Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

Rodzice nie mają w domu warunków do nauki zdalnej? Powinien się temu przyjrzeć sąd rodzinny[ROZMOWA]

23.11.2020

Anna Kolet-Iciek redakcja@miastopociech.pl

Rodzice nie mają w domu warunków do nauki zdalnej? Powinien się temu przyjrzeć sąd rodzinny[ROZMOWA]
Rozmowa z Jolantą Gajęcką, dyrektorką Szkoły Podstawowej nr 2 w Krakowie

Po sobotnich zapowiedziach premiera o przedłużeniu nauczania zdalnego, napisała Pani na swoim FB: “Miałam nadzieję na powrót do szkół dzieci z klas 1-3”. Co się zmieniło od tego momentu, kiedy zamykała Pani szkołę na podstawie przepisów BHP, bo nie miał kto uczyć?

Nigdy nie byłam zwolenniczką zdalnego nauczania, ale w pewnym momencie sytuacja zmusiła mnie do zamknięcia szkoły na kilka dni, bo większość nauczycieli była na zwolnieniu lekarskim. Obecnie nie mamy już problemów kadrowych - jedynie dwóch nauczycieli jest na L-4, które w przyszłym tygodniu się skończą. Nikt nie przebywa na kwarantannie, wszyscy pracują. Wychorowali się też pracownicy obsługi - 100 proc. jest w pracy. Nie słyszę o nowych zachorowaniach wśród uczniów, chociaż wiem o kilku przebywających na kwarantannie.

Jak Pani zdaniem powinna zostać zorganizowana nauka?

Od 30 listopada do świąt zostałyby nieco ponad trzy tygodnie. W tym czasie moglibyśmy pracować stacjonarnie w klasach 1-3, a hybrydowo w klasach 4-8 bez ryzyka zakażenia, bo po kilkutygodniowej izolacji, w szkole spotkaliby się ludzie zdrowi. Dla dzieci byłby to bezcenny czas - trzy tygodnie normalnej nauki, odpoczynku od pracy przy komputerze, a do tego Mikołajki, świąteczny nastrój, choinka, dekoracje, pani pomagająca napisać nową literkę, doświadczenie w pracowni chemicznej i wf realny, a nie fikcyjny. Potem zimowa przerwa świąteczna, Nowy Rok, Trzech Króli, to znowu dwa tygodnie przerwy i możliwość swoistej kwarantanny. Po dwóch tygodniach znowu była szansa, że do szkoły wrócą tylko zdrowi uczniowie i pracownicy. Moglibyśmy popracować w organizacji hybrydowej kolejne trzy tygodnie.

Wtedy to rząd zaplanował skumulowane niby-ferie.

Przyznam, że też myślałam o zmianie terminu ferii zimowych i ustaleniu jednego dla całej Polski. Gdyby to ode mnie zależało ustaliłabym je w terminie od 1 do 14 lutego. Dzięki temu byłaby szansa na to, aby uczyć się nie tylko zdalnie, racjonalnie wykorzystać naturalne przerwy w nauce i dotrwać do połowy lutego z nadzieją, że na wiosnę będzie już lepiej.

Nauczyciele z Pani szkoły też chcieliby wrócić do nauczania stacjonarnego w obecnych warunkach? Bo słyszałam różne opinie na ten temat, niektórzy uczący bardzo się tego boją

Życie i zdrowie jest najważniejsze, ale ze strony rządzących cały czas słyszymy uspokajające informacje o wypłaszczaniu; otwierane są galerie handlowe, a minister zdrowia nawet delikatnie się uśmiecha, dlatego decyzja o dalszym trzymaniu dzieci w izolacji jest tak trudna do zaakceptowania. Jeśli rządzący daliby jasny sygnał: sytuacja jest tak dramatyczna, że nie mamy innego wyjścia i musimy nadal prowadzić zdalne nauczanie, to nie powiedziałabym ani słowa i pokornie dostosowała się do tych zasad. Nauka stacjonarna jest szczególnie ważna dla najmłodszych uczniów, którzy dopiero zaczynają przygodę ze szkołą. Teraz powinni uczyć się pisania i czytania, systematyczności, radzenia sobie ze stresem, samodyscypliny, samej umiejętności uczenia się, a w edukacji zdalnej jest to bardzo utrudnione. Nauczycielka nie może chociażby wziąć za rękę i pokazać, jak napisać literkę.

Okazuje się, że wielu uczniów wraca jednak do szkół niejako bocznymi drzwiami, na podstawie przepisu, który mówi, że jeśli rodzic nie ma w domu warunków do nauki zdalnej, wówczas dyrektor ma obowiązek zorganizować dla jego dziecka naukę na terenie szkoły. Coraz więcej rodziców korzysta z tego przepisu, w sieci można nawet znaleźć specjalne oświadczenie i do szkół wracają często całe klasy.

To jest kij, który ma dwa końce. Ustawowym obowiązkiem rodziców jest zapewnić dziecku odpowiednie warunki do nauki. I jeśli rodzic mówi, że nie może tego zrobić, to dla mnie - jako dyrektora - byłby to sygnał, że trzeba się temu przyjrzeć i wystąpić do sądu rodzinnego o sprawdzenie sytuacji domowej takiego ucznia.

To, że rodzic oświadcza, że nie ma warunków wcale nie musi oznaczać patologii. Można nie mieć warunków, bo samemu pracuje się zdalnie lub idzie do pracy, a dziecko musi zostawać samo w domu.

Fakt, że rodzic musi jednocześnie pracować, nie oznacza, że nie ma warunków, tylko że jest mu trudno je zorganizować, a to różnica.

Przecież wiadomo, że nie o warunki tu chodzi ale o to, by dzieci wróciły do normalnej nauki.

Jestem przeciwniczką kombinowania. Skoro rodzice naginają przepisy, żeby ich dzieci mogły wrócić do nauczania stacjonarnego, to znaczy że ten przepis powinien zostać zlikwidowany. Można go też zastąpić zasadą, że jeśli rodzice wyrażają zgodę na nauczanie stacjonarne, dyrektor może je zorganizować, jeśli ma do tego warunki. Szkoły są bardzo różne, u nas na przykład mamy duży metraż, dwa pawilony, oddzielne wejścia. Moglibyśmy to tak zorganizować, żeby było bezpiecznie. Są też małe wiejskie szkółki, w których uczy się niewiele dzieci i ryzyko roznoszenia wirusa jest znikome, a ci uczniowie mogą mieć większy problem z nauką zdalną, dostępem do internetu czy komputera niż dzieci z dużych miast i powinno się im dać możliwość nauki stacjonarnej. Od początku apeluję o to, by dyrektorzy mieli autonomię w podejmowaniu decyzji, nie można wszystkich szkół wrzucać do jednego worka.


Fot. pixabay.com

Komentarze (4)

Gość
22.04.2022 23:28
Za stworzenie 1,5 rocznej nauki zdalnej , srednio po 7 godzin dziennie, minister edukacij czarnek powinien siedzieć w kiciu. Dzieci mają pokrzywione kregosłupy, wady wzroku, problemy natury psychicznej. TO SKANDAL. !!!!
Trybulka
08.12.2020 23:22
Zgadzam się z panią dyrektor, kto nie ma warunków na uczenie się w domu , nie ma ich na mieszkanie z dzieckiem. Zdecydowanie sąd powinien się zająć taką rodziną
Tata
04.12.2020 13:01
Pani dyrektor dosyć sporo odleciała z kontrolowaniem rodziców. Proszę zapewnić szybkie łącza internetowe w odległych wioskach, laptopy dla piątki dzieci w rodzinie. Proszę zwrócić rodzicom dotacje którą dostają szkoły na ucznia a potem opowiadać bajki!
Mama1
01.12.2020 08:33
Popieram dyrektorkę która twierdzi, że należy skontrolować rodziców, którzy twierdzą, iż ich dzieci nie posiadają w domu warunków do nauki. Widocznie nie spełniają swojej roli rodzicielskiej, więc powinien się temu przyjrzeć Sąd Rodzinny i Opiekuńczy.

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

made in osostudio