Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

Edukacja domowa pod lupą Rzecznika Praw Dziecka

06.08.2016

Edukacja domowa pod lupą Rzecznika Praw Dziecka
Czy edukacja domowa jest skuteczna? Rzecznik Praw Dziecka ma co do tego wątpliwości. Wysłał nawet do MEN list w tej sprawie. Jednak wyniki egzaminów zewnętrznych pokazują, że uczniowie realizujący w tej formie obowiązek nauki są do nich doskonale przygotowani.
 
"Czy uczniowie zdobywający wiedzę w systemie edukacji domowej i zdający egzaminy w trybie zewnętrznym, są tak samo wykształceni jak rówieśnicy na co dzień uczęszczających do szkoły?" – to pytanie, które resortowi edukacji stawia Rzecznik Praw Dziecka.

Z danych MEN wynika, że w Polsce jest obecnie ok. 6 tys. dzieci objętych tzw. edukacją domową, choć jeszcze rok wcześniej było ich zaledwie kilkaset. Jak zaznacza dr Marek Budajczak, pedagog z Wydziału Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu i pionier homeschoolingu w Polsce, nie licząc Wielkiej Brytanii, gdzie blisko 100 tys. dzieci uczy się poza szkołą, obecnie nasz kraj jest pod tym względem europejskim liderem. 

Zgodnie z prawem wszyscy homeschoolersi muszą być zapisani do zwykłej szkoły, której dyrektor wydaje zgodę na nauczanie domowe. Szkoła ma obowiązek raz w roku sprawdzać postępy ucznia, a w razie potrzeby cofnąć pozwolenia na taką formę nauczania. Z kolei dziecko objęte edukacją domową ma prawo uczestniczyć w zajęciach dodatkowych prowadzonych w szkole; musi też przystępować do egzaminów zewnętrznych (sprawdzianu szóstoklasisty i egzaminu gimnazjalnego).

Szkoły otrzymują na domowych uczniów subwencję oświatową z budżetu państwa. Jeszcze do niedawna była one w identycznej wysokości, jak na wszystkie pozostałe dzieci. To się jednak zmieniło. Od stycznia MEN obcięło tę kwotę o niemal 40 proc. Oznacza to, że zamiast dotychczasowych ponad 600 zł miesięcznie na dziecko, szkoły dostają ok. 370 zł.

W MEN tłumaczą, że "zasadność tej zmiany wynika ze znacznie niższego kosztu kształcenia uczniów spełniających obowiązek szkolny poza szkołą. Szkoły ponoszą tylko niewielkie koszty związane z ich klasyfikacją oraz koszty związane z zapewnieniem ewentualnych dodatkowych zajęć".

Spośród 6 tys. domowych uczniów, ponad 5 tys. – jak podkreśla MEN - jest zapisanych do szkół niepublicznych. Są też placówki, które specjalizują się w edukacji dzieci pozostających w nauczaniu domowym. Zresztą ich działalność również budzi wątpliwości RPD: - Czy eksperymentalny charakter prowadzonej przez owe podmioty działalności nie wymaga określenia ich statusu w systemie oświaty? Czy używanie nazwy „szkoła” jest uprawnione? – pyta w swoim liście do MEN rzecznik.

Taką szkołą jest m.in. warszawski Salomon. Jej dyrektor Artur Wnuk przyznaje, że choć do Salomona zapisanych jest ok. 1000 uczniów z całej Polski, to jednak 80 proc. z nich pracuje przede wszystkim w domu, praktycznie nie utrzymując kontaktu ze szkołą. Dzieci przychodzą tylko na egzaminy. Salomon zapewnia jednak możliwość uczestniczenia w warsztatach i zaopatruje uczniów w pomoce dydaktyczne.
 
Rodziny odebrały zmniejszenie subwencji jako atak na tę formę edukacji. Podobnie traktują list RPD do MEN.

- Zmiany w naliczaniu subwencji spotkały się z krytyką rodziców, ale lista problemów związana z tzw. edukacją domową jest szersza i budzi wątpliwości o skuteczność takiego nauczania. Dobrze byłoby sprawdzić jak jest naprawdę – komentuje Marek Michalak.

Jego zdaniem MEN powinno przeprowadzić badania diagnozujące efektywność nauczania organizowanego w ramach ED, w kontekście wyników uzyskiwanych przez uczniów z egzaminów zewnętrznych.

Sprawdziliśmy, jak na testach wypadają dzieci z ED. Okazuje się, że ich wyniki niejednokrotnie są znacznie wyższe od wyników uczniów z tradycyjnych szkół.

Kolegium św. Rodziny w Łomiankach to szkoła, która nie prowadzi tradycyjnych klas. Wszyscy uczniowie, którzy są do niej zapisani to homeschoolersi, a więc ich edukacją zajmują się sami rodzice. W tym roku Kolegium zajęło trzecie miejsce w rankingu wszystkich szkół województwa mazowieckiego. Homeschoolersi, którzy przystąpili tu do sprawdzianu zdobyli z części ogólnej (matematyka i język polski) 92 proc. punktów! Cały ranking mazowieckich podstawówek tutaj.

Nie gorzej poradzili sobie uczniowie Chrześcijańskiej Szkoły Podstawowej "Samuel" w Warszawie, do której oprócz „zwykłych” uczniów zapisanych jest również sporo homeschoolersów. Szóstoklasiści z tej szkoły zdobyli z części ogólnej 77,4 proc. punktów, przy czym z samej matematyki aż 98,8 proc. a z języka angielskiego 95 proc. 

W ubiegłym roku uczeń zapisany do Prywatnej Kangurowej Szkoły Podstawowej w Krakowie, ale pozostający w ED napisał wszystkie części sprawdzianu na maksymalną liczbę punktów. 

W warszawskiej szkole Salomon do ubiegłorocznego sprawdzianu przystąpiło ok. 60 domowych uczniów. Z języka polskiego i matematyki zdobyli średnio 69,4 proc. punktów, co daje szkole drugie miejsce wśród wszystkich podstawówek na Pradze-Północ, gdzie swoją siedzibę ma Salomon. Z kolei z języka angielskiego uczniowie zdobyli 88,2 proc. punktów, co również jest drugim najlepszym wynikiem w dzielnicy i jednym z lepszych w całym mieście.
 

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

made in osostudio