Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

Nie zaszczepisz swojego dziecka, możesz mieć problem z zapisaniem go do przedszkola.

16.10.2018

Nie zaszczepisz swojego dziecka, możesz mieć problem z zapisaniem go do przedszkola.
Rodzice z Wrocławia rozpoczęli akcję zbierania podpisów pod obywatelskim projektem ustawy, która może utrudnić zapisanie do żłobka lub przedszkola niezaszczepionego dziecka.
Pomysłodawcą Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej "Szczepimy, bo myślimy" jest 42-letni Robert Wagner, aktywista z Wrocławia, tata czwórki dzieci, którego zaniepokoiła tocząca się w Polsce dyskusja nad zasadnością szczepień ochronnych i coraz większa rzesza “antyszczepionkowców”, którzy świadomie nie poddają swoich pociech szczepieniom. Z oficjalnych danych wynika, że w 2010 r. takich rodzin było w Polsce 3,5 tysiąca, rok temu ta liczba wzrosła już do 30 tys.

Robert Wagner, wspólnie z wrocławskim prawnikiem Marcinem Kostką najpierw chcieli zainteresować sprawą władze swojego miasta. Napisali do urzędu list z pytaniem, czy można wprowadzić szczepienia jako kryterium przy przyjęciu do żłobków lub przedszkoli. Urzędnicy odpowiedzieli, że na coś takiego nie pozwala obecnie obowiązujące prawo, wówczas wrocławianie postanowili zmienić to prawo.

Punkty za szczepionki

Przygotowany przez nich obywatelski projekt ustawy ma umożliwić samorządom wprowadzenie szczepienia jako jednego z kryteriów przy rekrutacji do żłobków i przedszkoli. Za wypełnioną książeczkę szczepień dziecko otrzymywałoby punkty, tak jak teraz np. za pracujących rodziców, czy odległość z przedszkola do domu.

Do tej pory udało się zebrać ponad 2 tys. podpisów pod projektem, czyli przekroczono limit tysiąca, który jest konieczny, aby projekt trafił do marszałka sejmu. Powołany jest również 15-osobowy komitet obywatelski i kiedy tylko marszałek zatwierdzi wniosek, zacznie się zbieranie kolejnych podpisów. W ciągu trzech miesięcy trzeba ich uzbierać 100 tysięcy, by projekt trafił pod obrady sejmu.

Od listopada, pod projektem będzie można podpisać się w siedzibach okręgowych izb lekarskich, a być może również w przychodniach i szpitalach.

Chcą zlikwidować obowiązek szczepień

Sejm pracuje obecnie nad innym obywatelskim projektem ustawy dotyczącym szczepionek. Chodzi o projekt, pod którym przedstawiciele Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wiedzy o Szczepieniach "STOP NOP" zebrali 120 tys. podpisów i który przewiduje likwidację obowiązku szczepień ochronnych, w zamian proponując wprowadzenie zasady dobrowolności. Zakłada też możliwość doraźnego nakładania przez ministra zdrowia lub wojewodę obowiązku szczepień w razie zagrożenia epidemicznego lub epidemii.

 
Dlaczego coraz więcej osób nie szczepi dzieci i czym to grozi?

Renata, mama Zuzi i Oli tłumaczy: - Jeszcze przed porodem zainteresowałam się tym tematem. Rozmawiałam z lekarzami, wiele dni i nocy spędziłam na czytaniu artykułów, książek, zapoznaniu się ze składem wszystkich szczepionek, a nawet rozmawiałam z rodzicami dzieci po NOP-ach (Niepożądane Odczyny Poszczepienne – red.) i ludźmi, którzy sami chorują w wyniku szczepień. Rozważyłam każde za i przeciw i podjęłam decyzję o nieszczepieniu dzieci. Moja córka była zaszczepiona tylko w szpitalu na WZW B, ale bez mojej zgody i wiedzy. Ja sama mam w rodzinie i wśród znajomych osoby, które zachorowały na daną chorobę po szczepionce. Moim zdaniem skutki szczepienia są tragiczniejsze dla małego organizmu niż skutki naturalnego zachorowania na daną chorobę.

Nieszczepiący używają też argumentu, że skoro większość populacji jest zaszczepiona, to ich dziecku nic nie grozi, bo nie ma się od kogo zarazić. Jednak zdaniem lekarzy i specjalistów to bardzo krótkowzroczne i egoistyczne podejście. – Niezaszczepione dzieci mogą przenosić wirusy i bakterie, co stanowi zagrożenie dla mniej odpornych starszych osób, a także dla dzieci, które z powodu np. choroby nowotworowej, schorzeń serca, czy neurologicznych nie mogą być zaszczepione – mówi Anna Węgrzynek z krakowskiego Sanepidu.

- Jeśli przypadków nieszczepienia będzie więcej, to powrócą dawno wytępione choroby, bo zostanie przerwany kordon sanitarny – ostrzegają z kolei lekarze.

Specjaliści uspokajają, że powikłania poszczepienne zdarzają się wyjątkowo rzadko i nie należą do poważnych. – Rocznie na około 140 tysięcy szczepień odnotowujemy w powiecie krakowskim 40 niepożądanych odczynów poszczepiennych, takich jak podwyższona temperatura, opuchnięcie, zaczerwienienie czy bolesność miejsca ukłucia lub reakcję alergiczną, ale nie na składniki szczepionki, tylko na preparat dezynfekujący – wymienia Anna Węgrzynek.

Zaznacza ona, że tylko raz spotkała się z poważnym NOP. – Dziecko po zaszczepieniu straciło przytomność i trafiło do szpitala na obserwację, szybko jednak wróciło do zdrowia. Taka reakcja mogła być wynikiem tego, że w jego organizmie rozwijała się jakaś choroba. W momencie kiedy trafiły do niego drobnoustroje ze szczepionki system odpornościowy odpuścił sobie walkę z tą ukrytą chorobą, by zwalczać drobnoustroje, a ta dała o sobie znać – tłumaczy Anna Węgrzynek.

Krakowski radny na wojnie z antyszczepionkowcami

W Krakowie z pomysłem, mającym utrudnić niezaszczepionym dzieciom wstęp do żłobków wystąpił w ubiegłym roku radny Łukasz Wantuch. Chciał, by do statutów publicznych żłobków dopisać punkt mówiący o tym, że rodzic, który chce, by jego pociecha została zapisana do placówki przedstawiał dokument potwierdzający terminowe wykonywanie obowiązkowych szczepień lub zaświadczenie lekarskie o odroczeniu szczepienia z uwagi na stan zdrowia.

Jego pomysł poparło zaledwie 10 radnych, 20 było przeciw, a reszta wstrzymała się od głosu.

Podczas dyskusji radna Małgorzata Jantos argumentowała, że nie poprze niczego, co jest oparte na zakazach. - W kwestii szczepień najważniejsza jest edukacja. Trzeba uczyć ludzi odpowiedzialności - zaznaczyła.

Radny Wojciech Krzysztonek z PO, dziękował Wantuchowi, że ten promuje wśród rodziców konieczność wykonywania szczepień, ale uznał za “nieludzkie” karanie dzieci za złe decyzje rodziców. - Wycofaj swoją poprawkę, nie idź tą drogą - apelował.

W podobnym tonie wypowiedział się radny Stanisław Zięba: - Łukasz, daj sobie spokój - mówił.

Padały również argumenty, że to rodzice najlepiej wiedzą co jest dobre dla ich dzieci, a nawet, że nie można ograniczać niczyjej wolności i że decyzja o szczepieniu jest "decyzją intymną".

Wcześniej radny Wantuch próbował takie zasady wprowadzić do uchwały w sprawie rekrutacji do przedszkoli, ale po krytyce ze strony pozostałych radnych wycofał się z tego pomysłu.

Anna Kolet-Iciek
Fot. pixabay.com

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

made in osostudio