Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

Jarosław Pytlak: Czy Agata Duda może powstrzymać lex Czarnek?

11.02.2022

Anna Kolet-Iciek redakcja@miastopociech.pl

Jarosław Pytlak: Czy Agata Duda może powstrzymać lex Czarnek?
Kompetencje pana prezydenta w kwestiach oświatowych nie są wielkie, a mówiąc szczerze, nie przeceniałbym też kompetencji jego małżonki w tym zakresie - mówi w rozmowie z "Miastem Pociech" Jarosław Pytlak, dyrektor Zespołu Szkół STO na Bemowie i autor bloga "Wokół szkoły".



Anna Kolet-Iciek: Sejm odrzucił weto Senatu w sprawie ustawy zwanej lex Czarnek. Pojawienie się tego punktu w porządku wczorajszych obrad zaskoczyło posłów. A czy Pan jest zdziwiony determinacją, z jaką rządzący forsują tę ustawę?

Jarosław Pytlak: To flagowy pomysł ministra Czarnka, więc trudno dziwić się tej determinacji. Rządzący zdają się naprawdę wierzyć, że trzeba upaństwowić edukację. Że ma ona działać w służbie państwa, które uważają za ucieleśnienie własnego programu politycznego. W ten sposób starają się zainwestować w następne 20 lat swoich rządów.

Teraz wszystko w rękach prezydenta Andrzeja Dudy. Myśli Pan, że zdecyduje się podpisać ustawę? Posłanki Koalicji Obywatelskiej mają nadzieję, że żona-nauczycielka skłoni go do jej zawetowania.

Nie jestem psychologiem, więc nie wiem, co zrobi pan prezydent. 5 lat temu liczyłem na to, że Andrzej Duda zawetuje reformę gimnazjalną. Bardzo długo myślał nad tą ustawą i wtedy też były nadzieje, że może żona na niego wpłynie. Tak się nie stało. Trzy tygodnie trzymał nas w niepewności, aż w końcu ogłosił, że po długim namyśle zdecydował się podpisać ustawę, bo to świetna i potrzebna reforma. Choćby na tej podstawie uważam, że kompetencje pana prezydenta w kwestiach oświatowych nie są wielkie, a mówiąc szczerze, nie przeceniałbym też kompetencji jego małżonki w tym zakresie.

Agata Duda jest przecież nauczycielką.

W Polsce jest kilkaset tysięcy nauczycieli, czy pani naprawdę uważa, że wszyscy oni doskonale wiedzą, jak powinien być zorganizowany system oświaty? Sądzę, że jeśli chodzi o spojrzenie w skali systemowej, to pani prezydentowa nie ma wielkiego doświadczenia. Jest Pierwszą Damą, a nie Pierwszą Nauczycielką w kraju. To zupełnie co innego. Nie mówiąc już o tym, że jest nauczycielką z zupełnie innych czasów - sprzed pandemii i sprzed reformy Zalewskiej. Oczywiście może się zdarzyć, że za sprawą żony lub z jakichś powodów pan prezydent zdecyduje się jednak na weto. Byłby to dobry ruch dla polskiej edukacji. Ale czy tak się stanie? Optymistycznie uważam, że szanse na zawetowanie tej ustawy są pół na pół.

Co może sprawić, że prezydent się zawaha?

Nie licząc ewentualnej sugestii żony? Cóż, może nie przepada za ministrem Czarnkiem? A bardziej poważnie, nie sądzę, by zdecydowały o tym względy merytoryczne, ale względy polityczne jak najbardziej. A one bywają zadziwiająco blisko osobistych.

Który zapis Lex Czarnek może Pana zdaniem przynieść najwięcej szkody?

Trudno układać taki ranking i stwierdzić, co jest w niej bardziej szkodliwe. Wszystkie punkty, które dotyczą uprawnień kuratora będą moim zdaniem psuły system edukacji, który powinien opierać się na zaufaniu.

Tymczasem dyrektorzy będą musieli dwa miesiące wcześniej zgłosić do kuratora oświaty zamiar zaproszenia do szkoły jakiejś organizacji. Sądzę, że wielu z nich nawet nie będzie próbować wiedząc, że kurator i tak się na to nie zgodzi.

Też podejrzewam, że tak właśnie będzie. W sytuacji, kiedy dyrektor będzie miał 99 procent pewności, że kurator wyda decyzję odmowną, to nie będzie mu się nawet chciało zabierać za gromadzenie tych wszystkich papierów, puszczanie tego przez radę rodziców, pisanie wniosków, dostarczanie materiałów.

Uczniowie na tym stracą

Mówiąc szczerze, w tej chwili dyrektorzy szkół mają wiele pilniejszych problemów niż zastanawianie się kogo zaproszą do szkoły i jak wzbogacą program nauczania. Dlatego sądzę, że krótkoterminowo ustawa nie będzie miała żadnych wielkich następstw. Ale w dłuższej perspektywie przestawia ona polskie szkoły na jałowy bieg.

Łatwo Panu mówić o "pilniejszych problemach", bo nie pracuje Pan w małopolskiej szkole, a tu - jak wiadomo - rządzi Barbara Nowak…

Kuratorzy wszędzie są dobrani według podobnego klucza, bo przecież mianowała ich ta sama władza. Małopolska kurator oświaty ma po prostu wyjątkowe poczucie misji i chęć publicznego wypowiadania się. Ale nie sądzę, by kurator z innego miasta był bardziej liberalny w opiniowaniu programu organizacji pozarządowej. Kierunek myślenia jest jeden, określony przez ministra Czarnka.

Na Facebooku powstała grupa “Jestem rodzicem i jestem przeciw Lex Czarnek”. Skoro rząd nie słucha nauczycieli, to może rodzicom uda się zablokować ustawę?

Żadna grupa na FB nie jest w stanie przeciwstawić się czemukolwiek. To byt wirtualny o małej sile sprawczej. Nie mówię, że istnienie takiej grupy jest bez znaczenia, ale też nie przeceniałbym go. Edukacja w ogóle jest przedmiotem aktywnego zainteresowania zadziwiająco małej grupy ludzi. Bańka informacyjna, w której się znajdują, może liczyć kilkanaście, może kilkadziesiąt tysięcy osób, z czego większość o niewielkiej aktywności. Widać wyraźnie, że ciężko to przełożyć na skuteczne działania w świecie realnym. Nawiasem mówiąc, nie dotyczy to wyłącznie dziedziny edukacji.

Jest Pan inicjatorem petycji do liderów i działaczy partii opozycji parlamentarnej, których chce pan przekonać, by “w obliczu autorytarnych działań obecnych władz” opracowali wspólny program naprawy polskiej edukacji. W petycji czytam: "Wspólne wypracowanie programu dla edukacji może stanowić świadectwo, że partie opozycyjne gotowe są wznieść się ponad podziały, w imię dobra młodego pokolenia i przyszłości kraju. Uważamy, że w efekcie przełoży się to również na ich wyniki wyborcze". Czego Pan oczekuje?

Teraz już niewiele. Od opublikowania petycji minęły dwa tygodnie, a odzew jest praktycznie zerowy, nie licząc około dwustu osób, które się pod nią podpisały, i w sumie pewnie kilku tysięcy, które w jakiś sposób zareagowały pozytywnie w mediach społecznościowych. Do tego można dodać trzy artykuły prasowe. To w zasadzie wszystko. Jedna posłanka z Koalicji Obywatelskiej skontaktowała się ze mną i zapowiedziała, że zadzwoni, żeby się umówić w tej sprawie na spotkanie. Nie zadzwoniła. Pani poseł jest po prostu bardzo zajęta walką z lex Czarnek. I mówię to bez ironii. Prawdopodobnie jest pragmatyczna i wie, że to nie ona decyduje o takich sprawach, tylko przywódca partii albo jej ścisłe kierownictwo.

A dlaczego w ogóle powstała ta petycja?

Powstała dlatego, że dotąd nie było w obiegu publicznym pomysłu ponad politycznej współpracy partii opozycyjnych. Teraz już jest i mamy nowe-stare doświadczenie.

Po raz kolejny okazało się, że edukacja tak naprawdę mało kogo obchodzi?

Dokładnie tak. I nie ma szansy na zmianę sposobu myślenia o niej, czego potrzebuje jak tlenu do życia.

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

made in osostudio