Na raport Izby zareagowało Ministerstwo Edukacji Narodowej, które w wydanym oświadczeniu stwierdziło, że "matematyka nadal będzie przedmiotem obowiązkowym na egzaminie maturalnym, tak jak w większości krajów europejskich. Postulowane przez NIK „zawieszenie” obowiązkowego egzaminu maturalnego z matematyki byłoby powtórką fatalnej decyzji podjętej w 1982 r., bez żadnego uzasadnienia naukowego".
Przedstawiciele MEN dodali też, że “matematyka uczy logicznego myślenia i je porządkuje, co ułatwia rozwiązywanie problemów, a przede wszystkim – rozwija wyobraźnię”.
Szkoły zabijają zdolności matematyczne?
Problem w tym, że - jak zauważają eksperci - nauczanie matematyki w szkołach pozostawia wiele do życzenia. Badacze mówią wręcz o “wadliwym procesie nauczania”.
W raporcie, którego jedną z autorek jest prof. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska, można przeczytać, że ponad połowa dzieci w wieku przedszkolnym wykazuje się uzdolnieniami do nauki matematyki, a co czwarte wysokim stopniem zadatków takich uzdolnień. Jednak już po kilku miesiącach spędzonych w szkole większość tych dzieci przestaje manifestować swoje znakomite możliwości umysłowe. Powodem jest spychanie tych dzieci do poziomu przeciętnych uczniów. W następnych latach szkolnej edukacji tendencja ta nasila się do tego stopnia, że tylko dwoje, góra troje uczniów w klasie wykazuje się uzdolnieniami matematycznymi.

Brak grup, zbyt szybkie tempo nauki, złe plany lekcji i za krótkie przerwy
Badania pokazały, że pomimo iż uczniowie posiadają zróżnicowaną wiedzę i umiejętności, zdecydowana większość szkół nie dzieli klas na grupy w zależności od umiejętności matematycznych, tak jak to się dzieje w przypadku nauki języków obcych.
Bolączką polskich szkół jest także to, że nauczyciele nie dostosowują zadań i tempa pracy na lekcji do możliwości uczniów. Deklarują to ankietowani przez NIK uczniowie. Ponad połowa z nich oceniała, że tempo pracy na lekcjach matematyki jest nieodpowiednie i nie nadążają ze zrozumieniem materiału.
W szkołach brakuje także odpowiedniego wyposażenia sal lekcyjnych. Nie wszystkie szkoły posiadają pracownie matematyczne, a tam, gdzie one funkcjonują, jest ich zazwyczaj za mało.
We wszystkich objętych kontrolą szkołach stwierdzono przypadki, że plany lekcji nierównomiernie obciążały uczniów zajęciami w poszczególnych dniach tygodnia lub przedmioty wymagające intensywnego myślenia, takie jak matematyka odbywały się na ostatnich godzinach lekcyjnych. Innym problemem były zbyt krótkie przerwy międzylekcyjne, które nie pozwalały uczniom na odpoczynek.
Jedna trzecia na korepetycjach
Aby uzupełnić braki, blisko jedna trzecia uczniów (30 proc.) korzystała z odpłatnych korepetycji. Jednocześnie dostęp do zajęć wyrównawczych z matematyki w 75 proc. skontrolowanych szkół był ograniczony. Na przykład uczniowie nie mieli możliwości wzięcia w nich udziału, lub ilość osób uczestniczących w zajęciach przekraczała dozwoloną liczbę. W części szkół nie było także oddzielnych zajęć dla uczniów uzdolnionych.
Ponadto zdarzały się przypadki organizowania zajęć łącznie dla uczniów w różnym wieku, np. łączenie w grupie uczniów od klasy IV do VII albo uczniów szkoły podstawowej i gimnazjum.
Kontrolerzy NIK zaobserwowali w niektórych szkołach skupianie się w większym stopniu na uczniach z problemami w nauce matematyki niż na uczniach zdolnych. Dyrektorzy szkół, jako przyczynę tych sytuacji, wskazywali zazwyczaj trudności organizacyjne, kadrowe i finansowe. Zwracali uwagę na dużą liczbą uczniów potrzebujących wsparcia, małą liczbą nauczycieli lub problemy z ich dyspozycyjnością.
Wolą gotowce i papierową matmę
NIK zwraca uwagę, że w 85 proc. zbadanych szkół nauczyciele, choć mieli takie prawo, nie skorzystali z możliwości opracowania własnych programów nauczania. Korzystali wyłącznie ze sposobu realizacji programu zaproponowanego przez wydawnictwa oświatowe w ich książkach. Tymczasem wydawnictwa różnie planują realizację programu. Niektóre, aż 89 proc. podstawy programowej zaplanowanej na trzy lata, realizują w jeden rok, a w następnym powtarzają to co było rok wcześniej. Zbyt duże skomasowanie, zaplanowanej na kilka lat podstawy programowej w jednym roku powoduje, że nauczyciele ledwo wyrabiają się z realizacją materiału. Nie zmieniają jednak tego, tylko wolą korzystać z przygotowanych przez wydawnictwa, gotowych rozwiązań.
Kolejnym problemem jest sprowadzanie edukacji matematycznej do przerabiania z uczniami zadań z zeszytów ćwiczeń lub z kart pracy. Jest to tak powszechna praktyka, że nazwano ją już "papierową matematyką". Nauczyciele - zdaniem ekspertów z NIK - uwielbiają ją, gdyż nie muszą przygotowywać się do zajęć z dziećmi i troszczyć się o pomoce dydaktyczne. - Wystarczy rozdać dzieciom karty pracy lub polecić otworzyć zeszyty ćwiczeń na właściwej stronie, przeczytać im zadanie i… dopilnować, żeby wpisały w odpowiednie miejsce właściwą liczbę lub znaki działań i relacji - czytamy w raporcie.
MEN: nauczanie matematyki jest na dobrym poziomie
Kierownictwo MEN odpiera jednak te zarzuty: "Jak pokazują obiektywne i renomowane porównania międzynarodowe, poziom kształcenia matematycznego w polskich szkołach jest na dobrym poziomie. Nie istnieją żadne obiektywne, naukowo zweryfikowane przesłanki do natychmiastowego wprowadzania programów naprawczych w zakresie nauczania matematyki".
Anna Kolet-Iciek
Fot. fotolia