnych godz nadobowiązkowych itd."; "Generalnie minimum z minimum, tyle co trzeba, żeby nikt nie mógł się doczepić. I jak w szkole zabrakło np. różowego papieru w złote kropki na literki, to nie lecisz i nie kupujesz za swoje"; "Nigdy więcej nadgorliwości w pracy! Tylko o rodzinę warto zadbać!

Strajk włoski ma być m.in. odpowiedzią na słowa premiera Mateusza Morawieckiego, który stwierdził, że nauczyciele mało zarabiają, bo pracują mniej niż inni pracownicy.

ZNP planuje kolejne posunięcia. W przyszły poniedziałek zbiera się prezydium, które podejmie decyzję w sprawie dalszej akcji protestacyjnej.

Strajk nauczycieli, polegający na całkowitym powstrzymaniu się od pracy rozpoczął się w szkołach w całej Polsce 8 kwietnia i trwał 19 dni. Został zawieszony w sobotę, 27 kwietnia.

Anna Kolet-Iciek
fot. fotolia

Komentarze (11)

Julita
01.05.2019 10:13
Aż mi niedobrze, gdy Państwo takim błotem rzucacie po wszystkim i wszystkich. Płytkie interpretacje, infantylne i pretensje, licytacje, kto ma gorzej. Niektórzy nie potrafią uogólnić prezentowanego problemu i odnieść się w tych kategoriach. Ja, ja, ja! Egocentryzm do sześcianu.
ola
30.04.2019 12:31
do Anna:Nie porównuj proszę pracy lekarza do pracy nauczyciela.Na tym etapie to nam nie dorównujecie do pięt.Nie macie pojęcia o naszej odpowiedzialności,porównujecie swoją pracę do pracy niejednego wykształconego ,bardziej odpowiedzialnego zawodu. Nauczyciele często odfakujecie temt,którego sami nie zdążycie wyłożyć i zapychacie dzieciom weekendy.
Gość
30.04.2019 12:05
Do Anna: no pewnie, że to normalne , że to rodzic finansuje wyjazdy dziecka, przybory szkolne oraz ciasto czy cokolwiek innego. Żaden rodzic nie ma pretensji , ze musi łożyć na swoje dziecko. Z tym ze to rodzice finansują dzieciom wszystko wiec nie do końca jest prawda , ze to nauczyciel ich finansuje kupując im przybory. Nie spotkałam sie z faktem , żeby nauczyciel cos kupował ze swoich pieniędzy dla swoich uczni.
Anna
30.04.2019 10:23
To, że rodzic kupuje coś tam dziecku do szkoły, piecze ciasto na festyn, czy składa się na jakiś wyjazd to normalne - przecież to jego dziecko. Co w tym dziwnego? Tu się nic nie rozkłada po równo, chyba że oczekuje się, że Państwo będzie więcej w tych kosztach partycypować, że za mało dba o edukację obywateli. Co ma do tego nauczyciel? A co jego roli nauczania i wychowywania - to też się czasem oczekuje cudów - jak człowiek np. jest chory, to idzie do lekarza, który diagnozuje chorobę i wypisuje receptę i za to lekarz jest odpowiedzialny, żeby dobrze "poprowadzić" pacjenta. A pacjent już leczy się "sam" - kupuje leki, kłdzie się do swojego łóżka i oczekuje opieki że strony swojej rodziny. W sumie podobnie nauczyciel - wyznacza kierunek, zadaje pracę do wykonania - resztę uczeń, często przy wsparciu rodzica, musi zrobić sam - uczyć się. Wiem, że wszyscy oczekują, że to ktoś powinien, że płacimy podatki itp. Ale dobrze byłoby brać sprawy w swoje ręce, a nie oczekiwać, że ktoś za nas przeżyje nasze życie.
Martyna
30.04.2019 08:53
Szkoła jest od uczenia. Chcesz żeby dziecko pojechało na wycieczkę? To je zabierz rodzicu zamiast sadząc przed komputerem. W Niemczech nie ma wycieczek nawet do kina. Za to ucznia można wyrzucić ze szkoły za obrazę nauczyciela. A u nas tylko przywileje dla uczniów. Ja też drukuję na prywatnych kartkach i drukarce. Niestety w przedszkolu trzeba oszczędzać kolorowy tusz więc od teraz dzieci będą oglądać czarno-białe ilustracje.
Agnieszka
30.04.2019 00:02
Do MSA Odnośnie lektur .... Mój chrześniak w klasie od I-III nie przeczytał ani jednej lektury. Dlaczego ? Ponieważ Pani lektur nie zadawała i nie wymagała. Rodzice prosili o lektury -to nic wielkiego przecież zgodnie z ramą programową... jednak nie doczekali się. Dzieci poszły do klasy IV. Czy to można nazwać jako bezpodstawne pretensje? Moja córka pisała teraz egzamin ośmioklasisty i co ? Musiała iść na korepetycje z języka polskiego ponieważ jej nauczycielka z polskiego wprost powiedziała dzieciom, że nie będą pisać rozprawek ponieważ ona nie lubi ich sprawdzać. Po interwencji rodziców rozprawki zostały zadane jednak dopiero w marcu 2019. Do dnia egzaminu jednak ani jedna rozprawka nie została sprawdzona. Koszt jednej godziny korepetycji 40,00 zł. Nieopodatkowany, bez rachunku. Czy takie zachowanie to również bezpodstawne pretensje? Wszystko ma dwie strony. Nauczyciele mają pretensje do rodziców, że mają dzieci, że muszą uczyć te dzieci - niektórzy wręcz twierdzą, że muszą je wychowywać . Ale z całym szacunkiem do Pań nauczycielek to rodzice głównie wychowują swoje dzieci. Opiekują się chorobie, pomagają odrabiać lekcje, ubierają, karmią, piorą, zabierają na wakacje, wspierają. Oczywiście nauczyciele też mają swój procentowy udział wżyciu dziecka. Ale o wychowywaniu ciężko tu mówić. A Wycieczka raz na rok jednodniowa to jest po prostu nauka samodzielności. Coś innego , odskocznia dla dziecka. Ale jeśli to jest problem do Pań nauczycielek to moje dzieci nigdzie nie muszą jeździć. A szkoła jest obowiązkowa, nauczanie jest obowiązkowe. I nie wiem , nie rozumiem czemu w tym sporze pomiędzy nauczycielami a rządem tak negatywnie mówi się o rodzicach i dzieciach. Przecież to nie rodzice i nie dzieci wypłacają wynagrodzenia nauczycielom baaaa może nauczycielki nawet nie wiedzą ale to nie rodzice czy dzieci ustalają kwoty Waszych wynagrodzeń. Jeśli Panie nauczycielki nie życzą sobie oglądać dzieci to zalecam się przebranżowić. Do odważnych świat należy. A hasła Pań nauczycielek na różnych forach internetowych nazywających rodziców imbecylami, kretynami, inkubatorami pozostawiają wiele do życzenia. Naprawdę tak powinna zachowywać najinteligentniejsza część Naszego społeczeństwa ?
Kaśka
29.04.2019 23:52
MAŁA MI - jest przepis Mała Mi jest przepis. Art. 64 ust. 1 ustawy z dnia 27 października 2017 r. o finansowaniu zadań oświatowych (Dz. U. z 2017 r, poz. 2203) w przypadku uszkodzenia, zniszczenia lub niezwrócenia podręcznika rodzice ucznia zobowiązani są do zwrotu kosztu jego zakupu.
elfik
29.04.2019 23:03
Ale zaraz zaraz... skoro nauczyciele płacą za pomoce dydaktyczne ze swojej kasy to czemu ja corocznie składam się u córki w przedszkolu po 100,00 zł na pomoce dydaktyczne, kupuję ryzę papieru, przynoszę chusteczki mokre i suche. Dzieci w grupie jest 25 szt. więc do użytku przez rok szkolny jest 25 ryz papieru oraz 2500,00 zł . W szkole u syna zbieraliśmy się na rolety do klasy oprócz tego każdy musi mieć swoje pomoce co oczywiście rozumiem a od Pani przez 3 lata nic nie dostali bo każdy przynosi sobie sam z domu. Panie organizują festyny szkolne gdzie to rodzice pieką i sprzedają a kasa trafia do klasowej puli, część komitetu również trafia do klasy. Ja wszystko rozumiem, że to dla moich dzieci i pretensji nie mam, że je utrzymuję i jest to moim obowiązkiem. Ale nie spotkałam się z przypadkiem , żeby nauczyciel kupił COŚ ze swojej kasy dla dzieci.
Udhc
29.04.2019 18:38
Nauczyciel to nie biuro podróży. Nauczyciel to nie całodobowa niańka. Nauczyciel to nie hurtownia materiałów biurowych. No szok. I lepiej aby społeczeństwo, samorządy i rząd do tego przywykli.
mała mi
29.04.2019 18:23
Mam takie samo odczucie. Przez 18 lat pracy zajechałam trzy drukarki i czwarta jest w eksploatacji. Do celów prywatnych używane były w niewielkim stopniu. Pieniędzy nie ma na nic - zegar do klasy kup - bo na egzaminy potrzebny, dekoracje, gazetki, dyplomy, nagrody albo od znalezionego sponsora albo za swoje własne pieniądze... Uczniowie podręczniki mają darmowe - u nas efekt jest taki, że ich nie noszą, są pogubione lub zostawione w domu, nie ma dokładnych regulacji prawnych co wtedy, gdy się książkę zgubi lub zniszczy... Prawie we wszystkich opiniach uczniów badanych w Poradni Psycholog. widnieje zapis "objąć dodatkowymi zajęciami wyrównawczymi". W praktyce organ prowadzący przyznał jedną taką godzinę tyg. dla wszystkich potrzebujących uczniów z kl. V - VIII co jest nierealne logistycznie, nie wspominając o braku efektywności. Więc pracujemy za darmo. Próby na przedstawienia, apele itp., dekoracje... można by wymieniać cały dzień...
MSA
29.04.2019 17:05
Szczerze popieram!!! Nie wiem, ile pieniędzy włożyłam w szkołę przez moje 38 lat pracy. A często nawet nie było to doceniane. Rodzice pytali:"A dlaczego w szkole nie ma kartek i kredek, aby dać dziecku, skoro zapomniało?" Malowałam klasy, kupiłam sobie zasłony, ozdabiałam itd. Po jaką cholerę pytam...Rodzic przyjdzie i zrobi awanturę, że dziecko źle napisało. A przez kilka lat nie przeczytało ani jednej lektury! A rodziców to nie obchodziło. chyba trzeba było przyjść do ich domu i przeczytać uczniowi. Te pretensje rodziców, z których odbierają chęć do pracy dokładnie tak samo, jak niskie zarobki!

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

made in osostudio