Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

Zapytał nauczycieli, co zrobią dla swoich uczniów w czasie ferii. Szybko musiał usunąć post ROZMOWA

01.01.2021

Anna Kolet-Iciek redakcja@miastopociech.pl

Zapytał nauczycieli, co zrobią dla swoich uczniów w czasie ferii. Szybko musiał usunąć post ROZMOWA
Rozmowa z Januszem Aftyką, nauczycielem języka polskiego w szkołach podstawowych, szefem Ogólnopolskiego Forum Oświatowego dla Nauczycieli i Dyrektorów.


W czasie świąt na prowadzonym przez siebie facebookowym forum dla nauczycieli i dyrektorów zadał pan pytanie: “co my, jako nauczyciele, możemy zrobić, aby ferie młodzieży nie były katastrofą”.


Liczyłem na jakieś ciekawe, kreatywne pomysły. Sam zaproponowałem, że w czasie tych dziwnych ferii, podczas których dzieci nawet nie będą mogły wyjść same z domu, będę się z nimi łączył online, żeby pograć w statki czy państwa miasta. Myślałem nawet czy za zgodą dyrektora szkoły nie zabrać ich na boisko, żeby pokopać piłkę. Dzięki temu mieliby zapewnioną opiekę i ruch na świeżym powietrzu. Obostrzenia rządowe jednak nie pozwalają na tego typu działania. Dla mnie osobiście jest to niezrozumiałe.

Ferie uczniów to nie jest przecież sprawa nauczycieli.

W moim przekonaniu nauczyciel to więcej niż zawód. Nie uczę w szkole dlatego, że muszę, ale dlatego że chcę, a uczeń jest u mnie zawsze na pierwszym miejscu. Wiem, że ferie to dla nauczycieli czas wolny od pracy, ale mamy nietypową sytuację. Dzieci do godziny 16. nie będą mogły same wychodzić z domu. Rodzice pracują, wyjazdy odpadają, bo pozamykane są hotele i stoki narciarskie, nie można organizować obozów i kolonii.

Jak na pana propozycję zareagowali nauczyciele?

Wielu osobom spodobał się ten pomysł, ale większość nie przyjęła tego ze zbyt dużym entuzjazmem. Pisali, że to ich urlop, że dzieci mają swoich rodziców i niech oni zadbają o ich ferie. Niektóre komentarze były dość ostre, a ponieważ był to okres świąteczny, usunąłem post z forum, bo nie chciałem psuć atmosfery. Niestety, nasze środowisko jest dość podzielone i wyjście z taką propozycją powoduje, że trzeba mieć naprawdę twardą rękę do prowadzenia takiej grupy.

Na Ogólnopolskim Forum Oświatowym dla Nauczycieli i Dyrektorów przeprowadził pan badanie ankietowe na temat zdalnego nauczania. Niemal 40 proc. nauczycieli odpowiedziało, że zdalna edukacja nie ma sensu. To jednak oznacza, że blisko 60 proc. ankietowanych dobrze odnajduje się w tej nowej rzeczywistości.

Nie ma sensu, ponieważ nikt nie podjął odgórnych decyzji, np. postawienia wspólnej platformy edukacyjnej, szkoleń dla nauczycieli z technologii komputerowej. Są jednak tacy, którym to zdalne nauczanie odpowiada i do ostatniej chwili będą się tego trzymali, bo na przykład mają małe dzieci w domu i po prostu tak im wygodniej lub starszych rodziców, których nie chcą narażać.

Są też tacy, którzy w ogóle nie prowadzą lekcji online, a zamiast tego przesyłają dzieciom materiały do samodzielnego wykonania. Albo tacy, którzy łączą się z uczniami na 20-30 minut, a resztę dziecko musi zrobić samo w domu.

Jeżeli tak wykonują swoją pracę to jeszcze nie jest najgorzej. Źle jest wtedy, kiedy nauczyciel zupełnie nie przykłada się do swoich lekcji, ogranicza się jedynie do wysyłania ćwiczeń. Nie poświęca uwagi młodym ludziom. A to wydaje mi się jest rzeczą najważniejszą. Są też tacy, którzy nadal ograniczają się do wysyłania prac lub zadań, wyłączając swoje komputery o godzinie 13. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Mam o to olbrzymi żal do nauczycieli. Z jednej strony jest to moje środowisko i powinienem stać murem za nimi, ale z drugiej strony wiem, że są osoby, które nie pracują tak jak powinny. Na szczęście jednak większość nauczycieli poświęca swój czas na dobrze wykonaną pracę.

A jak to wygląda u pana?

Ja sam spędzam przed komputerem 12 godzin dziennie. Obliczyłem, że od czasu przejścia na zdalną edukację pracuję ok. 90 godzin w tygodniu. To znacznie więcej, niż w czasie normalnej pracy, na którą zwykle poświęcam 60 godzin w tygodniu, dlatego nie jestem entuzjastą zdalnego nauczania. Efekt tej mojej zdalnej pracy jest taki, że robię jakieś 40 kroków dziennie i już pojawiają się u mnie problemy zdrowotne. Tuż przed świętami pękła mi żyłka w oku, wszystko przez to, że zbyt dużo czasu spędzam przed monitorem. 

Z pańskich badań wynika też, że podczas zdalnego nauczania oceny uczniów zmieniły się na lepsze. Tak mówi 60 proc. ankietowanych, a jednocześnie 55 proc. przyznaje, że przyłapało swoich uczniów na oszukiwaniu podczas sprawdzianów. Żeby się przed tym bronić nauczyciele robią dzieciom testy, w których na udzielenie odpowiedzi jest kilka sekund, albo każą uczniom zasłaniać oczy podczas ustnej odpowiedzi. Czemu to ma służyć?

Osobiście absolutnie tego nie rozumiem i piętnuję to na każdym kroku. W ten sposób nie sprawimy, że dzieci polubią szkołę, wręcz przeciwnie, znienawidzą ją jeszcze bardziej, a do tego pojawią się problemy psychiczne. Obiecałem sobie, że nie przyłożę ręki do tego, aby jakiekolwiek moje dziecko miało przeze mnie problemy psychiczne. Sam podczas zdalnego nauczania nie wpisuję uczniom jedynek, a na pięciominutowe sprawdziany daję im 30 minut. To czy ściągają, pozostawiam ich sumieniu. Ale o takich wartościach bardzo dużo rozmawiamy. Mamy do siebie szacunek.

Kolejną zmorą zdalnej edukacji są rodzice, którzy nie tylko podpowiadają dzieciom w czasie lekcji czy sprawdzianów kryjąc się pod biurkiem, ale także oceniają pracę nauczycieli, wytykają błędy. Jak sobie z tym radzić?

Choć od prowadzenia nadzoru pedagogicznego jest dyrektor szkoły i kuratorium oświaty, to nie mamy większego wpływu na te rodzicielskie hospitacje. Nigdzie w prawie oświatowym nie jest wprost napisane, że rodzic nie może być uczestnikiem takich lekcji. Myślę, że młodzi nauczyciele, którzy dopiero zaczynają pracę mogą mieć z tym problem. Mnie nie przeszkadza to, że rodzic przysłuchuje się lekcji, nie wstydzę się tego, co chcę przekazać dzieciom. W szkole często prowadzę zajęcia przy otwartych drzwiach, cała szkoła mnie słyszy, jestem więc do tego przyzwyczajony.

Z ankiety, którą w grudniu przeprowadził Związek Nauczycielstwa Polskiego wynika, że niemal 87 procent nauczycieli prowadzi zdalne lekcje na własnym sprzęcie. 57 procent z nich musiało dokupić jakieś urządzenie. Co trzeci nauczyciel wydał na to więcej niż dwa tysiące złotych. A ile pan dołożył z własnej kieszeni?

Nawet nie chcę tego podliczać. Największym wydatkiem był oczywiście zakup nowego komputera, bo stary zalałem. Sporo idzie na papier i tusz do drukarki, bo wszystkie prace uczniów drukuję. Lekcje można prowadzić ze szkoły lub z domu, ja wybrałem to drugie rozwiązanie, ale w obu szkołach, w których pracuję musiałem podpisać oświadczenie, że skoro chce uczyć z domu nie będę sobie rościł pretensji finansowych do takich rzeczy jak koszty internetu, prądu i tym podobnych.

Szansą na powrót do normalności, w tym do normalnej edukacji, są szczepienia. Pan zdecyduje się na szczepionkę?

Mam pewne obawy, co do tych szczepionek, ale w pracy spotykam się ze starszymi osobami i nie chcę ich narażać na utratę zdrowia czy życia, zresztą sam mam choroby współistniejące. Miesiąc temu na Covid zmarł mój przyjaciel. Dlatego zaszczepię się, nawet jeśli byłby jedynie cień szansy, że to pozwoli nam wrócić do normalności. Zamieściłem na forum dla nauczycieli i dyrektorów taką informację, że zaszczepię się jak tylko będę miał taką możliwość. To również spotkało się z wieloma nieprzychylnymi komentarzami, ale wielu też popiera moje działania.

Wśród nauczycieli nie brakuje przeciwników szczepień na Covid.

To prawda. Obserwuję kilka nauczycielskich grup facebookowych i czytam, co piszą tam moje koleżanki i koledzy po fachu. Muszę przyznać, że te wypowiedzi czasem są straszne. Niepokoi mnie to, bo nauczyciel jako osoba wykształcona powinien być autorytetem dla społeczeństwa i raczej przekonywać do szczepień niż zniechęcać. Jeżeli będzie taka potrzeba to szczepienia dokonam na wizji, ponieważ jest to jedyny sposób na powrót do normalności.

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

made in osostudio