“Mam pytanie dotyczące mam, które mają dzieci w 7 klasie. Czy wasze pociechy wyrabiają z nauką w tej klasie? Moi chłopcy zawsze z paskiem. Teraz, gdy doszły 3 przedmioty masakra. Kartkówki i sprawdziany, że nie ma czasu na nic. Co o tym sądzicie? - napisała jedna z matek na facebookowej grupie Szkoła Minimalna. Do swojego posta dołączyła zdjęcie kartki, na której skrupulatnie wypisała wszystkie sprawdziany i kartkówki, jakie jej dzieci miały od początku roku szkolnego.
Zaczęło się już 10 września kartkówką z fizyki, dzień później była kartkówka z chemii, potem przerwa weekendowa i kolejna kartkówka, tym razem z języka angielskiego, trzy dni później znów kartkówka z angielskiego, dzień później z geografii. Kolejny tydzień nauki ponownie rozpoczął się kartkówką z angielskiego, dzień później uczniowie byli testowani z matematyki i języka polskiego.
W sumie w 22 dni nauki uczniowie tej klasy napisali 21 kartkówek i sprawdzianów.

Post mamy siódmoklasistów wywołał ogromne zainteresowanie i mnóstwo komentarzy. Okazuje się, że opisany przypadek wcale nie jest odosobniony. Inni rodzice podzielili się podobnymi zdjęciami i spostrzeżeniami.
- U nas prócz zapowiedzianych sprawdzianów są tzw. minutówki - komentuje jedna z matek. - Tak więc średnio 5 do 7 sprawdzianów plus minutówki. Córka przychodzi ze szkoły i płacze. Trochę zrozumienia dla tych dzieci.
Sprawę na swoim profilu ostro skomentowała Marta Wodyńska, przewodnicząca krakowskiego Forum Rad Rodziców, radna dzielnicowa i działaczka społeczna, mama dwójki dzieci
"Cholera mnie bierze gdy słyszę ile kartkówek dzieciaki piszą tygodniowo! - denerwuje się Wodyńska. - To jest - po pierwsze - nowy trend, nowa metoda na omijanie statutów szkół, które mówią, że nie może być więcej niż 2-3 sprawdziany. No to się wpisuje "kartkówka" i jest git (sic!)
Po drugie, kiedy nauczyciel ma nauczyć, jak wciąż tylko sprawdza?? Dziecko spędza w szkole nawet 8-9 godzin dziennie po to, żeby się uczyć, a nie udowadniać, że ma dobrych korepetytorów!!
Po trzecie, metody pracy i podejście do uczniów sporej części belfrów powoduje, że zaczynam żałować, że wspierałam strajk. Przecież miało chodzić głównie o zmiany w systemie, o zmianę paradygmatów, dobro dzieci, a nie tylko o podwyżki!! Jakie świadectwo wystawiają sobie teraz ci, którzy w swoim postępowaniu nic nie zmieniają, a wręcz wzmacniają wszystkie wady pruskiej szkoły??!!
Po czwarte, nauczyciel, który nie wyciąga żadnych wniosków dla siebie z faktu, że jego uczniowie dostają jedynki, nie mają żadnej refleksji, że to efekt ich - nauczycieli - pracy, powinni faktycznie pójść do pracy do Biedronki!"
Nauczyciele próbują bronić “metody kartkówkowej”. Niektórzy twierdzą, że są one ułatwieniem dla dzieci, które stresują się odpytywaniem przed tablicą.
Dariusz Martynowicz, polonista, który jeszcze do niedawna pracował w najlepszym krakowskim liceum, czyli V LO pisze:
“Tak. Zrobiłem w tym tygodniu kartkówkę. I uważam, że kartkówki są potrzebne. Może jednak ważne jest to, jak wyglądała moja kartkówka. Uczniowie mieli wyświetlone na rzutniku 6 pytań. I mieli...wybrać sobie sami 2 dowolne pytania (...). Bo chciałem sprawdzić, co umieją i czego się nauczyli. A nie przyłapać ich na tym, czego nie wiedzą. Chciałem dać im autonomię i wybór, ale chciałem także sprawdzić, co im zostało z ostatnich lekcji. Niedługo je oddaję. Zamierzam wyświetlić na rzutniku te polecenia jeszcze raz i poprosić, by w zeszycie, przy użyciu podręczników i telefonów komórkowych dzieciaki odpowiedziały na jedno polecenie, którego nie wybrały, bo uważały, że jest za trudne. Tak też może wyglądać kartkówka. A my nie wiemy, po wpisach tu, jak wyglądają kartkówki w Państwa szkołach. Znamy tylko ich ilość.
Szkoła ma przygotować do życia. W życiu zawodowym nikt nie będzie się z nami czy z naszymi uczniami cackał, chyba, że sami jesteśmy sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Słucham moich byłych uczniów, którzy ciągle opowiadają o pracy w korpo, w której szef dosłownie co chwilę sprawdza wykonanie zadania, sprawdza stan projektu, ilość wysłanych maili, ilość sporządzonych umów. Jakość pracy. Rozlicza i weryfikuje. Tak często wygląda życie naszych dorosłych uczniów. Mam wrażenie, że szkoła ma za zadanie ich do tego choć trochę przygotować”.