Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

Uczniowie nie radzą sobie z matematyką. NIK: to wina nauczycieli!

20.02.2019

Uczniowie nie radzą sobie z matematyką. NIK: to wina nauczycieli!
Polskie szkoły nie radzą sobie z nauczaniem matematyki. Co więcej, zabijają u dzieci naturalne zdolności matematyczne. Do takich wniosków doszli eksperci,którzy na zlecenie Najwyższej Izby Kontroli przygotowali raport na ten temat.
Jak już pisaliśmy, Najwyższa Izba Kontroli postanowiła sprawdzić, jak polskie szkoły uczą matematyki. Okazało się, że wyniki osiągane przez uczniów z tego przedmiotu są tak słabe, że jednym z zaleceń NIK jest rezygnacja z obowiązkowej matury z matematyki.

Na raport Izby zareagowało Ministerstwo Edukacji Narodowej, które w wydanym oświadczeniu stwierdziło, że "matematyka nadal będzie przedmiotem obowiązkowym na egzaminie maturalnym, tak jak w większości krajów europejskich. Postulowane przez NIK „zawieszenie” obowiązkowego egzaminu maturalnego z matematyki byłoby powtórką fatalnej decyzji podjętej w 1982 r., bez żadnego uzasadnienia naukowego".

Przedstawiciele MEN dodali też, że “matematyka uczy logicznego myślenia i je porządkuje, co ułatwia rozwiązywanie problemów, a przede wszystkim – rozwija wyobraźnię”.

Szkoły zabijają zdolności matematyczne?

Problem w tym, że - jak zauważają eksperci - nauczanie matematyki w szkołach pozostawia wiele do życzenia. Badacze mówią wręcz o “wadliwym procesie nauczania”.

W raporcie, którego jedną z autorek jest prof. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska, można przeczytać, że ponad połowa dzieci w wieku przedszkolnym wykazuje się uzdolnieniami do nauki matematyki, a co czwarte wysokim stopniem zadatków takich uzdolnień. Jednak już po kilku miesiącach spędzonych w szkole większość tych dzieci przestaje manifestować swoje znakomite możliwości umysłowe. Powodem jest spychanie tych dzieci do poziomu przeciętnych uczniów. W następnych latach szkolnej edukacji tendencja ta nasila się do tego stopnia, że tylko dwoje, góra troje uczniów w klasie wykazuje się uzdolnieniami matematycznymi.



Brak grup, zbyt szybkie tempo nauki, złe plany lekcji i za krótkie przerwy

Badania pokazały, że pomimo iż uczniowie posiadają zróżnicowaną wiedzę i umiejętności, zdecydowana większość szkół nie dzieli klas na grupy w zależności od umiejętności matematycznych, tak jak to się dzieje w przypadku nauki języków obcych.

Bolączką polskich szkół jest także to, że nauczyciele nie dostosowują zadań i tempa pracy na lekcji do możliwości uczniów. Deklarują to ankietowani przez NIK uczniowie. Ponad połowa z nich oceniała, że tempo pracy na lekcjach matematyki jest nieodpowiednie i nie nadążają ze zrozumieniem materiału.

W szkołach brakuje także odpowiedniego wyposażenia sal lekcyjnych. Nie wszystkie szkoły posiadają pracownie matematyczne, a tam, gdzie one funkcjonują, jest ich zazwyczaj za mało.

We wszystkich objętych kontrolą szkołach stwierdzono przypadki, że plany lekcji nierównomiernie obciążały uczniów zajęciami w poszczególnych dniach tygodnia lub przedmioty wymagające intensywnego myślenia, takie jak matematyka odbywały się na ostatnich godzinach lekcyjnych. Innym problemem były zbyt krótkie przerwy międzylekcyjne, które nie pozwalały uczniom na odpoczynek.

Jedna trzecia na korepetycjach

Aby uzupełnić braki, blisko jedna trzecia uczniów (30 proc.) korzystała z odpłatnych korepetycji. Jednocześnie dostęp do zajęć wyrównawczych z matematyki w 75 proc. skontrolowanych szkół był ograniczony. Na przykład uczniowie nie mieli możliwości wzięcia w nich udziału, lub ilość osób uczestniczących w zajęciach przekraczała dozwoloną liczbę. W części szkół nie było także oddzielnych zajęć dla uczniów uzdolnionych.

Ponadto zdarzały się przypadki organizowania zajęć łącznie dla uczniów w różnym wieku, np. łączenie w grupie uczniów od klasy IV do VII albo uczniów szkoły podstawowej i gimnazjum.

Kontrolerzy NIK zaobserwowali w niektórych szkołach skupianie się w większym stopniu na uczniach z problemami w nauce matematyki niż na uczniach zdolnych. Dyrektorzy szkół, jako przyczynę tych sytuacji, wskazywali zazwyczaj trudności organizacyjne, kadrowe i finansowe. Zwracali uwagę na dużą liczbą uczniów potrzebujących wsparcia, małą liczbą nauczycieli lub problemy z ich dyspozycyjnością.

Wolą gotowce i papierową matmę

NIK zwraca uwagę, że w 85 proc. zbadanych szkół nauczyciele, choć mieli takie prawo, nie skorzystali z możliwości opracowania własnych programów nauczania. Korzystali wyłącznie ze sposobu realizacji programu zaproponowanego przez wydawnictwa oświatowe w ich książkach. Tymczasem wydawnictwa różnie planują realizację programu. Niektóre, aż 89 proc. podstawy programowej zaplanowanej na trzy lata, realizują w jeden rok, a w następnym powtarzają to co było rok wcześniej. Zbyt duże skomasowanie, zaplanowanej na kilka lat podstawy programowej w jednym roku powoduje, że nauczyciele ledwo wyrabiają się z realizacją materiału. Nie zmieniają jednak tego, tylko wolą korzystać z przygotowanych przez wydawnictwa, gotowych rozwiązań.

Kolejnym problemem jest sprowadzanie edukacji matematycznej do przerabiania z uczniami zadań z zeszytów ćwiczeń lub z kart pracy. Jest to tak powszechna praktyka, że nazwano ją już "papierową matematyką". Nauczyciele - zdaniem ekspertów z NIK - uwielbiają ją, gdyż nie muszą przygotowywać się do zajęć z dziećmi i troszczyć się o pomoce dydaktyczne. - Wystarczy rozdać dzieciom karty pracy lub polecić otworzyć zeszyty ćwiczeń na właściwej stronie, przeczytać im zadanie i… dopilnować, żeby wpisały w odpowiednie miejsce właściwą liczbę lub znaki działań i relacji - czytamy w raporcie.

MEN: nauczanie matematyki jest na dobrym poziomie

Kierownictwo MEN odpiera jednak te zarzuty: "Jak pokazują obiektywne i renomowane porównania międzynarodowe, poziom kształcenia matematycznego w polskich szkołach jest na dobrym poziomie. Nie istnieją żadne obiektywne, naukowo zweryfikowane przesłanki do natychmiastowego wprowadzania programów naprawczych w zakresie nauczania matematyki".

Anna Kolet-Iciek
Fot. fotolia

Komentarze (5)

Janina S.
16.05.2019 18:43
Mam dwóch kuzynów urodzonych rok po roku. Chodzili do tej samej zerówki i do tej samej wiejskiej szkoły. Do 6 roku życia (w wieku przedszkolnym) póki nie poszli do szkoły, obaj byli "superzdolni" w oczach rodziców i przedszkolanek. W szkole okazało się, że starszy przestał sobie radzić z roku na rok ze wszystkim. Najgorzej było z przedmiotami ścisłymi. Ponieważ to były czasy gdy były egzaminy do szkół średnich dostał się tylko do zawodówki (ale skończył ją celująco!). Młodszy brat od początku był dobrym uczniem, a potem pod koniec podstawówki najlepszym w klasie. Skończył trudne technikum i został inżynierem. Zna dobrze angielski. Pytam - jak to możliwe, że ta sama szkoła, ten sam program nauczania, ten sam nauczyciel(!) te same warunki klasowe i domowe i tak różne wyniki nauczania nie tylko matematyki ale i języków??? Czy tego starszego ten sam nauczyciel gorzej uczył niż tego młodszego? Trzeba chyba przyjąć do wiadomości że to jest tak: jak ktoś jest naprawdę ZDOLNY to sam się nauczy. A jak nie jest zbyt pojętny to......... wtedy się mówi, że nauczyciel źle uczy i szkoła zabija "zdolności".
andymich
16.05.2019 18:24
"w wieku przedszkolnym wykazuje się uzdolnieniami do nauki matematyki" Moim zdaniem błąd tkwi w tym określeniu. Fakt, że dziecko pojmuje cyferki i elementarne zadania nie znaczy, że jest uzdolnione. Póki nikt od niego nie wymaga systematycznej pracy i wyników, wydaje się, że jest zdolne, bo uda mu się coś dodać czy odjąć. Ale gdy wchodzą trudniejsze zagadnienia przestaje pojmować. To czas i materiał nauczania weryfikuje które dzieci są zdolne, a które nie. I trzeba się z tym pogodzić, że nie każde dziecko jest ścisłowcem, a nie obwiniać wszystkich dookoła za brak możliwości umysłowych mających podłoże genetyczne.
Zbulwersowana
21.02.2019 20:39
Jeszcze więcej oszczędność. Jeszcze większe klasy. Jeszcze mniej godzin tygodniowo matematyki. Brak obowiązkowej matury teraz dopiero zniechęci dzieci do nauki matematyki. Dlaczego wnioski stawiają ludzie nie mający pojęcie i chęci poznania pracy w polskiej szkole. Nauczyciel mojego dziecka naprawde sraje na glowie by jak najwięcej nauczyć 30 osobową klasę w 45 minut. Dlaczego przy Tak trudnym przedmiocie nie może być podziału na grupy jak na języku angielskim nawet zdolniejsi słabsi byłoby widać efekty. Ale po co, lepiej stawiać wnioski jak mi wygodnie.
nauczyciel (nie_matematyk, ale matka uzdolnionego matematycznie)
20.02.2019 19:48
"Badania pokazały, że pomimo iż uczniowie posiadają zróżnicowaną wiedzę i umiejętności, zdecydowana większość szkół nie dzieli klas na grupy w zależności od umiejętności matematycznych, tak jak to się dzieje w przypadku nauki języków obcych." Przepraszam, a w jakim kraju te badania? Bo polskie prawo oświatowe, przynajmniej na poziomie SP, nie przewiduje możliwości takiego podziału. Autorzy i badań, i raportu nie mają zielonego pojęcia o polskiej szkolnej rzeczywistości. Na lekcjach się zdąża wytłumaczyć i omówić ze 2, 3 zadania, uczniów w klasie a żeby nabrać sprawności, trzeba rozwiązywać więcej przykładów. Czy dzieci ćwiczą w domu? Nie bardzo, a tu jeszcze głośna publiczna dyskusja, żeby zadawanie jest be. Ciekawe, że jak rodzic PŁACI za korepetycje, to przeciwko zadawaniu nie ma nic....
Nauczycielka matematyki z 30 letnim stażem, doradca metodyczny
20.02.2019 12:26
Dzień dobry. Autor artykułu bardzo powierzchownie potraktował problem, który oczywiście jest, ale przyczyny jego istnienia są daleko głębsze, niż przedstawiono to w tekście. Przede wszystkim należy przyjrzeć się systemowi kształcenia przyszłych nauczycieli, a dopiero potem kontrolować ich sposób pracy z uczniem. A to jest zaledwie wierzchołek góry lodowej. W dalszej kolejności należy wziąć pod lupę warunki pracy, jakie ma nauczyciel matematyki. Nie ma zajęć wyrównawczych czy dla uczniów zdolnych? A kto i za co ma je prowadzić? Obwinianie nauczycieli za obecny stan rzeczy jest nadużyciem. Jeśli zawieszenie obowiązku zdawania egzaminu maturalnego z matematyki ma być sposobem na poprawę jakości jej nauczania, to naprawdę myślę, że ten kto to proponuje nie zrealizował podstawy programowej z matematyki w zakresie wnioskowania, argumentowania i logicznego myślenia. Do wymiany jest cały system nauczania w tym kraju. A i tak efekty będą widoczne za 20 lat. Interesuje mnie ponadto jak duża była próba badawcza w stosunku do której przytaczane są dane procentowe.

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

made in osostudio