Tata obudził nas o szóstej rano. Godzinę później wyjechaliśmy z Krakowa. Gdy po ponad czterech godzinach dotarliśmy na miejsce okazało się, że nie ma gdzie zaparkować samochodu, więc musieliśmy spędzić jeszcze pół godziny na szukaniu miejsca parkingowego.
W końcu dotarliśmy do centrum. A tu niespodzianka. Przy wejściu do budynku ustawiła się długa kolejka. Bez biletu rocznego - zakupionego przez tatę podczas wcześniejszej wizyty w centrum – raczej nie zdołalibyśmy wejść do środka.
W budynku tuż obok kas stał robot, który przemawiał fragmentami tekstów z różnych filmów, w zależności od wybranej opcji. Ja wybrałem Lorda Vadera.
Po skasowaniu biletu przywitało nas gigantyczne wahadło Foucaulta, a my niebawem ruszyliśmy w dalszą drogę. Dotarliśmy do pierwszej wystawy „Korzenie cywilizacji”. Tam zobaczyłem te same filmy z trzema ścieżkami dźwiękowymi. I o dziwo wszystkie doskonale pasowały do obrazów.
Potem zajęliśmy się z Maćkiem obudowaniem balonu specjalnymi klockami tak, by powstała z nich kopuła nie zawaliła się już po spuszczeniu powietrza z balonu. I nam się to udało. Wkrótce podeszliśmy do gabloty z odpornego na wysoką temperaturę szkła, gdzie płomienie wirując, unosiły się na wysokość 2 metrów przyjmując kształt miecza. To było ogniste tornado.
Potem, mimo moich 12 lat, udało mi zwiedzić kolejną wystawę Bzzz! przeznaczoną dla dzieci do 6 lat. Tuż przy wejściu zauważyliśmy ekran, na którym poruszały się ważki i inne owady. Najzabawniejsze było to, że można je łapać cieniem rąk. Niebawem dowiedzieliśmy się też, jak widzi wąż, pies i ryba. Nie wiedziałem, że pies patrzy na świat tylko w czarno-białych kolorach.
Wreszcie dotarliśmy do Bańkowiska. To już eksponat kolejnej wystawy „Świat w ruchu”. Najpierw z Maćkiem zrobiliśmy kilka baniek, a potem tata zamknął nas w jednej z nich. To żart. To była zupełnie inna, wytworzona specjalnym urządzeniem kilkumetrowa bańka, ale też mydlana. Za chwilę unosiliśmy się w powietrzu na latającym dywanie, który w rzeczywistości był poduszkowcem wznoszącym się kilkadziesiąt centymetrów ponad ziemię dzięki sprężonemu powietrzu. Dzięki innym eksponatom tworzącym tę wystawę dowiedziałem się też, jak rozchodzą się fale dźwiękowe i co się dzieje podczas trzęsienia ziemi.
„Człowiek i środowisko” to tytuł kolejnej wystawy. Tu zaglądaliśmy w głąb ludzkiego ciała, a także mieliśmy okazję porównać własne osiągnięcia z wynikami dzikich zwierząt. Ścigałem się z hipopotamem, wężem i kurą. Zremisowałem z wężem, ale pokonałem kurę (biedna kura).
Potem w Miejskiej dżungli, dowiedziałem się, skąd się bierze woda w kranie oraz prąd w gniazdku elektrycznym. Mogłem też przebudować Warszawę tak, by była jak najbardziej przyjazna mieszkańcom, ale niestety nie zdążyłem.
Jednak największe wrażenie zrobiło na mnie łoże fakira. Musiałem tak się na nim położyć, tak by równo rozłożyć środek ciężkości , bo w przeciwnym razie kolce wbiłyby mi się w ciało. Na koniec przeszliśmy do „Strefy światła”, gdzie zwiedziliśmy pomieszczenie z podłogą pomalowaną w biało-fioletową szachownicę. Tu dzięki optycznemu złudzeniu mały Maciek stał się olbrzymem, a nasz tata zmniejszył się do rozmiarów krasnoludka.
W końcu dotarliśmy do centrum. A tu niespodzianka. Przy wejściu do budynku ustawiła się długa kolejka. Bez biletu rocznego - zakupionego przez tatę podczas wcześniejszej wizyty w centrum – raczej nie zdołalibyśmy wejść do środka.
W budynku tuż obok kas stał robot, który przemawiał fragmentami tekstów z różnych filmów, w zależności od wybranej opcji. Ja wybrałem Lorda Vadera.
Po skasowaniu biletu przywitało nas gigantyczne wahadło Foucaulta, a my niebawem ruszyliśmy w dalszą drogę. Dotarliśmy do pierwszej wystawy „Korzenie cywilizacji”. Tam zobaczyłem te same filmy z trzema ścieżkami dźwiękowymi. I o dziwo wszystkie doskonale pasowały do obrazów.
Potem zajęliśmy się z Maćkiem obudowaniem balonu specjalnymi klockami tak, by powstała z nich kopuła nie zawaliła się już po spuszczeniu powietrza z balonu. I nam się to udało. Wkrótce podeszliśmy do gabloty z odpornego na wysoką temperaturę szkła, gdzie płomienie wirując, unosiły się na wysokość 2 metrów przyjmując kształt miecza. To było ogniste tornado.
Potem, mimo moich 12 lat, udało mi zwiedzić kolejną wystawę Bzzz! przeznaczoną dla dzieci do 6 lat. Tuż przy wejściu zauważyliśmy ekran, na którym poruszały się ważki i inne owady. Najzabawniejsze było to, że można je łapać cieniem rąk. Niebawem dowiedzieliśmy się też, jak widzi wąż, pies i ryba. Nie wiedziałem, że pies patrzy na świat tylko w czarno-białych kolorach.
Wreszcie dotarliśmy do Bańkowiska. To już eksponat kolejnej wystawy „Świat w ruchu”. Najpierw z Maćkiem zrobiliśmy kilka baniek, a potem tata zamknął nas w jednej z nich. To żart. To była zupełnie inna, wytworzona specjalnym urządzeniem kilkumetrowa bańka, ale też mydlana. Za chwilę unosiliśmy się w powietrzu na latającym dywanie, który w rzeczywistości był poduszkowcem wznoszącym się kilkadziesiąt centymetrów ponad ziemię dzięki sprężonemu powietrzu. Dzięki innym eksponatom tworzącym tę wystawę dowiedziałem się też, jak rozchodzą się fale dźwiękowe i co się dzieje podczas trzęsienia ziemi.
„Człowiek i środowisko” to tytuł kolejnej wystawy. Tu zaglądaliśmy w głąb ludzkiego ciała, a także mieliśmy okazję porównać własne osiągnięcia z wynikami dzikich zwierząt. Ścigałem się z hipopotamem, wężem i kurą. Zremisowałem z wężem, ale pokonałem kurę (biedna kura).
Potem w Miejskiej dżungli, dowiedziałem się, skąd się bierze woda w kranie oraz prąd w gniazdku elektrycznym. Mogłem też przebudować Warszawę tak, by była jak najbardziej przyjazna mieszkańcom, ale niestety nie zdążyłem.
Jednak największe wrażenie zrobiło na mnie łoże fakira. Musiałem tak się na nim położyć, tak by równo rozłożyć środek ciężkości , bo w przeciwnym razie kolce wbiłyby mi się w ciało. Na koniec przeszliśmy do „Strefy światła”, gdzie zwiedziliśmy pomieszczenie z podłogą pomalowaną w biało-fioletową szachownicę. Tu dzięki optycznemu złudzeniu mały Maciek stał się olbrzymem, a nasz tata zmniejszył się do rozmiarów krasnoludka.
Jeszcze była galeria „RE: generacja”, ale to miejsce z pewnych powodów, o których wiecie – jest przeznaczone dla osób, które ukończyły 14 lat. Muszę jeszcze poczekać dwa lata.
Michał (uczeń 6 klasy)
Centrum Nauki Kopernik ul. Wybrzeże Kościuszkowskie 20,
00-390 Warszawa e-mail: info@kopernik.org.pl
tel. 22 596 4 100