Aktualności

Anna Kolet-Iciek, miastopociech.pl: “W sprawie planów Czarnka, żeby podnieść pensum, wszyscy oglądają się na ZNP oraz Solidarność. Każdy pyta, co zrobi Broniarz (głowa ZNP), czy będziemy strajkować?” - pisze w swoim felietonie w “Polityce” łódzki nauczyciel Dariusz Chętkowski. Co mu Pan odpowie?

Sławomir Broniarz, prezes ZNP: Zaczynamy od najbliższej soboty. Wówczas w Warszawie odbędzie się pikieta “o godność zawodu nauczyciela i godziwe wynagrodzenie”. Spotykamy się o godzinie 11.30 na al. Szucha. Początkowo planowaliśmy kilkutysięczną manifestację, ale Sanepid ni z tego, ni z owego, powołując się na przepisy pandemiczne, ograniczył nasze spotkanie do 150 osób.

Nikt was nawet nie usłyszy, a telewizja publiczna pokaże, jak niewielkie poparcie ma wśród nauczycieli ZNP.

Dlatego planujemy zrobić w tym samym czasie kilka zgromadzeń, każde po 150 osób.

Co dalej?

Czekamy na ruch ze strony ministerstwa edukacji. Na 21 października zaplanowane jest kolejne spotkanie w sprawie zaproponowanych przez MEiN zmian, dopiero wówczas będziemy podejmować dalsze decyzje.

Liczy pan na to, że resort wycofa się ze swoich propozycji?

Liczę na pewne reakcje ze strony ministra, bo jego pomysły są oderwane od rzeczywistości szkolnej. Zarząd Główny ZNP całkowicie odrzucił wszystkie propozycje resortu.

Czy strajk, taki jak ten z 2019 roku, jest w ogóle możliwy?

Napięcie w pokojach nauczycielskich rośnie, pomimo tego, że strajk oznacza powrót do trudnych emocji. Ale ministrowi Czarnkowi udaje się wzniecać te protestacyjne nastroje. Czy za jakiś czas będzie strajk? Mogę tylko powiedzieć, że minister buduje klimat. Wydaje mi się, że w ZNP nie zabraknie determinacji do zorganizowania protestu. Każdy scenariusz musi być brany pod uwagę. Jednak to nie jest pytanie do mnie, tylko do nauczycieli, bo to oni musieliby wziąć udział w tym strajku.

Pierwszy krok należy jednak do związkowców

Tutaj mamy zjawisko synergii – podejmujemy działania, których oczekują nauczyciele i pracownicy w ich imieniu i na ich rzecz. Inspirujemy się ich głosami.

Nie czuje się pan inspirowany przez nauczycieli?

Na razie środowisko analizuje propozycje ministra Czarnka i zagrożenia, jakie one niosą. Część ludzi żyje przekazami z telewizji publicznej, która mówi im, że jest bardzo dobrze. Staramy się dotrzeć do nauczycieli z informacją. Zachęcamy związkowców, by odwiedzali rady pedagogiczne, spotykali się indywidualnie z uczącymi i tłumaczyli, co szykuje ministerstwo i co się z tym wiąże.

Odważyłby się pan znów stanąć na czele strajku szkolnego?

Jeżeli ZNP podejmie taką decyzję, to tak.

W rozmowach z nauczycielami często przewija się wątek finansowy. Ci, którzy wzięli udział w strajku nie dość, że nic nie wygrali, to jeszcze stracili na tym finansowo. Niektórzy nawet po kilka tysięcy złotych. Nie chcą znów przez to przechodzić.

To rzeczywiście było bolesne doświadczenie. Wielu nauczycieli przed przystąpieniem do strajku nie miało pełnej wiedzy o tym, jak wygląda ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, że za czas strajku nie otrzymuje się pensji.

Powstał fundusz wsparcia dla strajkujących. Ile pieniędzy trafiło za jego pośrednictwem do nauczycieli?

Społeczny fundusz wsparcia wypłacił nauczycielom, którzy nie byli członkami związku zawodowego ponad 8 mln złotych. Kolejne kilka milionów złotych z kasy związkowej zostało przeznaczonych na zapomogi dla naszych członków.

Wiele samorządów obiecywało, że nie potrąci nauczycielom z pensji za czas strajku.

Rzeczywiście tak było. Pamiętam chociażby spotkanie z prezydentem Olsztyna, który publicznie to deklarował i nic z tego nie wyszło.

Była choć jedna gmina, która dotrzymała słowa?

Niestety nie, jak pisał Ignacy Krasicki “wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły”. Mamy nauczkę na przyszłość.

Nauczyciele, coraz częściej mówią o tym, że w ramach protestu lepiej jest po prostu odejść ze szkoły.

Takie ruchy już widać: z pracy odchodzą doświadczeni nauczyciele w okolicach czterdziestki. Mamy braki kadrowe szczególnie w miastach, a tego zjawiska do tej pory w oświacie nie było. Zawsze było więcej chętnych do pracy niż miejsc. Teraz niektóre środowiska proponują nauczycielom takie rozwiązanie, jak złożenie wypowiedzenia. Jednak tutaj każdy sam musi podjąć tę trudną decyzję.

ZNP planuje manifestację, a tymczasem oświatowa “Solidarność” już powołała Sztab Protestacyjny, który dziś miał pierwsze posiedzenie. Nie boi się Pan, że Ryszard Proksa ubieganie Pana i skradnie całe strajkowe show?

Trochę zimnej wody na głowę! Co “Solidarność” może zrobić? Referendum strajkowe? Jak? Kim?

Zabrzmiało lekceważąco.

Nie lekceważąco, tylko realistycznie. Moim zdaniem “Solidarność” straciła wszystko, co mogła stracić 7 kwietnia 2019 roku, kiedy w nocy podpisała porozumienie z rządem. Jeżeli teraz chcą organizować protest, niech to robią, mają do tego pełne prawo i nic mi do tego, ale powstaje pytanie o wiarygodność tego związku. Zaprosiliśmy ich na sobotnią manifestację, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi, wysłaliśmy też zaproszenie do rozmowy na 13 października do Rady Dialogu Społecznego, ale też nie ma odpowiedzi. Dlatego robimy swoje i nie oglądamy się na “Solidarność”.