Wśród nich są takie, w których za miesiąc nauki trzeba zapłacić blisko 5 tys. złotych. Rodzice, którzy posyłają tam swoje dzieci twierdzą, że robią to głównie dlatego, by ich pociechy perfekcyjnie opanowały język angielski. Czy chcąc dobrze wyedukować swoje dziecko musimy rzeczywiście pozbywać się rocznie aż 50 tys. zł? Niekoniecznie.
W Krakowie oferta edukacyjna jest bardzo bogata i zróżnicowana. Rodzice mogą wybrać szkołę publiczną lub niepubliczną. Te pierwsze prowadzone są najczęściej przez samorządy, które na ich utrzymanie dostają subwencję z budżetu państwa, ale przekazywane im pieniądze zwykle nie wystarczają na pokrycie wszystkich wydatków związanych ze szkolnictwem i samorządy muszą do tego dopłacać z własnej kieszeni.
Są jeszcze szkoły publiczne prowadzone przez inne podmioty niż samorządy – najczęściej stowarzyszenia i zgromadzenia zakonne. Szkoły te dostają z budżetu państwa pieniądze w takiej samej wysokości, jak szkoły samorządowe (w tym roku jest to w szkole podstawowej 638,54 zł miesięcznie na jednego ucznia, w gimnazjum – 703,79 zł, a w liceum – 515,98 zł), z tym że samorząd nie ma już obowiązku dopłacania do ich utrzymania. I choć teoretycznie w szkołach publicznych nie może być czesnego, to jednak bywa, że jest ono pobierane od rodziców np. w formie darowizn (w szkołach katolickich nazywa się je darem serca).
Te szkoły odróżnia od samorządowych często również to, że nie obowiązuje w nich Karta nauczyciela, a uczący zatrudniani są zgodnie z prawem pracy. Muszą więc pracować więcej niż nauczyciele z samorządowych szkół, często nie dostając za to większego wynagrodzenia. Nie mogą też korzystać z przywilejów, które mają nauczyciele samorządowych placówek, a które słono kosztują budżety gminne.
Na drugim biegunie mamy szkoły niepubliczne. Te z kolei dzielą się na prywatne i społeczne. Jedne i drugie dostają dotacje na uczniów z budżetu państwa. W szkole podstawowej w Krakowie sięga ona 437,52 zł miesięcznie na każdego ucznia. Jeśli w szkole uczą się dzieci niepełnosprawne dotacja na nie wynosi od 1050,06 do 4594,01 zł miesięcznie. W gimnazjum niepublicznym dotacja na zdrowego ucznia to z kolei 455,03 zł (w klasach sportowych 542,53 zł), a na niepełnosprawnego od 1067,56-4611,51. Za licealistę państwo płaci 471,84 zł miesięcznie.
Czym zatem różnią się szkoły społeczne od prywatnych? Głównie tym, że te pierwsze nie mają właściciela i są prowadzone non profit, czyli nie działają dla zysku, a całe czesne, które uiszczają rodzice przekazywane jest na utrzymanie i rozwój szkoły. Najwięcej pieniędzy idzie oczywiście na wynagrodzenia dla nauczycieli i innych pracowników, ale finansowany jest z tego także zakup pomocy dydaktycznych, wyposażenia, remonty budynków, czy organizacja zajęć dodatkowych. W szkołach prywatnych oprócz tego wszystkiego potrzebny jest jeszcze zysk dla właściciela.
Teoretycznie szkoły społeczne powinny być więc tańsze niż te prywatne. Często jednak bywa odwrotnie. W Krakowie do najdroższych szkół należą właśnie te społeczne. Wysokie jest tu również wpisowe, które dochodzi nawet do 5000 zł. – Te pieniądze wracają jednak zawsze do uczniów w postaci bogatszej oferty edukacyjnej, pomocy dydaktycznych czy wyremontowanych budynków – zapewnia Anna Okońska-Walkowicz, prezes Społecznego Towarzystwa Oświatowego.
Czym powinni kierować się rodzice wybierając szkołę dla swojego dziecka? Radzą eksperci oraz rodzice, którzy tę decyzję mają już za sobą.
Dr Anna Okońska-Walkowicz, była wiceprezydent Krakowa odpowiedzialna ze edukację, założycielka pierwszych niepublicznych szkół w Polsce oraz prezes Społecznego Towarzystwa Oświatowego: Myślę, że najmniej ważny powinien być dla rodzica wygląd szkoły, a najważniejsi ludzie, którzy tam pracują. Zwróciłabym również uwagę na sposób naboru. Jeżeli szkoła urządza pisemne egzaminy dla sześciolatków, to nie jest dobrze, ale jeżeli zamiast tego robi spotkania integracyjne, a w ramach rekrutacji proponuje maluchom gry i zabawy, to takiej szkole można zaufać. Rodzice powinni omijać szerokim łukiem szkoły, do których z roku na rok jest coraz mniejszy nabór, bo szkoła, w której nikt nie chce się uczyć nie ma przyszłości. Warto zwrócić też uwagę na wyniki, zwłaszcza edukacyjną wartość dodaną, ale ta liczona jest na razie tylko dla gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. No i kadra. Ważne jest, by jej lwia część zatrudniona była w szkole na etacie, a nie jedynie na godziny, bo tacy nauczyciele są bardziej oddani swojej pracy.
Aleksander Palczewski, małopolski kurator oświaty: Marzeniem rodziców jest szkoła, w której dziecko będzie się uczyło czegoś, co pomoże mu dobrze przejść przez życie. Jaką szkołę więc wybrać?
Warto przede wszystkim zebrać jak najwięcej danych o pracy szkół pochodzących z różnych źródeł. Ważne są wyniki sprawdzianów w klasie VI, egzaminów gimnazjalnych i egzaminów maturalnych. Dane Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej pozwalają ocenić jak liczna grupa uczniów uzyskuje wyniki wysokie, jaka jest liczebność absolwentów z wynikami średnimi, a jaka z niskimi. Można również porównać szkoły z innymi w gminie, powiecie czy województwie. Co ważne, można zobaczyć jak zmienia się efektywność nauczania szkoły, mierzona wynikiem egzaminu zewnętrznego w ciągu kilku lat.
Kolejnym źródłem wiedzy na temat szkół są publikowane w gazetach rankingi. Mają już wieloletnią tradycję, korzystają z kryteriów uwzględniających wiele aspektów pracy szkół. W tegorocznym rankingu szkół ponadgimnazjalnych, nasze technika uzyskały bardzo dobry rezultat. Pierwsze dwa miejsca w rankingu ogólnopolskim zajmują małopolskie szkoły, a w pierwszej setce mamy ich aż 17. To jest bardzo obiecujący wynik na przyszłość.
Kolejne źródło informacji to wyniki edukacyjnej wartości dodanej, które pozwalają, korzystając ze statystycznych metod, na szacowanie wkładu szkoły w postępy uczniów. Ale podstawowym pytaniem, na które nie znajdzie się odpowiedzi w proponowanym rankingu wskaźnika EWD, jest to zasadnicze: czy szkoła potrafi sprostać potrzebom mojego dziecka, jak szkoła poradzi sobie z jego trudnościami, czy uwzględni jego wyjątkowość, czy rozwinie jego zainteresowania? Takich pytań twórcy niektórych rankingów niestety nie stawiają. Również nie są skłonni do udzielania na nie odpowiedzi.
Pani Olga, mama siedmioletniego Igora: - Ja zdecydowałam się na szkołę rejonową, do której wcześniej chodziła moja starsza córka. Co prawda nie byłam do końca zadowolona z tej podstawówki, ale oboje z mężem pracujemy od godziny ósmej i dowożenie Igora do innej nie wchodziło w grę.
Pani Marta, mama ośmioletniej Weroniki: Wybrałam szkołę położoną najbliżej mojego domu. To szkoła niepubliczna. Tak się jednak szczęśliwie złożyło, że oprócz tego, że jest blisko, to jeszcze ma jedne z najlepszych wyników w mieście. Płacę 800 zł miesięcznie, ale jestem bardzo zadowolona z tej podstawówki. Moja córka nigdy nie chce wracać do domu, a to chyba najlepszy dowód, że szkoła jej również odpowiada.
Pani Anna, mama ośmioletniego Bartka: Nasza szkoła rejonowa uruchomiła klasę, w której dzieci uczą się zgodnie z pedagogiką Marii Montessori i właśnie to przesądziło, że posłałam syna do szkoły samorządowej. Gdyby nie to, pewnie zapisałabym go do szkoły prywatnej, w której miałby więcej zajęć z języka angielskiego. Teraz muszę niestety wozić go po lekcjach na kurs, bo w szkole mają tylko dwie godziny angielskiego w tygodniu. To stanowczo za mało, żeby dobrze opanować ten język.
Pan Robert, tata dziewięcioletniej Oliwki: Trzy lata temu udało nam się zapisać córkę do szkoły prowadzonej przez siostry zakonne, choć przyznaję, że nie było to łatwe. Dojazd zajmuje nam jakieś 30 minut w jedną stronę, ale i tak jestem zadowolony, bo moja córka jest pod bardzo dobrą opieką.
CO MOŻE CI POMÓC W PODJĘCIU DECYZJI?
• Wyniki egzaminów oraz edukacyjnej wartości dodanej krakowskich i małopolskich szkół znajdziesz na www.miastopociech.pl w zakładce RANKINGI SZKÓŁ. Na naszej stronie szukaj też informacji o szkołach, dniach otwartych i spotkaniach integracyjnych.
• Na stronie www.men.gov.pl Ministerstwo Edukacji Narodowej zamieściło interaktywną mapę szkół podstawowych, która ma pomóc rodzicom w sprawdzeniu, jak podstawówki są przygotowane na przyjęcie sześcioletnich dzieci.