– Rokowania były fatalne, guz był tak duży, że bez operacji zostałoby jej zaledwie parę tygodni życia. Od tego czasu robimy wszystko, by ją uratować - mówią rodzice dziewczynki.
Niedługo po diagnozie Julka przeszła poważną operację w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, ale guza nie udało się usunąć. - Praktycznie od razu rozpoczęła chemioterapię, ale już po trzech cyklach okazało się, że ona nie działa, bo guz zaczął odrastać, więc przyspieszono radioterapię. Efekty znów tylko na chwilę... Tak zakończyło się leczenie w Polsce - wykorzystaliśmy wszystkie możliwości - relacjonują rodzice.
Dla Julii przerwanie leczenia na tym etapie oznaczało tylko oczekiwanie na najgorsze. Nadzieję odzyskali dzieki lekrzom z Londynu i San Francisco.
Julka czuje się dzisiaj dobrze, jej stan lekarze określają jako stabilny. - Od skrajnego załamania dotarliśmy do chwili, w której potrafimy się uśmiechać razem z Julią, mało tego, stało się coś, o czym kilka miesięcy temu nawet nie marzyliśmy. Julia rozpoczęła pierwszą klasę - opowiada mama Julki.
Terapia jest jednak bardzo kosztowna. Julia od pół roku przyjmuje nowy lek, który jest obecnie przedmiotem badań klinicznych w USA. Rodzice chcą kontynuować leczenie, ponieważ pierwsze wyniki są obiecujące. Na sfinansowanie pełnej terapii w Monterrey potrzeba jeszcze ponad 300 tys. zł.
Pod tym linkiem można pomóc siedmioletniej Julii
Wpłat można też dokonywać bezpośrednio do Fundacji "Nasze Dzieci" przy Klinice Onkologii w CZD.
Nr konta: 76 1240 1109 1111 0010 1163 7630
W tytule przelewu trzeba wpisać: Darowizna na leczenie Julii Potockiej.