Anna Zalewska, minister edukacji narodowej zaznacza, że decyzja o likwidacji sprawdzianu zapadła "ponieważ ten egzamin o niczym szczególnym nie decydował". Według niej sprawdzian na koniec szóstej klasy to niepotrzebny stres dla dzieci i spory wydatek dla budżetu. Z wyliczeń Centralnej Komisji Egzaminacyjnej wynika, że jego organizacja corocznie kosztuje około 10 mln zł, ponad połowa tej kwoty idzie na sprawdzanie prac, a 250 tys. kosztuje wydrukowanie zaświadczeń o wyniku, które na koniec roku dostają wszyscy uczniowie.
Sprawdzian to również spory kłopot organizacyjny dla szkół podstawowych. Przez jeden dzień w roku są one wyłączone z normalnej pracy. Dzieci z młodszych klas zwykle maja dzień wolny, a nauczyciele są zaangażowani w pilnowanie piszących. Potem arkusze trzeba spakować i przewieźć do punktu odbioru prac. To już zwykle rola dyrektora podstawówki, który nierzadko wiezie arkusze własnym samochodem, a potem musi swoje odstać w kolejce
A uczniowie? Choć ciągle słyszą, że sprawdzianu nie można oblać, a do gimnazjum rejonowego i tak muszą zostać przyjęci bez względu na wynik, to jednak zwykle w dniu egzaminu okropnie się stresują. Wpływa na to m.in. podniosła atmosfera, jaka panuje w tym dniu w szkołach.
Obowiązkowy, ale mało istotny
Przystąpienie do sprawdzianu jest warunkiem ukończenia podstawówki. Jeśli uczeń z powodu choroby lub ważnego wypadku losowego nie może go pisać w wyznaczonym dniu, ma to zrobić w drugim terminie w czerwcu. Piszący przyłapany na ściąganiu również musi przystąpić jeszcze raz do sprawdzianu.
Uczniowie, którzy bez usprawiedliwienia nie stawią się na egzaminie, muszą powtórzyć ostatnią klasę szkoły podstawowej i zgłosić się do sprawdzianu za rok.
Wynik nie ma wpływu na przyjęcie ucznia do gimnazjum rejonowego, jeśli jednak dziecko wybierze szkołę spoza swojego rejonu wówczas wynik może decydować o przyjęciu.
Od dwóch lat sprawdzian przeprowadzany jest w nowej formule - składa się z dwóch części. Pierwsza z nich sprawdza wiadomości i umiejętności z języka polskiego i matematyki; druga to test z języka obcego.
Koniec z uczeniem pod test
Anna Zalewska zwraca uwagę na niepokojące zjawisko, jakim jest uczenie dzieci pod testy. Choć egzaminu nie można oblać, to jednak wyniki szkoły są jawne, na ich podstawie tworzy się rankingi, a szkoły, które kiepsko wypadają muszą się potem z tego tłumaczyć w gminach. Nic dziwnego, że nauczycielom bardzo zależy na dobrym rezultacie.
- Jak widzę, co się dzieje w szkole moich wnuków, to mi się włosy na głowie jeżą – przyznaje emerytowana nauczycielka z Krakowa. - Raz w miesiącu szósta klasa pisze próbny test, młodsze dzieci są przy tym niemal wyganiane ze szkoły. Do tego oddzielne próby na lekcjach języka polskiego i matematyki. Cieszę się, że tego już nie będzie.
Zamiast sprawdzianu egzamin wstępny?
To co cieszy uczniów, rodziców i dyrektorów szkół podstawowych może jednak oznaczać kłopoty dla dyrektorów gimnazjów.
Część szkół, w tym większość katolickich, wykorzystuje punkty z testu jako kryterium, na podstawie którego przyjmują na wolne miejsca dzieci spoza rejonu. Teraz będą musiały sobie radzić bez tego.
Minister edukacji zaznacza, że gimnazja mogą wprowadzać własne testy predyspozycji. Przepisy tego nie zabraniają. Mogą też rekrutować na podstawie ocen na świadectwie.
Agnieszka Materkowska, wicedyrektor krakowskiego Publicznego Gimnazjum nr 52 Ojców Pijarów, czyli jednej z najbardziej obleganych szkół w mieście przyznaje, że likwidacja sprawdzianu, to dla jej gimnazjum spory problem. – Co roku mamy więcej chętnych niż miejsc i musimy wybierać. Wynik sprawdzianu znacznie nam ten wybór ułatwiał. Sprawdzian był jednakowy dla wszystkich, a więc obiektywny i sprawiedliwy, czego nie można powiedzieć o ocenach na świadectwie. W jednej szkole zdobycie piątki może być znacznie trudniejsze niż w innej. Co więcej, jest spora grupa przedsiębiorczych rodziców, którzy potrafią wymóc na nauczycielu lepszą ocenę dla dziecka, a nauczyciel nie zawsze jest w stanie się temu oprzeć – przyznaje Agnieszka Materkowska.
Dyrektorka już zapowiada, że w przyszłym roku w jej szkole na pewno zostanie przeprowadzony egzamin z języka obcego dla kandydatów. – Jeśli chodzi o inne przedmioty na razie nie mamy żadnych pomysłów, nie wykluczamy jednak, że taki egzamin wstępny zostanie przeprowadzony – dodaje dyrektorka Gimnazjum Ojców Pijarów.
Koniec z oceną szkół?
Bez sprawdzianu trudniej będzie też o rzetelną ocenę szkół. Jego wyniki służą bowiem do określania edukacyjnej wartości dodanej. EWD to metoda statystyczna, która pozwala oszacować wkład szkoły, a nawet konkretnego nauczyciela, w wynik uczniów na egzaminie. EWD to zdaniem ekspertów jedyny tak obiektywny sposób oceny pracy nauczycieli. Pokazuje on, czy rozwijają potencjał, umiejętności i wiedzę ucznia czy wręcz przeciwnie. Obliczając EWD dla gimnazjum, porównuje się wyniki uczniów ze sprawdzianu z tymi, jakie ci sami uczniowie uzyskują na egzaminie gimnazjalnym.
Prof. Roman Dolata, jeden z twórców metody EWD zwraca uwagę, że edukacyjna wartość dodana stwarza możliwość wyróżnienia instytucji edukacyjnych pracujących szczególnie efektywnie i szczególnie nieefektywnie: - Dzięki temu istnieje możliwość nagradzanie wysokoefektywnych szkół i kierowania pomocy do tych niskoefektywnych – zaznacza Roman Dolata.
- Dlatego uważam, że likwidacja sprawdzianu na zakończenie nauki w szkole podstawowej to krok wstecz w polskiej oświacie – podkreśla na forum internetowym dla dyrektorów szkol Elżbieta Piętka, była dyrektorka Szkoły Podstawowej w Lipinach. - Chyba tylko względy oszczędnościowe uzasadniają taką decyzję rządzących. Jako społeczeństwo powinniśmy mieć prawo do obiektywnej oceny jakości pracy wszystkich szkół finansowanych z naszych podatków.
Przeegzaminują gimnazjalistów
Anna Zalewska i na to ma odpowiedź. Od września 2017 roku Centralna Komisja Egzaminacyjna ma udostępniać gimnazjom „narzędzia diagnostyczne”, z których każde gimnazjum będzie mogło skorzystać w celu wstępnej oceny poziomu wiadomości i umiejętności uczniów rozpoczynających szkołę. „Pozwoli to również gimnazjom, które zdecydują się skorzystać z narzędzi diagnostycznych, na dokonywanie pomiaru efektywności nauczania poprzez analizy EWD” – czytamy w dokumencie opublikowanym na stronie MEN. Widomo, że nie wszystkie szkoły będą tym zainteresowane. Te, które co roku mają kiepskie EWD z pewnością nie zdecydują się na przeegzaminowanie uczniów na wejściu.
Jak poinformował nas Marcin Smolik, dyrektor CKE nadal ustalane są szczegóły dotyczące ostatecznego kształtu testów. – Założenie jest takie, by były one tożsame z arkuszami, które teraz rozwiązują szóstoklasiści. Będą więc składać się z dwóch części, pierwsza będzie zawierać zadania z języka polskiego i matematyki, a druga z języka obcego – tłumaczy Marcin Smolik.
Wyniki nie będą jednak służyć do rekrutacji uczniów, bo szkoły otrzymają arkusze dopiero z początkiem września każdego roku. Ich wynik będzie mógł być wykorzystywany jedynie w celach statystycznych i dla określenia poziomu wiedzy nowych uczniów.
W ostatniej kampanii wyborczej do parlamentu za likwidacją sprawdzianu opowiadała się również Platforma Obywatelska. Jednak zdaniem jej działaczy egzamin szóstoklasisty miałoby nadal pisać 10 proc. losowo wybranych placówek.
Ostatni, ale najważniejszy
Choć od przyszłego roku sprawdzianu ma już nie być, to jednak w tym roku jego wynik będzie miał dużo większe znaczenie niż kiedykolwiek wcześniej. Tak będzie m.in. w Krakowie, czy Łodzi. Wszystkiemu winna jest zmiana ustawy oświatowej wprowadzona w 2013 roku, która dała samorządom prawo określenia kryteriów naboru do gimnazjów spoza obwodu. Z kolei ministerialne rozporządzenie w tej sprawie z listopada 2015 roku wprowadziło jednolity, obowiązujący na terenie całego kraju, sposób przeliczania na punkty poszczególnych kryteriów w przypadku rekrutacji do klasy pierwszej m.in.: gimnazjum dwujęzycznego, oddziału dwujęzycznego w gimnazjum ogólnodostępnym, gimnazjum sportowego, gimnazjum mistrzostwa sportowego i oddziału sportowego w gimnazjum ogólnodostępnym. Zapisano w nim, że w przypadku postępowania rekrutacyjnego do tych szkół 2/3 punktów kandydat otrzymuje za wynik sprawdzianu, a 1/3 za osiągniecia wymienione na świadectwie.
Krakowscy radni postanowili wprowadzić podobne kryteria w naborze do wszystkich pozostałych gimnazjów. – Mieliśmy na uwadze równe traktowanie uczniów podczas rekrutacji do klas pierwszych we wszystkich typach szkół i oddziałów – tłumaczy Jan Machowski z biura prasowego Urzędu Miasta.
I tak, uczeń który chce dostać się do gimnazjum spoza swojego obwodu może zdobyć maksymalnie 60 punktów rekrutacyjnych, przy czym maksymalnie 40 ze sprawdzianu i 20 za inne osiągniecia, takie jak tytuł laureata lub finalisty konkursu przedmiotowego. Nie wszystkim takie zasady odpowiadają, zwłaszcza, że w tym roku po raz pierwszy w historii nie ma punktów za oceny na świadectwie. Uczeń może zdobyć jedynie 5 punktów za świadectwo z wyróżnieniem. Wcześniej oceny na cenzurce były przeliczane na punkty i w sumie można było w ten sposób zgromadzić 40 punktów na 100.
W tym roku w Krakowie nie dość ze oceny ze świadectwa w ogóle nie są brane pod uwagę, to na dodatek za sprawdzian z języka angielskiego uczeń może otrzymać tyle samo punktów, co za wynik sprawdzianu z matematyki i języka polskiego razem, czyli 20.
- Dzieci piszą egzamin z angielskiego jako drugi, a jest on dla nich na pewno dużo trudniejszy. To niesprawiedliwe, żeby był on lepiej punktowany od języka polskiego – denerwuje się pan Marek, tata tegorocznego szóstoklasisty.
Barbara Nowak, obecna małopolska kurator oświaty, która jeszcze będąc radną głosowała za takim systemem dziś bije się w pierś. – Rzeczywiście można uznać, że nie jest to do końca dobra decyzja, ale radni otrzymali projekt pod głosowanie przygotowany przez prezydenta, był on wcześniej konsultowany z dyrektorami samorządowych gimnazjów – zaznacza Barbara Nowak.
Podobne kryteria naboru, nieuwzgledniające ocen na świadectwie, obowiązują w tym roku m.in. w Łodzi czy Piotrkowie Trybunalskim.