W Polsce przybywa restauracji, do których dzieci nie mają wstępu. Właściciele lokali różnie tłumaczą wprowadzenie takiego zakazu. Przekonują, że dzieci są zbyt głośne, robią bałagan, a ich rodzice nie zwracają im uwagi. Pojawia się też argument, że dziecięce wózki utrudniają pracę kelnerom. Sprawa wzbudza sporo kontrowersji, nie brakuje zwolenników jak i przeciwników takiego rozwiązania. Z myślą o tych pierwszych powstała nawet specjalna aplikacja bez-dzieci.pl, z pomocą której można zlokalizować restaurację, hotel, czy pensjonat, które nie przyjmują dzieci.
Przestrzeń do odpoczynku z pieskami, ale bez dzieci
W Krakowie jednym z takich miejsc jest restauracja GMT - Georgian Wine&Art Gallery. Na facebookowym profilu restauracji znalazł się taki wpis:"GMT-Gruzińska Galeria Wina i Sztuki powstała po to, aby być miejscem relaksu i spotkań przy gruzińskim winie. W związku z tym uprzejmie informujemy, że nasz lokal dostępny jest tylko dla osób dorosłych‼️ Rodziców i opiekunów z dziećmi przepraszamy, ale chcemy zapewnić naszym Gościom ciszę i przestrzeń do odpoczynku. Przy dobrej pogodzie zapraszamy również do naszego ogrodu, który jest już otwarty. Oczywiście wszystkie grzeczne pieski są u nas zawsze mile widziane".
Menadżerka restauracji w rozmowie z nami tłumaczy, że GMT to lokal, w którym spożywa się alkohol, więc nie jest miejscem odpowiednim dla dzieci (jednak to samo można przecież powiedzieć niemal o każdej restauracji). Dodaje też, że przed wprowadzeniem zakazu rodzice często przychodzili ze swoimi pociechami, pili wino i nie zwracali uwagi na to, co robią dzieci.
Kolejna "strefa wolna od…”?
Post zamieszczony przez restaurację wzbudził sporo skrajnych komentarzy.Łukasz W. pisze: No to do Państwa nie przyjdziemy. I odlubiamy. I nie bardzo rozumiem Państwa samozadowolenie z faktu nie obsługiwania w lokalu rodzin.
Karolina M.: Byłam w Gruzji i nie spotkałam się z selekcją na wejściu... No ale każdy ma prawo ustanawiać swoje zasady i granice. Szanuję mimo wszystko, chociaż nie powiem, było mi trochę łyso w momencie, gdy zostałam wyproszona z synem. Na odchodne usłyszałam "zapraszam bez dziecka". Powodzenia!
Piotr R.: Szkoda, to się nie zobaczymy. Jestem zauroczony Gruzją, ale najbardziej kocham swoje dzieci (...) Jest to dyskryminacja pewnej grupy społecznej. Kolejna "strefa wolna od…”
Anna T.: Czyli z nastolatką, która chce poznawać nowe smaki, dania inne niż pierogi i.naleśniki, nie mam czego u was szukać.... szkoda:/
Powinno być więcej takich miejsc?
Nie brakuje jednak wpisów popierających takie rozwiązanie.Patrycja S.: Powinno być więcej takich miejsc, w których można się zrelaksować bez wrzasku "bombelków"
Katarzyna S. Brawo! Dla rodziców jest akurat obok restauracja z placem zabaw, gdzie obiady można zjadać wyłącznie przy wrzaskach
Hubert M.: Jak cudownie, że są miejsca bachorfree
Joasia W.: No i super - są miejsca dla rodzin z dziećmi, więc czemu miałoby nie być miejsc dla dorosłych bez dzieci? Dla każdego coś miłego, a z bąbelkiem można iść w inne miejsca. Nie ma co robić gówno burzy - pomysł super.
Bernadeta S.: Restauracja to prywatna działalności gospodarcza i mają prawo ustalać swój regulamin. Jak komuś nie pasuje, to wybiera z miliona innych opcji dostępnych w Krakowie. Proste. A jak nadal są wonty, to można przeprowadzić się do Korei Północnej lub na Kubę.
Agata N.: Z miłą chęcią się wybiorę a swoje dzieci zostawię w domu :) jeszcze mają czas na poznawanie gruzińskich smaków. Do zobaczenia!
Naira A.: Ostatnio w innej winiarnii w Gliwicach nie mogliśmy się opędzić od krzyków biegających wokół stolików dzieci. Wyszłam oszołomiona natłokiem bodźców. Ktoś nareszcie o tym pomyślał. Dziękujemy!
Domowa atmosfera z błogosławieństwem miasta
Co ciekawe, gruzińska restauracja znalazła się w przewodniku kulinarnym wydanym w ubiegłym roku przez Facebook. Współautorem przewodnika jest Kraków, chętnie promujący się jako miasto przyjazne rodzinie.“W domu schowanym pomiędzy blokami na jednym z krakowskich osiedli ukryła się maleńka gruzińska knajpka ze sporym ogródkiem. Jej niekwestionowanymi atutami są domowa atmosfera oraz uczciwe, proste i niedrogie jedzenie. Zachwycicie się aromatycznym adżapsandali, chaczapuri i mutabali (najlepiej smakuje z butelką gruzińskiego wina). A w czwartek wpadnijcie na chinkali!” - można przeczytać w przewodniku.
Urzędnicy, którzy jeszcze kilka miesięcy temu prezentując przewodnik na konferencji prasowej entuzjastycznie wypowiadali się o publikacji, dziś w odpowiedzi na nasze wątpliwości zaznaczają:
“To Facebook odpowiadał za merytoryczną i techniczna stronę przewodnika. Miasto jest współautorem, ale nie odpowiadało za treść. Nie było też odpowiedzialne za wybór restauracji. Wyboru dokonali mieszkańcy Krakowa zrzeszeni na Facebooku w grupach, które interesują się kuchnią krakowską”.
Fot. pixabay.com