Małego Adasia to jednak nie zniechęciło - Wroniec porwał mu rodziców, Adaś nie mógł więc dołączyć do grona szarych Bywateli, choć ciężko było mu się wyrwać z Kolejki, gdy już w niej stanął.
Kolejny raz przekonujemy się, że dzieci są zdolne do wszystkiego i nie ma dla nich granic. Tak samo jak bez granic jest wyobraźnia Jacka Dukaja, który przeżycia z okresu stanu wojennego przetworzył na tę niebanalną powieść. I choć historia ta nie zdarzyła się naprawdę, o czym informuje nas narrator na samym początku książki, jest bardzo przekonująca. Sam autor był dzieckiem, gdy rozpoczynał się stan wojenny, być może dlatego udało mu się tak oddać atmosferę tych wydarzeń. Bo choć mały Adaś nie jest narratorem powieści, to jednak z jego perspektywy obserwujemy tamten szary świat. Z naiwnością dziecka przyglądamy się smutnemu obrazowi rzeczywistości - wielkiej grze, w której, aby przetrwać, należy unikać Podwójnych Agentów.
Wyróżniają się też neologizmy – są niebanalne, oryginalne, pomysłowe.
Wyróżniają się też neologizmy – są niebanalne, oryginalne, pomysłowe.
Książka jest trudna, ale ja, jak już pewnie zauważyliście, wierzę, że wasze pociechy (te nieco starsze pociechy) posłuchają po prostu ciekawej historii o chłopcu, który pokonać musi potężnego stwora. Walka dobra ze złem, nadzieja, wiara we własne możliwości… Książka jest dobra, bo rozumieć ją można na wiele sposobów, mimo rzucających się w oczy odniesień do wydarzeń z 1981 roku.
Na osobną pochwałę zasługują charakterystyczne ilustracje Jakuba Jabłońskiego, które doskonale uzupełniają i tak już świetny tekst. Strona graficzna jest zdecydowanie wielką zaletą „Wrońca” - książki, która nie daje o sobie zapomnieć. Na podstawie powieści stworzono grę planszową. „Wroniec” wdarł się też do muzyki – „Piosenka milipantów” czy „Piosenka członka” Kazika Staszewskiego są niczym innym jak śpiewanym tekstem Dukaja. Śmiało więc można powiedzieć, że książka stała się KULTowa.
„Wroniec” Jacka Dukaja ukazał się w 2009 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego.
Maja Skowron