Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

Przez pięć dni nauczyciele nie przyniosą do szkoły własnych długopisów. Czy tak wywalczą podwyżki?

29.09.2022

Anna Kolet-Iciek redakcja@miastopociech.pl

Przez pięć dni nauczyciele nie przyniosą do szkoły własnych długopisów. Czy tak wywalczą podwyżki?

fot. pexels.com

W szkołach trwa akcja zorganizowana przez Związek Nauczycielstwa Polskiego pod hasłem „Nauczycielu, nie sponsoruj swojego warsztatu pracy!”. - Kompletnie tego nie odczułem - mówi w rozmowie z nami dyrektor jednej z krakowskich szkół.


W poniedziałek 26 września ZNP rozpoczął akcję „Nauczycielu, nie sponsoruj swojego warsztatu pracy!”. Ma ona potrwać do piątku 30 września i jest prowadzona w ramach trwającego od 1 września w szkołach i przedszkolach w całym kraju pogotowia protestacyjnego.

- Chodzi o to, by w dniach od 26 do 30 września nauczyciele w całej Polsce zrezygnowali z pracy na własnym sprzęcie - tłumaczą inicjatorzy akcji z okręgu śląskiego ZNP. - Nie używamy prywatnych telefonów, nie drukujemy na własnych drukarkach, nie kupujemy papieru czy innych potrzebnych w nauczaniu przedmiotów.

Związkowcy przypominają, że to pracodawca powinien zapewnić wszystkie niezbędne materiały i sprzęt potrzebny do pracy w szkole czy przedszkolu.

- Tak jest w innych branżach - zauważają działacze i zwracają się do rodziców uczniów z pytaniem: “Czy wiecie, że nauczyciel sponsoruje swój zakład pracy? Z własnej kieszeni finansuje zakup wielu materiałów edukacyjnych i piśmienniczych, często pracuje na własnym sprzęcie, dzwoni do rodziców z prywatnego telefonu?”.

Zapisujcie szkolne wydatki!

Inicjatorzy protestu zaznaczają, że w interesie wszystkich nauczycieli jest to, aby w akcji wzięło udział jak najwięcej osób, bo dzięki temu będzie można uświadomić społeczeństwu, jak wiele nauczyciele muszą dokładać do swojego warsztatu pracy, żeby edukować uczniów na odpowiednim poziomie. Proszą też nauczycieli, by zapisywali swoje “szkolne wydatki” takie jak zakup sprzętu komputerowego, drukarki, tuszu, papieru, nagród dla dzieci, materiałów dekoracyjnych, farb, czy wożenie uczniów własnym samochodem na konkursy. W Dąbrowie Górniczej nauczyciele mają już pozakładane zeszyty, w których notują swoje wydatki.

Komputerów w szkołach nie brakuje?

A jak przebieg akcji wygląda w Krakowie?

- Przykro mi, ale nie słyszałam o tej inicjatywie - mówi w rozmowie z nami Lucyna Kuźnicka, dyrektorka Przedszkola nr 124 w Krakowie. I zapewnia: - Odkąd jestem dyrektorem, nauczyciele mają zapewniony sprzęt niezbędny do pracy. W każdej sali jest komputer, mamy drukarkę, kserokopiarkę, monitor multimedialny. Z budżetu przedszkola kupujemy zeszyty, długopisy, kartki do ksero. Nauczyciele nie przychodzą do pracy objuczeni własnymi materiałami - zaznacza Kuźnicka.

- Kompletnie tego nie odczułem - mówi Jerzy Kubieniec, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 158 w Krakowie, kiedy pytamy go o akcję ZNP. - Na terenie szkoły nie ma żadnych plakatów na ten temat, również nauczyciele nie przyszli do mnie z informacją, że przyłączają się do tego protestu. Być może uznali, że nie mają potrzeby protestować w ten sposób. Sprzętu komputerowego mamy w szkole pod dostatkiem, więc nie muszą przynosić własnego, kserokopiarka jest do dyspozycji wszystkich nauczycieli, papieru nie brakuje, jeśli potrzebne są długopisy czy inne materiały biurowe też zawsze się znajdą. Co prawda nie mają służbowych komórek, ale w szkole są telefony i zawsze można z nich zadzwonić do rodziców.

O akcji cicho jest również w I LO w Krakowie. Jacek Kaczor, dyrektor szkoły zapewnia: - Od dawna dbam o to, żeby nauczyciele nie musieli korzystać w pracy z prywatnych zasobów. Sam zwracam im uwagę, żeby zgłaszali zapotrzebowanie na materiały i pomoce. W każdej sali jest komputer, więc nie ma potrzeby przynoszenia do szkoły własnego sprzętu.

Aż 78 proc. nauczycieli dokłada z własnej kieszeni!

Tymczasem z ankiety przeprowadzonej w ostatnich dniach przez “Głos Nauczycielski” wynika, że aż 78 proc. nauczycieli każdego dnia korzysta z prywatnego sprzętu i materiałów biurowych. 19 proc. robi tak od czasu do czasu, a tylko 3 proc. ma zapewniony niezbędny sprzęt i materiały przez pracodawcę.

Coraz trudniej utrzymać się z nauczycielskiej pensji

Przypomnijmy. 1 września ZNP uruchomił pogotowie protestacyjne w szkołach, przedszkolach i placówkach oświatowych. Związkowcy - jak sami mówią - nie zgadzają się na: braki kadrowe; wakaty; zastępstwa; przeładowaną podstawę programową; zbyt liczne klasy; widmo zdalnego nauczania lub zimnych klas; nowy niekorzystny awans zawodowy; gigantyczną inflację, która pochłania nauczycielskie pensje i brak podwyżek w tym roku; nastawianie społeczeństwa przeciwko nauczycielom; kłamstwa na temat pracy nauczycieli i zarobków; oszczędności edukacyjne.

CZYTAJ TAKŻE:
Związkowcy apelują do nauczycieli: Dbajcie o zdrowie! To może oznaczać poważne kłopoty w szkołach




- Protestujemy, bo rząd jest głuchy na nasze propozycje; nic nie robi, by zwiększyć atrakcyjność zawodu nauczyciela i zahamować falę odejść z zawodu - podkreślają nauczyciele. I dodają: - Nasze pensje pochłania galopująca inflacja, która przekroczyła już 16 proc. Niskie wynagrodzenia w połączeniu z drożyzną sprawiają, że coraz trudniej utrzymać się z nauczycielskiej pensji.

Od września tego roku wynagrodzenie zasadnicze nauczycieli wynosi:

początkujący 3424 zł brutto
mianowany 3597 zł brutto
dyplomowany 4224 zł brutto

Nauczyciele domagają się 20-procentowych podwyżek.

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

made in osostudio