Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

Data nauczycielskiego protestu ściśle tajna

10.12.2018

Data nauczycielskiego protestu ściśle tajna
Nauczyciele chcą strajkować. Najchętniej zrobiliby to w czasie egzaminów. Tak wynika z ankiet, które przygotował Związek Nauczycielstwa Polskiego.

W przyszłym tygodniu Zarząd Główny ZNP ma zdecydować, czy nauczyciele będą strajkować. Wówczas też ma zapaść decyzja o formie i dacie protestu. - Nie podamy jednak tych informacji do publicznej wiadomości - zapowiada w rozmowie z nami Sławomir Broniarz, prezes ZNP. - Chcemy jak najdłużej utrzymać to w tajemnicy, bo obawiamy się działań torpedujących naszą akcję ze strony kuratoriów oświaty, czy samorządowców.

Po posiedzeniu ZG dowiemy się jedynie, czy akcja protestacyjna w ogóle zostanie przeprowadzona. Prawdopodobnie tak się stanie, ponieważ aż 99 proc. osób, które wypełniły przygotowaną przez ZNP ankietę opowiedziało się za strajkiem. - Dotarło do nas już 300 tys. ankiet, to ogromny odzew, widać determinację wśród nauczycieli - mówi Sławomir Broniarz i przypomina, że jedynym postulatem strajkowym jest podwyżka w wysokości 1000 zł.

Prezes ZNP podkreśla, że większość ankietowanych opowiada się za jednorazową akcją związaną z bojkotem matury lub egzaminów po gimnazjum i szkole podstawowej. Jest również sporo zwolenników kilkudniowego strajku polegającego na całkowitym powstrzymaniu się od pracy. Broniarz przyznaje, że raczej nie przybierze to formy policyjnego protestu (funkcjonariusze masowo brali zwolnienia lekarskie w okresie dnia Wszystkich Świętych i udało im się wywalczyć podwyżki). W przeciwieństwie do policjantów, nauczyciele nie muszą uciekać się do takich rozwiązań, gdyż mają prawo do legalnego strajku.

Nie czekajmy na związki zawodowe!

Od kilku tygodni w sieci krąży jednak apel: “Drodzy Nauczyciele: W dniach 17.12-21.12 bierzemy zbiorowe L4. Żądamy 1000 zł podwyżki od 1.02.2019 r. Jeżeli rząd nas nie wysłucha akcję powtarzamy po Nowym Roku. Mamy dość niskich zarobków i coraz trudniejszych warunków pracy. Nie czekajmy na związki zawodowe, bo efekty ich pracy są marne i niewidoczne. Zjednoczmy się na dole!! Bez względu na poglądy polityczne, to czy ktoś woli Kaczkę czy Kaczora. Chociaż raz zawalczmy o swoje. Odwagi! Damy radę!"

- Każdy ma prawo protestować i wyrażać swoje zdanie, ale ZNP nie zamierza brać udziału w tej akcji - mówi Sławomir Broniarz. - Naszym zdaniem, to do niczego nie doprowadzi, a jednie pojawią się komentarze, że nauczyciele chcą sobie zrobić dłuższą przerwę świąteczną. Będziemy jednak z uwagą i sympatią przyglądać się tej akcji, jeśli rzeczywiście do niej dojdzie.

L4 na tanie wino

Nie wiadomo kto jest autorem pomysłu, ale idea przedświątecznego strajku wzbudza sporo kontrowersji.

Łódzki nauczyciel Dariusz Chętkowski na swoim belferblogu pisze:

"Warunkiem powodzenia akcji jest jej masowość. Nic to nie da, jeśli na zwolnieniu lekarskim przebywać będą pojedyncze osoby. Jeśli co najmniej połowa załogi, wtedy dyrekcja będzie miała poważny problem. Budżet szkoły przewiduje absencję pracowników na poziomie nie wyższym niż 10 proc. Gdy choruje więcej nauczycieli, wtedy uczniowie nie mają zastępstw, tylko idą do domu albo siedzą w świetlicy. Podstawa programowa – główny cel obecnej edukacji – nie jest realizowana.
Anonimowy autor wspomnianego e-maila zarzuca związkom zawodowym, że nie zrobią nic, aby zawalczyć o podwyżki dla nauczycieli. Dlatego nie mamy wyjścia, musimy zaprotestować sami – bez kierowniczej roli związków. Ludzie traktują poważnie tę zachętę. Jedni drugim tłumaczą, jak można dostać zwolnienie, nie będąc ewidentnie chorym. Z czasów studenckich pamiętam metodę na wino tanie i proste (im tańsze, tym skuteczniejsze). Pijemy wieczorem butelkę tej trucizny, śpiewamy głośno kilka razy „Szła dzieweczka do laseczka”, a rano mamy gardło w kolorze piekielnej czerwieni i ledwo mówimy. Każdy lekarz z czystym sumieniem wystawi nam tydzień zwolnienia".

Anna Kolet-Iciek
fot. fotolia

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

made in osostudio