Do tej pory stanowisko resortu edukacji było jednoznaczne: "Przejście na nauczanie zdalne po zawieszeniu zajęć nie może dzielić oddziału lub grupy wychowawczej na uczniów zaszczepionych pracujących stacjonarnie i niezaszczepionych pracujących zdalnie (...) Szkoła jest miejscem przeciwdziałania stygmatyzacji i dyskryminacji oraz eliminowania krzywdzących stereotypów, żadne dziecko nie może zostać wykluczone z przysługującego mu prawa do nauki".
Dlatego zgodnie z tymi wytycznymi na zdalne nauczanie kierowani byli do tej pory wszyscy uczniowie w danej klasie. Ci zaszczepieni co prawda nie musieli przebywać na kwarantannie, ale na lekcje do szkoły i tak nie mogli przyjść. Zdaniem wielu rodziców to absurd. - Nie po to biegaliśmy z dziećmi na szczepienia, żeby teraz znów musiały uczyć się zdalnie - mówią.
Zasady dotyczące kierowania uczniów na naukę zdalną mają się jednak zmienić. Tak przynajmniej twierdzi Krzysztof Wiśniewski, wicekurator mazowiecki, który uczestniczył w poniedziałkowej wideokonferencji z dyrektorami warszawskich szkół. Spotkanie było poświęcone sytuacji w szkołach spowodowanej pandemią oraz organizacji zajęć zdalnych i stacjonarnych.
Nauka zdalna dla zaszczepionych? Zdecyduje dyrektor
Jak informuje stołeczna “Gazeta Wyborcza” wicekurator ogłosił nowe zalecenia planowane w związku z COVID-19 przez Ministerstwo Edukacji i Nauki.– To rekomendacja dopuszczająca możliwość nauki stacjonarnej dla osób nieobjętych kwarantanną lub izolacją domową. Dlaczego? Dlatego że dotychczas w przypadku pozytywnej opinii inspektora sanitarnego była kierowana na naukę zdalną cała klasa (tryb hybrydowy) lub cała szkoła (tryb zdalny). Teraz, po wprowadzeniu tej rekomendacji, to dyrektor będzie decydował, w zależności od posiadanych możliwości, o wprowadzeniu nauki stacjonarnej dla uczniów nieobjętych kwarantanną z danej klasy – relacjonuje słowa Krzysztofa Wiśniewskiego “GW”.
Według niego nowe zalecenie ma brzmieć tak: „Umożliwienie uczniom, którzy nie zostali skierowani na kwarantannę lub izolację domową, udziału w zajęciach pozalekcyjnych na terenie szkoły, a w miarę możliwości organizacyjnych, m.in. technicznych, lokalowych, kadrowych, także w zajęciach obowiązkowych w trybie stacjonarnym".
Jak pisze “GW” wicekurator precyzował, że dyrektor szkoły musi ocenić, czy „posiada możliwości takiego zorganizowania zajęć, aby mogły się one odbywać dla części uczniów stacjonarnie, a dla pozostałej części klasy zdalnie".
Zaszczepieni czy nieobjęci kwarantanną?
Wiśniewski zastrzegł przy tym, że nie mówi o osobach zaszczepionych czy niezaszczepionych, tylko o uczniach objętych kwarantanną i nieobjętych kwarantanną.W praktyce nie ma różnicy, bo osoby zaszczepione (w tym uczniowie, którzy przyjęli dwie dawki preparatu) w razie kontaktu z kimś zakażonym nie są kierowane na kwarantannę. Ta dotyczy wyłącznie osób niezaszczepionych.
– Intencją tej rekomendacji nie jest segregowanie uczniów, ale zapewnienie możliwie najlepszych w sytuacji epidemicznej możliwości nauczania, w tym nauczania stacjonarnego - zastrzega cytowany przez “GW” mazowiecki wicekurator. I dodaje: - Rekomendacja ta jest zgodna z oczekiwaniami wielu rodziców i pism, i telefonów, które są kierowane do kuratorium. To wy państwo, dyrektorzy, będziecie decydować, jeśli macie możliwości techniczne, lokalowe i kadrowe, o takiej formie zajęć.
Z naszych informacji wynika, że kuratorzy oświaty w całym kraju przesyłają już do szkół informacje na temat nowych wytycznych. Zapytaliśmy w ministerstwie edukacji, czy takie rekomendacje rzeczywiście zostały wydane. Na odpowiedź czekamy.
Tymczasem dyrektorzy szkół sceptycznie podchodzą do tego pomysłu. Twierdzą, że prowadzenie lekcji stacjonarnie i online w tym samym czasie jest bardzo trudne.
- Tego jednego nauczyliśmy się w pandemii, że nie da się prowadzić jednocześnie lekcji przez internet i stacjonarnie. Nauczyciel nie jest w stanie się rozdwoić. Najprostsze rozwiązanie jest takie, że albo cała klasa jest w szkole, albo cała klasa idzie na nauczanie zdalne. Wszystko inne to zamieszanie organizacyjne, które musi zakończyć się niepowodzeniem - twierdzi w rozmowie z nami Jacek Kaczor, dyrektor I LO w Krakowie.
Podobnego zdania jest Marek Pleśniar, założyciel Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. - Jestem całym sercem za tym, żeby dzieci, które są zaszczepione miały bonus w postaci nauki stacjonarnej, ale żeby to robić dobrze należałoby mieć dwa komplety nauczycieli. Nie da się sensownie poprowadzić lekcji stacjonarnie i online w tym samym czasie - twierdzi Marek Pleśniar. I dodaje: - Kwarantanna nie jest wieczna, trwa kilka dni, więc dyrektorzy kierują na zdalne całą klasę, bo to jest najrozsądniejsze.
Marek Pleśniar zwraca też uwagę na kwestie prawne. - Nie wyobrażam sobie transmitowania lekcji w internecie, żeby obcy ludzie obserwowali, jak cudze dzieci mają zwracaną uwagę, są odpytywane albo otrzymują oceny - mówi przedstawiciel OSKKO. - A co jeśli w klasie jest syn lub córka lokalnego sędziego, który właśnie posadził do więzienia groźnych bandytów? Może sobie nie życzyć, by w świat transmitowana była informacja, do której szkoły chodzi jego dziecko i kiedy ma lekcje. To nie żaden wymysł - dodaje Marek Pleśniar. - Sam miałem taką sytuację. Przyszedł do mnie sędzia i powiedział, że nie zgadza się, by zdjęcia jego dziecka były na stronie internetowej szkoły.
Zdaniem naszego rozmówcy uczniom i nauczycielom mogłaby pomóc ogólnopolska platforma do zdalnej edukacji, której powstanie zapowiadał minister Przemysław Czarnek. - Pandemia trwa już drugi rok, a platformy jak nie było tak nie ma - zauważa Pleśniar.