Do tej pory osoby poprawiające wynik były prawdziwą plagą szkół ponadgimnazjalnych. Dyrektorzy od lat narzekali, że wielu absolwentów najpierw deklaruje chęć pisania, ale w dniu matury, gdy wszystko jest już przygotowane, po prostu nie zgłasza się na egzamin.
- Są tacy, którzy kolejny rok z rzędu zapisują się do poprawy, ale na egzaminie konsekwentnie się nie pojawiają. Spośród tych, którzy zadeklarowali do matury ponownie przystępuje jedna trzecia – mówił jeszcze kilka lat temu Stanisław Pietras, dyrektor V LO w Krakowie.
- A przecież nauczyciele zamiast czekać na poprawiających egzamin, mogliby w tym czasie uczyć w młodszych klasach – wtórowała mu Lucyna Szubelak, dyrektorka krakowskiego XI LO, w którym na poprawkę nie zgłaszała się zwykle połowa zapisanych.
Do tej pory nie groziły za to żadne sankcje. Tymczasem zorganizowanie matury sporo kosztuje. Trzeba wydrukować arkusze i naklejki z kodami, rozwieść je do szkół, przygotować miejsce dla piszących i zmobilizować nauczycieli do ich pilnowania. Pieniądze wyrzucane są w błoto, jeśli zdający nie przystąpi do egzaminu. Na marne idzie też wysiłek organizacyjny szkół.
Od lat ministerstwo straszyło wprowadzeniem opłat za poprawki. Dopiero w tym roku to się udało. Osoba, która po raz trzeci chce przystąpić do matury musi zapłacić 50 zł za jeden przedmiot. To samo dotyczy maturzystów, którzy w poprzednich latach deklarowali chęć poprawiania wyniku, ale nie przyszli na egzamin. – Wprowadzenie tych opłat już poskutkowało – zauważa Marta Łój, dyrektor III LO w Krakowie.
Jeszcze w ubiegłym roku w tej szkole chęć podwyższania wyniku zgłosiło blisko 100 osób z czego połowa w ogóle nie podeszła do egzaminu. W tym roku na poprawkę zapisało się jedynie 56 osób i jak do tej pory niemal wszyscy dopisali. – Uczniowie zaczęli wreszcie szanować naszą pracę – zaznacza Marta Łój.
Podobnie jest w innych szkołach. - W tym roku na poprawkę nie zgłaszają się jedynie pojedyncze osoby – mówi Katarzyna Miezian, dyrektor VIII LO w Krakowie.
Jan Ryba, dyrektor tarnowskiego III LO również zauważył, że po wprowadzeniu opłat maturzyści odpowiedzialniej podeszli do tematu poprawek. – Ci, którzy zadeklarowali chęć przystąpienia do egzaminu już tak łatwo z tego nie rezygnują – zaznacza dyrektor III LO.
Pytanie tylko, czy wprowadzenie opłat za ponowne przystąpienie do matury nie jest dla części uczniów zbyt poważną barierą finansową. – Na pewno nie – twierdzi Lech Gawryłow, dyrektor krakowskiej OKE. - Uczeń, który jest w trudnej sytuacji materialnej może starać się o zwolnienie z opłaty.
W całej Małopolsce na poprawkę zapisało się w tym roku 7760 osób. Najwięcej chce poprawiać matematykę. Blisko 2 tys. uczniów zadeklarowało chęć ponownego przystąpienia do egzaminu z języka angielskiego, na trzecim miejscu jest biologia, a na czwartym chemia. Uczniowie poprawiają wynik, głównie dlatego, że nie dostali się na wymarzone studia, bo zabrakło im punktów lub chcą zmienić kierunek.