A jeszcze kilka lat temu było tak:
Andrzej Moskal, dyrektor SP nr 40 w Krakowie dla „Dziennika Polskiego” (w 2009 roku): - Gdybyśmy zdecydowali się tylko na dziennik elektroniczny byłoby to samobójstwo.
Małgorzata Kulesza, wicedyrektor XIII LO w Krakowie dla „Gazety Krakowskiej” (2009 rok): - E-dzienniki mogą sprawić, że rodzice stracą kontakt ze szkołą i zamiast przychodzić, by osobiście dowiedzieć się o postępach dziecka, ograniczą się do zaglądania na stronę internetową. A przecież trudno rozwiązywać problemy przez internet.
Barbara Czepiel, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Krakowie (2009 rok): - Jako społeczeństwo nie jesteśmy jeszcze przygotowani na pełne korzystanie z nowoczesnych technologii.
Tomasz Malicki, dyrektor I LO im. B. Nowodworskiego w Krakowie w „Gazecie Prawnej” (2011 rok): -Nauczyciele uważają, że prowadzenie dzienników w formie elektronicznej jest bardziej czasochłonne niż w wersji papierowej.
PRZECZYTAJ WYWIAD Z MARCINEM KEMPKĄ O POCZĄTKACH E-DZIENNIKÓW
PRZECZYTAJ WYWIAD Z MARCINEM KEMPKĄ O POCZĄTKACH E-DZIENNIKÓW
Takie opinie to już jednak przeszłość.
Nauczyciele i dyrektorzy szybko zmienili zdanie i dziś większość szkół korzysta już z oprogramowania e-dziennika. Co więcej, przybywa takich, które rezygnują z papierowej dokumentacji. W samym Krakowie takich szkół jest już ponad 80, czyli blisko połowa wszystkich.
- Od przyszłego roku my też zrezygnujemy z papierowego dziennika – zapowiada Andrzej Moskal (ten sam, który w 2009 roku mówił, że dla szkoły oznaczałoby to samobójstwo). – Dziennik elektroniczny bardzo pomaga w kontaktach z rodzicami. Rodzic może być informowany o wszystkim na bieżąco nawet za pomocą sms-ów. Każda nieobecność, uwaga, ocena natychmiast jest przekazywana do opiekunów. Nie korzystamy już przy tym z pośrednictwa uczniów, którzy nie zawsze chętnie, szybko i rzetelnie informowali rodziców o swoich poczynaniach.
Ci, którzy od dawna korzystają z e-dokumentacji przyznają, że taka forma niesamowicie ułatwia pracę.
- Papierowe dzienniki wyrzuciliśmy do kosza po miesiącu działania e-dziennika. Nawet sceptycznie nastawieni nauczyciele już po kilku dniach pracy przy komputerach błagali, żebyśmy zrezygnowali z papieru. To oszczędność czasu i wygoda dla nauczyciela. Program liczy średnie, pokazuje statystyki, wyręcza nauczyciela w szkolnej biurokracji. Nieoceniony przed wywiadówką czy końcem semestru, kiedy trzeba robić zestawienia – zachwala Stefan Bulanda, dyrektor Zespołu Szkół Akademickich w Zielonej Górze.
Wystarczy komputer z dostępem do Internetu, a nawet zwykły smartfon, by móc na bieżąco śledzić postępy swojego dziecka w nauce. Lub brak postępów. Uczniowie oczywiście są wściekli, ale wśród ich rodziców trudno znaleźć przeciwników takiego rozwiązania.
- Kończę pracę, otwieram komputer i już wiem, że córka spóźniła się dziś na polski, a z matematyki dostała trzy minus. Wchodzę do domu i zamiast pytać, jak było w szkole, pytam: z czym masz problem na matematyce – mówi Katarzyna, mama 12-letniej Oliwii.
Pani Monika, mama 11-letniego Bartka nie ma wątpliwości: - Gdyby nie e-dziennik mój syn nie zdałby do następnej klasy. On nigdy nie wie co ma na zadanie albo kiedy ma sprawdzian i z czego. Dzięki e-dziennikowi nic się nie ukryje. Nie chodzi nawet o kontrolowanie jego postępów w nauce, bo dla mnie oceny nie są najważniejsze, ale o pomoc w przygotowaniu się do lekcji.
Odkąd e-dzienniki opanowały szkoły nie ma mowy o ukryciu oceny lub uwagi, czy podpisaniu się w dzienniczku za rodzica. To oczywiście nie podoba się uczniom. - Za chwilę wmontują naszym rodzicom soczewkę z kamerą , która pokazuje jak przebiega lekcja – denerwuje się gimnazjalistka Renata.
- W taki oto sposób rodzice coraz mniej ufają swoim dzieciom – wtóruje jej Michał, uczeń II klasy LO. - Śledzą nas na każdym kroku, co jest naprawdę męczące i uciążliwe. Te dzienniki elektroniczne są całkowicie niepotrzebne. Nasi rodzice, siostry, bracia itp. jakoś obyli się bez tego całego sprzętu elektronicznego, więc my też moglibyśmy.
- Co to daje nauczycielom, że o każdym przewinieniu informują rodziców? – zastanawia się Renata. – Zapomniał wół jak cielęciem był. Każdy musi nauczyć się na swoich błędach.
- Moim zdaniem, szkole nie chce się robić wywiadówek, dlatego wymyślono ten durny dziennik elektroniczny - dodaje szóstoklasista Maciek.
Podobnych opinii jest mnóstwo, nic zatem dziwnego, że uczniowie ciągle szukają sposobów na oszukanie dziennika. W sieci można znaleźć filmiki instruktarzowe, pokazujące, jak zmienić niekorzystna ocena wpisana do systemu. Ale uwaga! To kłamstwo ma krótkie nogi.
- Uczniowie oszukują rodziców poprzez manipulację działaniem przeglądarki internetowej w komputerze, z którego rodzic korzysta. Polega to na wyświetleniu rodzicowi spreparowanych przez ucznia, nieprawdziwych ocen czy frekwencji. Ale wystarczy, że rodzic skorzysta z innego komputera, na przykład w pracy, aby zobaczyć prawdziwy obraz sytuacji – tłumaczy Marcin Kempka, z firmy LIBRUS, największego dostarczyciela oprogramowania e-dziennika (cała rozmowa poniżej).
Zdarza się też, że uczniowie wykradają nauczycielom loginy i hasła do systemu, a następnie podszywając się pod nich zmieniają oceny. Zwykle jednak takie sytuacje są szybko wychwytywane i kończą się interwencją policji.