Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

W szkołach jest coraz więcej przypadkowych nauczycieli [ROZMOWA]

16.09.2022

Anna Kolet-Iciek redakcja@miastopociech.pl

W szkołach jest coraz więcej przypadkowych nauczycieli [ROZMOWA]
"Trzeba stanąć w prawdzie. Mamy nauczycieli, którzy budzą podziw, na których sam wzoruję się każdego dnia, ale mamy też nauczycieli skandalicznie marnych, których obecność w szkole jest dla uczniów szkodliwa" - mówi w rozmowie z nami dr Karol Dudek-Różycki, nauczyciel chemii w krakowskim liceum, przewodniczący Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych.


Anna Kolet-Iciek: Dlaczego jest pan nauczycielem?

Dr Karol Dudek-Różycki: To jak hobby. Ktoś lubi grać w tenisa, ktoś inny woli gry komputerowe lub czytanie książek, a ja lubię szkołę. Szkołę jako instytucję. I lubię uczniów. Lubię tych ludzi, którzy przychodzą do szkoły i od których też mogę się wiele nauczyć. Każda lekcja to dla mnie jakaś wartość.

Coraz więcej nauczycieli odchodzi z zawodu. Mówią, że mają dość pracy za grosze.

Zarobki są skandalicznie niskie! Praca nauczyciela byłaby opłacalna, gdyby osoby wchodzące do tego zawodu zarabiały minimum 5 tysięcy złotych na rękę. A ci z większym stażem nawet 10 i 15 tys. Ale pod jednym warunkiem.

Jakim?

Że przed rozpoczęciem pracy z dziećmi zaliczą Nauczycielski Egzamin Końcowy, który da im prawo wykonywania tego zawodu.

To coś na wzór Lekarskiego Egzaminu Końcowego, który obowiązuje absolwentów studiów medycznych?

Bez zdania tego egzaminu lekarz nie może wziąć odpowiedzialności za życie i zdrowie drugiego człowieka. A przecież praca nauczyciela też polega na braniu odpowiedzialności za życie, przyszłość i marzenia dziecka. Dlatego nie może być tak, że do tego zawodu dopuszczamy każdego, kto chce. Niech najpierw kandydaci udowodnią, że nie tylko mają wiedzę z przedmiotu, którego chcą uczyć, ale także potrafią to robić, są przygotowani pod względem pedagogicznym i psychologicznym oraz znają prawo oświatowe i potrafią je stosować.

A co jeśli ktoś nie zda takiego egzaminu?

To trudno. Znaczy, że nie nadaje się do zawodu i powinien szukać pracy gdzie indziej. Oczywiście byłaby też możliwość ponownego podejścia do NEK-u. Dzięki takiemu egzaminowi wzrósłby również prestiż tego zawodu, uczący dostawaliby niepodważalny certyfikat, że nadają się do pracy w szkole i zasługują na wyższe wynagrodzenie.

Teraz, żeby zostać nauczycielem trzeba mieć skończone studia, to pana zdaniem za mało?

Niestety z moich obserwacji wynika, że często nauczyciele uczą przedmiotu, o którym nie mają zielonego pojęcia lub mają szczątkowe. Kształcenie nauczycieli było niszczone od lat i teraz jest na bardzo niskim poziomie. W 1,5 roku na studiach podyplomowych online można zdobyć uprawnienia do uczenia fizyki, czy chemii i wcale nie trzeba mieć do tego skończonych studiów kierunkowych. W efekcie osoba, która jest absolwentem historii może po takim kursie uczyć chociażby matematyki.

Dlaczego dyrektorzy szkół się na to godzą?

Bo nie mają wyjścia. Na rynku brakuje nauczycieli. Jeśli dyrektor ma do wyboru zatrudnić kogoś, kto zdobył uprawnienia na studiach podyplomowych online, gdzie przynajmniej liznął wiedzy z danego przedmiotu, a nie zatrudniać nikogo, to wybierze mniejsze zło. To jest sytuacja dramatyczna głównie dla tych dzieci, które dostają potem takiego nauczyciela.

I prosta droga do korepetycji.

Znam wielu świetnych nauczycieli, którzy odeszli ze szkoły, pozakładali własne firmy i zajmują się udzielaniem korepetycji. Mają klientów tylko dlatego, że w szkole ważne przedmioty są często źle uczone. Niestety obecnie mamy dużo przypadkowych nauczycieli, których obecność w szkole często przyćmiewa tych, którym się chce, którzy nie patrzą wyłącznie na wpływy na konto, którzy cały czas się dokształcają. Najgorsza jest ta grupa, która nie dość, że ma niewielką wiedzę, to jeszcze nie chce się douczyć. Niektórzy szacują, że takie osoby stanowią 10 procent wszystkich uczących. To sporo, zwłaszcza, że to oni są najbardziej widoczni dla społeczeństwa i niszczą pracę tych, którym się chce.

Jaka płaca, taka praca.

Co to jest za durny argument! Przecież sami podjęliśmy decyzję, że chcemy być nauczycielami. To tak, jakby lekarz powiedział: “za mało mi płacą, dlatego wytnę pani zdrową nerkę zamiast chorej”. Nic dziwnego, że nie mamy wsparcia w społeczeństwie, bo jak można wspierać kogoś, kto nie wykonuje należycie swojego zawodu, a jednocześnie stale domaga się podwyżki.

Niezbyt dobrze ocenia pan swoich kolegów po fachu.

To nie jest kwestia oceny, trzeba stanąć w prawdzie. Mamy nauczycieli, którzy budzą podziw, na których sam wzoruję się każdego dnia, ale mamy też nauczycieli skandalicznie marnych, których obecność w szkole jest dla uczniów szkodliwa.

W czasie pandemii, kiedy wystartowały lekcje z TVP, w liście do ministra edukacji skrytykował pan nauczycielkę prowadzą wykłady z chemii. Napisał pan, że lekcje “były przesycone błędami, (...) które są niewybaczalne zarówno ze względów merytorycznych, jak i dydaktycznych”, dodał pan, że “większym pożytkiem dla ucznia jest ich nie oglądać”.

Po moim liście otrzymałem wiadomość, którą można podsumować słowami „skoro krytykujesz to pokaż, że można lepiej”. Zgodziłem się. To była wartościowa przygoda. Nawiasem mówiąc, otrzymuję cały czas sygnały, że nauczyciele i uczniowie nadal korzystają z nagranych wtedy lekcji, są one bowiem cały czas dostępne na VOD. Gdy podjęliśmy się tego zadania wraz z moimi kolegami – dr. Michałem Płotkiem i dr. Tomaszem Wichurem, były też głosy krytyczne – usłyszeliśmy, że nawet taka forma współpracy z TVP jest czymś nagannym. Ja tak nie uważam, każda forma współpracy dla dobra edukacji jest na wagę złota. Należy współpracować z każdym jeśli ma to przynieść dobre owoce. Ufam – pozostając w tym ewangelicznym tonie - że przyniosło.

Coraz częściej słyszę, że mamy zapaść w szkolnictwie publicznym. Zgadza się pan z taką tezą?

Nie używałbym tego słowa. Zapaść świadczyłaby o tym, że kiedyś było dobrze, a teraz jest źle. Na pewno mamy zapaść pod względem kadrowym, ale pod względem merytorycznym ta zapaść jest już widoczna od lat i to nie jest wina ani minister Anny Zalewskiej, ani Przemysława Czarnka, tylko wszystkich ministrów, którzy przyszli po profesorze Mirosławie Handke. Każdy z nich popełnił wiele błędów, ale też każdy wprowadził coś dobrego. Dlatego jestem przeciwny krytyce każdej decyzji obecnego ministra i obwinianie go o całe zło tego świata. Jest masa durnych decyzji – jak rezygnacja z egzaminu ósmoklasisty z przedmiotu dodatkowego i marginalizacja przedmiotów przyrodniczych, ale jest też trochę dobrego.

Czym dobrym może się pochwalić minister Czarnek?

Chociażby tym, że rozpisał konkurs na olimpiady dla szkół branżowych, które będą zwalniać laureatów z egzaminów zawodowych. To podniesie nieco rangę szkolnictwa zawodowego, które przez wielu uważane jest za gorsze. Dobrą rzeczą jest też program Laboratoria Przyszłości, polegający na tworzeniu nowoczesnych pracowni. Kolejny plus to zapoczątkowanie zmian w awansie zawodowym nauczycieli. Teraz początkujący nauczyciel pod opieką mentora będzie się musiał bardziej wykazać. To wyjdzie szkole na dobre. To początek drogi - bądźmy optymistami, że w dobrą stronę.

Przy okazji minister Czarnek wprowadził dodatkową godzinę “dostępności”, którą nauczyciele mają poświęcić na konsultacje z uczniami lub rodzicami. To nie podoba się uczącym.

Nic dziwnego, każdy woli pracować mniej za te same pieniądze. Uważam jednak, że każdy pomysł, który pozwala uczniowi na nadrobienie zaległości w obecności nauczyciela jest dobry. Problem jest inny, wymagamy od nauczycieli coraz więcej pracy „około dydaktycznej”, łatamy wadliwe przepisy albo wprowadzamy nowe, a nie ma wizji, nie ma zmian systemowych, zmian na lepsze, a tego wymaga polska edukacja – pieniędzy i wizji. Pieniędzy dla nauczycieli, szkół, systemów wsparcia, szkoleń oraz wizji, o tym jakim mamy być społeczeństwem za 20 lat. Ciągłe obniżanie wymagań intelektualnych w stosunku do uczniów i nauczycieli nie przyniesie nic dobrego.

Komentarze (10)

urBi
22.06.2023 23:29
młody, jeszcze naiwny i bogaty w energię ..... a po 35 latach w szkole powie to samo co ja teraz ! - piedrolę to państwo bo mnie wydymało odbierając mi prawo do emerytury a na więcej już nie mam siły, teraz pan doktor chemik pójdzie do zwykłej podstawówki na wsi i pokaże jak to jest uczyć w małej szkółce .... obskoczy 9 szkół i będzie miał pełniutki etat ! 18 godzin - takich doktorków to zjadam na śniadanie ... pa doktorze
Mama
30.09.2022 09:58
Czarnek zaczyna wprowadzać do szkół islam dla dziewczyn, wszystkiemu winne i tylko wytyczne dla nich. W szkole mojej córki wszystkie dziewczynki mają mieć upiete włosy, nie mówiąc o tych strojach po kostki i nadgarstki itd. Póki co w Polsce jeszcze w większości mamy chrześcijaństwo choć patrząc na to co się dzieje nie wiadomo na jak długo będzie to w większości ... Nie jestem za chodzeniem z gołym brzuchem, makijażem jak na dyskotekę czy obwieszenie biżuterią jak choinka ale też nie przesadzajmy w drugą stronę. Osobiście jestem za wprowadzeniem mundurków żeby unikać rywalizacji, wyśmiewania innch uczniów itp.
No Name
30.09.2022 09:33
"kto nie wykonuje należycie swojego zawodu, a jednocześnie stale domaga się podwyżki" - dobrze powiedziane ale zdecydownaie bardziej lekarze zaliczają się do tej grupy niż nauczyciele, służba zdrowia istny dramat
głos z Krakowa
20.09.2022 22:37
Szkoda tylko, że przed wywiadem nikt nie sprawdził jak "cenionym" nauczycielem jest Pan Dudek.....
fan
18.09.2022 17:34
bardzo dobra rozmowa, ciekawa, konkretna!
zawodowiec
16.09.2022 17:13
Ależ DOTYCHCZAS olimpiady branżowe ZWALNIAŁY z egzaminu zawodowego (wystarczy zajrzeć do odpowiednich dokumentów z poprzednich lat zanim się wypowie na ten temat). Czarnek nie wprowadził niczego nowego. Jedynie zepsuł to, co było dobre, bo np. Olimpiada Wiedzy Technicznej, najstarsza z olimpiad "zawodowych" nie znalazła się na ministerialnej liście jako zbyt "interdyscyplinarna" - dotychczasowa grupa elektryczno-elektroniczna (zawody rozgrywane już od 45 lat) nie została przypisana do żadnego zawodu, ponieważ rozdzielono branżę elektryczną i elektroniczną (do tej pory zawody elektroniczne i elektroniczne były w jednej branży). Może zatem autor wyjaśniłby, w jaki sposób wzmocni się od tego pozycja szkół technicznych...
Gratulacje
16.09.2022 14:08
Równie dobrze mogliście wziąć Putina do rozmowy o pokoju na świecie.
Nauczycielka_z_pasją
16.09.2022 12:27
Dobrze powiedziane. Bycie nauczycielem to trudny i wymagający zawód. Jeżeli ktoś nie czuje powołania, to jest tyle innych możliwości. Moim marzeniem jest, żeby w Polsce zawód nauczyciela był bardziej poważany. Stanie się to wtedy, kiedy w szkołach będą kompetentni nauczyciele, np. po takim egzaminie. Ale zmiany i podejmowane decyzje powinny być przemyślane!
doktorek
16.09.2022 12:15
prawda! tylko ludzie boją się to otwarcie powiedzieć
aaaa
16.09.2022 12:01
Święte Słowa

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

made in osostudio