Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

Największe miasta domagają się zwrotu pieniędzy za wprowadzenie “bezkosztowej reformy”

21.05.2019

Największe miasta domagają się zwrotu pieniędzy za wprowadzenie “bezkosztowej reformy”
10 największych polskich miast domaga się od Skarbu Państwa ponad 103 mln zł wydanych na przygotowanie szkół do reformy edukacji. Kraków chce odzyskać 4,3 mln zł.

Dziś przedstawiciele 10 miast zrzeszonych w Unii Metropolii Polskich złożyli w Ministerstwie Finansów wezwania przedsądowe domagając się zwrotu kosztów poniesionych w związku z przygotowaniem szkół do reformy edukacji.

- Mówimy w tej chwili wyłącznie o 2017 roku. Skarżymy tylko o koszty, które mamy na fakturach - powiedział prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, podczas konferencji prasowej. - To wierzchołek góry lodowej, bo nie liczymy wszystkich innych kosztów związanych m.in. z dopłatami do pensji - dodał Trzaskowski.

Do wyliczenia kosztów reformy przyjęto jednolite kryteria i uwzględniono wydatki poniesione na:

utworzenie lub doposażenie pracowni przedmiotowych w szkołach podstawowych (np. fizyczna, chemiczna, biologiczna, geograficzna),

doposażenie i adaptacje w szkołach podstawowych (np. świetlic, łazienek, stołówek) w związku ze zwiększeniem liczby uczniów (klasy VII i VIII),

doposażenie i adaptacje budynków gimnazjów na potrzeby szkół podstawowych (np. pomieszczeń dydaktycznych, świetlicy, łazienek, stołówki).

W ten sposób Kraków obliczył, że w 2017 roku przeznaczył na reformę edukacji 5,2 mln zł. Z MEN otrzymał jedynie 970 tys., a zatem na wdrożenie reformy miasto z własnego budżetu wydało w 2017 roku ponad 4,3 mln zł i taka kwota znalazła się w przedsądowym wezwaniu do zapłaty złożonym w Ministerstwie Finansów.

Wezwanie do zapłaty złożone przez samorząd Białegostoku opiewa na kwotę ponad 2,1 mln zł, Bydgoszczy - 3,4 mln zł, Gdańska - 3 mln zł, Lublina - 2,7 mln zł, Łodzi - 2,4 mln zł, Poznania - 9,5 mln zł, Rzeszowa - 8,4 mln zł, Warszawy - 56,5 mln zł, Wrocławia - 10,7 mln zł.

Miasta zapowiadają, że złożenie przedsądowych wezwań do zapłaty to pierwszy krok w walce o zwrot kosztów reformy edukacji. Jeżeli rząd nie przychyli się do tych roszczeń, kolejnym krokiem będzie pozew zbiorowy.

- Zapraszamy też inne samorządy, by do nas dołączyły, bo być może ten pozew zbiorowy będzie miał większą siłę oddziaływania i nasze argumenty trafią nie tylko do rządzących, ale też do sądu - powiedział prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.

Minister edukacji Anna Zalewska od początku przekonywała, że reforma, polegająca na likwidacji gimnazjów, przywróceniu ośmioletniej szkoły podstawowej oraz wydłużeniu nauki w liceum do czterech lat, a w technikum do pięciu odbędzie się niemal bezkosztowo.

- Wielokrotnie słyszeliśmy od pani minister Zalewskiej, że nie będzie kosztów dodatkowych reformy, a jak będą, pokryje je rząd. Rząd PiS nie spełnił swoich obietnic - zaznacza Rafał Trzaskowski.

Anna Kolet-Iciek
Fot. pixabay.com

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

made in osostudio