Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

Jak zachęcić dziecko do czytania? - rozmowa z autorką książek dla dzieci

19.10.2015

Jak zachęcić dziecko do czytania? - rozmowa z autorką książek dla dzieci
Rozmowa z Elżbietą Pałasz, autorką książek dla dzieci: pełnych empatii opowiadań o dzieciach oraz bajek, w których baśniowość przeplata się z realiami współczesnego życia, wywołując szereg zabawnych sytuacji. Elżbieta Pałasz współpracuje m.in. z gdańskim Wydawnictwem ADAMADA oraz „Świerszczykiem”, a niegdyś pisała dla „Misia”, w którym drukowała także powieści w odcinkach.
 
To smutne, co powiem, ale mojego dziewięcioletniego syna trudno jest zagonić do czytania książek.

Niestety to dość powszechny problem wśród dzieci i nie bardzo wiadomo, co z tym zrobić.

Musi być na to jakieś lekarstwo.

Mój syn przestał czytać w wieku kilkunastu lat, bo stwierdził, że nie ma dla niego odpowiedniej literatury. Wrócił do czytania po etapie fascynacji komiksem, który teraz prężnie się rozwija i dawno przestał być gorszym gatunkiem sztuki. Syn znajomego też nie chciał sięgać po książki, ale w końcu jego rodzicom udało się znaleźć taką, która go zainteresowała, i dzięki temu polubił czytanie. Jej bohaterem był chłopiec w podobnym co on wieku. 

A może to, że dzieci nie chcą czytać, nie jest ich winą, tylko autorów i wydawców, którzy nie mają im do zaoferowania nic ciekawego?

Książki często przegrywają z innymi rozrywkami, takimi jak komputer czy telewizja. Na szczęście wiele tytułów ma swoje odpowiedniki w audiobookach. Dzięki książkom do słuchania mojej siostrze udało się zachęcić swojego syna do czytania papierowych odpowiedników.
 
Co jeszcze może zrobić rodzic, którego dziecko nie chce sięgać po książki?

Moje starsze dzieci czytały bez zachęcania, natomiast najmłodsza córka potrzebuje bodźców. No cóż, wymyślam je pewnie nie zawsze w zgodzie z przykazaniami pedagogiki – grunt, żeby działały. Na przykład stosuję „handel wymienny” – ja czytam rzeczy, które ona mi poleca, a ona czyta te, które polecam ja. 
Kiedy czyta, siadam obok i robię coś niewymagającego uwagi, by wysłuchiwać jej komentarzy i okrzyków podczas czytania. Często dzieci tęsknią za takim kontaktem, choć wstydzą się powiedzieć, bo są przecież „duże”. Co do chłopców, sprawa jest trudniejsza. Z badań wynika, że to oni przede wszystkim rzucają czytanie, kiedy zaczynają dorastać. Niedawno usłyszałam o szwedzkim sposobie, który można by zmodyfikować do naszej sytuacji. W tym rozczytanym kraju poproszono trenerów piłki nożnej, by pokazywali się chłopcom z książką w ręku. Tylko tyle, i aż tyle. Może mamy jakiegoś wujka czy sąsiada, który trenuje sport lub jest na przykład komandosem, i przekonamy go, by zachęcił naszego syna do lektury? Lub wpadał do nas z książką pod pachą?
 
Może rzeczywiście wypróbuję ten szwedzki sposób.

Ważne jest oferowanie różnych książek – może któraś wreszcie przypadnie do gustu? Dzieci mają tak samo jak dorośli rozmaite preferencje czytelnicze. I niestety, często inne niż rodzice. 

Spotkałam się jednak z opinią, że do dziś żadnemu autorowi literatury dla dzieci i młodzieży nie udało się zapełnić luki, jaka powstała po wydaniu ostatniego tomu Harrego Pottera.

Nie mogę się z tym zgodzić. Obecnie wydaje się bardzo dużo książek dla dzieci, oczywiście nie wszystkie są wybitne, ale można wśród nich znaleźć takie, które trafiają do młodego odbiorcy. Moja córka ostatnio zaczytywała się w książce pt. „Odessa” Petera van Olmena, o nastolatce, która nagle trafia do magicznego świata zasiedlanego przez pisarzy, takich jak Szekspir, Dostojewski, czy Kafka. Myślę, że chłopcom może się spodobać „Meto”, książka wydana w ubiegłym roku przez Wydawnictwo Dwie Siostry. Są tam dość przerażające sceny, więc to pozycja raczej dla nieco starszych odbiorców. Polecam świetne polskie powieści dla dziewcząt w wieku gimnazjalnym: „Oro” (książka polskich autorek ukrywających się pod pseudonimem Marcel and Marcel) oraz „Franciszkę” Anny Piwkowskiej. Znajomi chłopcy zaczytywali się w książce „Srebrny miecz” (autor Ian Serraillier) – to książka Anglika o polskich dzieciach tułających się w czasie drugiej wojny światowej). 

Mam też wrażenie, że szkolne lektury w klasach I-III często zniechęcają dzieci do czytania. „Szewczyk Dratewka”, opublikowany w 1973 roku, „Anaruk, chłopiec z Grenlandii”, którego pierwsze wydanie miało miejsce jeszcze przed wojną, czy „Dzieci z Bullerbyn” napisane tuż po jej zakończeniu, to lektury, z którymi stykają się obecnie w szkole uczniowie podstawówek.

W ostatnich latach nastąpił tak ogromny skok cywilizacyjny i językowy, że dzieci nie rozumieją już książek wydanych kilkadziesiąt lat temu, napisanych archaicznym dla nich językiem. To rzeczywiście może w nich wyrobić fałszywy obraz literatury i zniechęcić do sięgania po książki. Tymczasem jest dużo nowych tytułów, które z powodzeniem mogłyby zastąpić obecnie omawiane w klasach lektury. Ale tak się nie dzieje, ponieważ staroświeckie lektury są łatwo dostępne w szkolnej lub domowej bibliotece, stąd takie wybory nauczycieli. Teraz rząd przekazał sporo pieniędzy na doposażenie szkolnych bibliotek, więc może i to wkrótce się zmieni. Choć myślę, że dla „Dzieci z Bullerbyn” uczyniłabym wyjątek – to wciąż ukochana lektura wielu współczesnych dzieci.

Dla jakiej grupy wiekowej są przeznaczone Pani książki?

Głównie piszę dla przedszkolaków. Polecam im nową książkę „Mały ślimak i wielka przygoda”. Jaś ratuje ślimaka, a w nagrodę… ale może nie będę tego zdradzać?. Ta książka powinna zachęcić do czytania pięknymi, kolorowymi ilustracjami Marianny Jagody oraz tym, że dziecko staje się współautorem: zarówno tekstu, jak i obrazków. A w trakcie lektury ma dodatkowo ciekawe zadania do wykonania. 
Właśnie ukazała się moja najnowsza książka dla dzieci, które zaczynają już samodzielnie czytać. To „Wiola i Broklyn” (Broklyn jest skrótem dwojga imion: Bronisław Klawesyn), pełna przygód historia chłopca i dziewczynki, którzy razem z tajemniczym Sokolnikiem wyruszają w niebezpieczną podróż, by ratować rodziców. Bywa strasznie, ale i śmiesznie. Poza tym – może obecność atrakcyjnego męskiego bohatera zachęci do lektury również chłopców?

Jaka powinna być dobra książka dla dzieci?

Przede wszystkim potrzebna jest historia, która wciągnie dzieci. Powinno być śmiesznie, a wszystko ma się dobrze kończyć. Ważni są również bohaterowie: najlepiej by były to postaci, z którymi dzieci mogą się łatwo utożsamiać. 

Rozmawiała Anna Kolet-Iciek
 

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

RANKINGI szkół

Ranking krakowskich szkół podstawowych 2022

RANKINGI szkół

Ranking warszawskich szkół podstawowych 2022

Szkoły podstawowe

Te krakowskie szkoły wypadły najlepiej na egzaminie z matematyki 2022

Szkoły podstawowe

Te krakowskie szkoły wypadły najlepiej na egzaminie z j. angielskiego 2022

Ukraińscy uczniowie w Polsce

Baza darmowych materiałów dla uczniów z Ukrainy i polskich nauczycieli

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

  • najczęściej
    czytane
  • najczęściej
    komentowane

made in osostudio