Książka Anny Onichimowskiej jest dla tych, „którym czasem jest smutno i którym nie zawsze układa się tak, jak by chcieli”- pisze sama autorka. Czyli dla wszystkich. Bo każdemu, odpukać, może przytrafić się coś przykrego. A miło jest wiedzieć, że inni mają podobne problemy.
Taka książka może być pretekstem do poważnych rozmów - przybliży dzieciom troski, z jakimi być może zmagają się ich rówieśnicy- koledzy, koleżanki. A nigdy nie wiadomo, kiedy i oni sami będą zmuszeni doświadczyć prawdziwych przeszkód.
Ula musi pogodzić się ze śmiercią ukochanej babci. Jaś próbuje poradzić sobie z samotnością - przygarnia kotka i otacza go opieką. Boguś zmuszony jest do wyjazdu do Ameryki - tam mieszkają jego rodzice, ale trudno jest mu rozstać się z dziadkiem, który go wychowuje. Tata Kubusia jest inny niż wszyscy ojcowie - ma warkoczyk, przez co staje się pośmiewiskiem kolegów Kuby. Irka nie może dogadać się z mamą, której ciągle nie ma. Chce uciec z domu. Z kolei Basia ma wszystko i nie zdaje sobie sprawy, że tak naprawdę nie ma nic - brak jej przyjaciół, nikt jej nie lubi. Rodzice Ewy są w separacji i dziewczynka musi sobie z tym jakoś poradzić. Kasia nie jest akceptowana - wszyscy mówią, że jest gruba. W końcu udowadnia, że mimo wszystko stać ją na wiele i zyskuje podziw wśród rówieśników.
Cała książka, choć opowiada o nieciekawych sytuacjach, ma optymistyczne, pozytywne przesłanie. Każdy problem może stać się „najwyższą górą świata”, której pokonanie będzie dla kogoś czymś najważniejszym. Najwyższa góra świata może też być celem, marzeniami, jak w przypadku Kasi, która udowodniła wszystkim, że każdy jest coś wart. Że każdy może wspiąć się na najwyższy szczyt, wystarczy tylko chcieć. Bije od tej książki ciepło, troska nad tymi, o których czasem się zapomina, kiedy ma się własne zmartwienia. Autorka przygląda się dzieciom, które często zostają z problemami same, które nie zawsze do końca rozumieją, co się wokół nich dzieje, które nieco z innej perspektywy przyglądają się światu.
Każde z dziewięciu opowiadań, które można przeczytać w książce pani Onichimowskiej, może stanowić punkt wyjścia do rozmowy, może czegoś nauczyć. Dlatego jest to, moim zdaniem, wartościowa książka. Nie tylko zresztą moim. Nie bez przyczyny przecież została wpisana na Honorową Listę IBBY (International Board on Books for Young People) im. Hansa Christiana Andersena. Co więcej można napisać? Pozostaje mi tylko przyłączyć się do życzeń autorki, która pragnie, aby jej mali czytelnicy smutków i smuteczków mieli jak najmniej.
Maja Skowron
Maja Skowron