Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

Co z rekrutacją ukraińskich uczniów do liceów? Mają być przyjmowani na równi z polskimi

18.03.2022

Anna Kolet-Iciek redakcja@miastopociech.pl

Co z rekrutacją ukraińskich uczniów do liceów? Mają być przyjmowani na równi z polskimi

Fot. pixabay.com

Za kilka tygodni startuje rekrutacja do liceów i techników. Minister edukacji chce, by ukraińscy piętnastolatkowie, którzy uciekli przed wojną byli w tym roku przyjmowani do szkół średnich na takich samych zasadach co polscy uczniowie. - To się nie uda - komentują dyrektorzy szkół.
  • W tym roku o miejsce w szkołach średnich mają się ubiegać niemal dwa roczniki uczniów
  • Prawdopodobnie dojdą do nich uczniowie z Ukrainy
  • Minister edukacji chce, by byli przyjmowani na takich samych zasadach, jak polscy uczniowie
  • Anna Zalewska zapowiada tłumaczenie poleceń na egzaminie ósmoklasisty

16 maja rozpoczyna się rekrutacja do szkół ponadpodstawowych. W tym roku będzie ona wyjątkowo trudna. Do liceów i techników będą startować niemal dwa roczniki uczniów.
Tegoroczna kumulacja to efekt “reformy sześciolatkowej” wprowadzanej przez rząd Platformy Obywatelskiej. Pierwsze sześciolatki obowiązkowo zostały wysłane do szkół w 2014 r., wówczas do klas pierwszych musiały pójść sześciolatki urodzone w pierwszej połowie 2008 r. Razem z nimi naukę zaczął rocznik siedmiolatków, czyli dzieci, które urodziły się w 2007 roku. Teraz wszyscy oni są w ósmej klasie i za niespełna dwa miesiące staną do walki o miejsce w szkole średniej. W całej Polsce będzie 522 tys. kandydatów, a miejsc, które zwolnią absolwenci szkół ma być około 350 tys.

Mniej miejsc niż chętnych


Większe miasta już szykują się na zwiększoną liczbę uczniów. Warszawa, która zwykle dysponowała 20 tys. miejsc w szkołach tym razem spodziewa się 33 tys. kandydatów. Łódź, która przed rokiem przyjęła 5,4 tys. uczniów, teraz szykuje się na 7,5 tys. W Krakowie kandydatów może być nawet 12 tys., a absolwentów szkół średnich, którzy zwolnią im miejsca w ławkach będzie 7,3 tys. We Wrocławiu szkoły ponadpodstawowe opuści w tym roku 5 tys. uczniów, a na ich miejsce ma przyjść 7,3 tys. W Lublinie spodziewają się 6 tys. chętnych, a zwolnionych przez absolwentów miejsc będzie zaledwie 4 tys.

Co z uczniami z Ukrainy?


Do skumulowanych roczników może w tym roku dojść kolejny problem. To uczniowie z Ukrainy, którym również trzeba będzie zapewnić miejsce w szkole średniej.

Na razie do szkół w całej Polsce zapisało się ok. 70 tys. dzieci, ale to zaledwie kilka procent tych, które trafiły do naszego kraju od wybuchu wojny.

Problem dostrzegła właśnie była minister edukacji Anna Zalewska, powołana przez Przemysława Czarnka w skład Rady ds. Edukacji Uchodźców. - W tym roku szkolnym czeka nas rekrutacja tak zwanego 1,5 rocznika do szkół ponadpodstawowych, bo w ósmych klasach są dzieci, które zaczynały naukę jako sześciolatki. To było zaplanowane, policzone, że dzieci będzie więcej. Ale nikt nie mógł przewidzieć, że będzie ich więcej również o te dzieci uchodźcze - stwierdziła Zalewska w rozmowie z portalem tvn24.pl.

Na razie jednak resort edukacji nie zajmuje się specjalnie tym tematem. Minister Czarnek jest bowiem przekonany, że wojna w Ukrainie skończy się lada moment i dzieci wrócą do swoich szkół.

Rekrutacja na takich samych zasadach


A jeśli tak się nie stanie? Przemysław Czarnek zapewnia, że polski system oświaty może wchłonąć bardzo dużo uczniów z Ukrainy, bo - jak zaznacza, w ciągu ostatnich 15 lat w Polsce ubyło 1,5 mln dzieci, a infrastruktura szkolna została. - Dlatego jesteśmy w stanie wiele zrobić dla dzieci z Ukrainy, nie chcę wyznaczać granic ani barier - zapewnił wczoraj na antenie TVP1 Przemysław Czarnek.

Minister dodał przy tym, że nie zamierza różnicować egzaminów końcowych ani rekrutacji do szkół czy na studia. - Dzieci ukraińskie będą rekrutowane na takich samych zasadach, jak Polacy. Nie będzie żadnego wyróżnienia - stwierdził Czarnek.

Co to oznacza w praktyce? Chcąc wziąć udział w rekrutacji do szkoły średniej ukraiński uczeń będzie musiał przystąpić do egzaminu ósmoklasisty (który zaplanowano w dniach od 24 do 26 maja), a także wylegitymować się świadectwem ukończenia szkoły.

Zdaniem minister Zalewskiej to nie problem. - Podstawy programowe nie różnią się aż tak bardzo, analizowaliśmy to - podkreśla Zalewska w portalu tvn24.pl. - Ukraina przeprowadziła w 2017 roku swoją reformę edukacji i to, czego dziś uczą się tam dzieci, w wielu tematach jest podobne do tego, czego uczą się u nas. Rozważane jest przetłumaczenie egzaminów polskich - opartych o nasze podstawy programowe - na język ukraiński. Powstają też sylabusy i informatory egzaminacyjne w tym języku. Jeśli dzieci będą rozumiały polecenia, to nie powinny mieć też problemu z odpowiedziami, o ile wiedzę, o którą będą pytane, oczywiście opanowały.

Zwolnienie z egzaminu?


Innego zdania są jednak dyrektorzy szkół.

- Te dzieci nie poradzą sobie z naszym egzaminem ósmoklasisty - mówi Jerzy Kubieniec, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 3 w Krakowie.

Jego zdaniem ministerstwo edukacji powinno podjąć decyzję o zwolnieniu ich z obowiązku zdawania testów. Otrzymaliby wówczas stosowne zaświadczenie, które umożliwi im ubieganie się o miejsce w liceum lub technikum.

Pozostaje problem świadectwa ukończenia szkoły, które również jest potrzebne w postępowaniu rekrutacyjnym.

- Nie wyobrażam sobie, żebyśmy teraz mieli wystawiać tym uczniom oceny - mówi dyrektor Kubieniec. - Wiem, że wiele dzieci korzysta z przygotowanych przez ukraińskie ministerstwo zdalnych lekcji, na tej podstawie mogliby otrzymać świadectwa swoich szkół, które następnie mogłyby być uznane w Polsce i traktowane na równi z polskimi podczas rekrutacji. To jednak wymaga zmian ustawowych.

Zdaniem dyrektora odpowiednie zapisy powinny trafić do specustawy o pomocy Ukrainie.

- Problem w tym - dodaje Jerzy Kubieniec, - że w skład powołanej przez ministra Rady ds. Edukacji Uchodźców, wchodzą głównie osoby, które na co dzień nie zajmują się edukacją. Moim zdaniem minister powinien zwołać naradę z dyrektorami szkół i wysłuchać ich propozycji, bo to co mówi często jest oderwane od rzeczywistości, o czym zresztą przekonaliśmy się wiele razy w czasie pandemii. Przepisy mówiły jedno, a pan minister wychodził na konferencję prasową i mówił zupełnie coś innego.

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

made in osostudio